12 września 1683 roku wojska polsko-niemiecko-austriackie dowodzone przez Jana III Sobieskiego pokonały armię Imperium Osmańskiego. 307 lat później wątek austriacki pojawia się w historii farerskiego futbolu.
26 lat temu na murawę stadionu w szwedzkiej Landskronie (Farerczycy mogli wówczas jedynie pomarzyć o obecnej futbolowej infrastrukturze) wybiegły jedenastki Austrii (murowanego faworyta spotkania w eliminacjach do Euro 1992) i Wysp Owczych (pierwszy w historii tej reprezentacji mecz o punkty).
Przed spotkaniem, rzecz jasna w duchu pełnego szacunku dla przeciwnika, austriacka gwiazda Toni Polster w rozmowie z dziennikarzem farerskiego radia wieszczył zwycięstwo swojej drużyny 10:0. Co więcej, Austriacy odmówili przedmeczowego treningu na szwedzkim stadionie, zaś dwa dni przed meczem z Wyspami Owczymi widziano ich w kopenhaskim parku Tivoli, a następnie na trybunach w trakcie spotkania Danii z Walią.
Dzięki bramce strzelonej przez przedstawiciela handlowego firmy z branży budowlanej i bohaterskiej postawie między słupkami kierowcy wózka widłowego na pół etatu szalejącego na terenie przetwórni ryb w Fuglafjørður to drużyna (nominalnych) gospodarzy odniosła sensacyjne zwycięstwo 1:0. I pokazała za co tak naprawdę kochamy futbol.
Do historii przeszła motywacyjna przemowa islandzkiego trenera Farerczyków Pálla Guðlaugssona:
Przywiązanie do miejsca daje nam poczucie bezpieczeństwa. Wasz rodzinny dom jest fundamentem, na którym budujecie swoje życie. Gdzie żyją ukochani – rodzina, przyjaciele. Dzisiaj reprezentujecie wasze korzenie, wasz rodzinny dom, farerski naród. Gracie dla ludzi, którzy zbudowali Faroje. Reprezentujecie strwożonych Farerów, którzy siedzą niespokojnie przed swymi telewizorami czekając na upokorzenie. Reprezentujecie Farerów, którzy siedzą na trybunach stadionu, pełni nadziei i wsparcia.
Gracie dla Wysp Owczych. To zaszczyt, nie obowiązek! Nie macie takich piłkarskich umiejętności jak oni. Nie jesteście na boisku tak sprytni jak oni. Nie uznają was za poważną drużynę. Nikt was za taką nie uznaje. Pomyślcie o domu. Pomyślcie o farerskiej fladze, waszej flasze. Zabierzcie ją ze sobą na boisko. Ruszcie do boju przeciwko tym aroganckim Austriakom w jednym celu – aby wygrać dla Wysp Owczych. Wiem, że jesteście w stanie to zrobić lepiej niż ktokolwiek inny. Macie okazję, której nie możecie zaprzepaścić.Za książką „The Bobble Hat Goalkeeper” Uni Holma Johannessena, która ukazała się w roku 2012 nakładem wydawnictwa Sprotin.
Jens Martin Knudsen, Torkil Nielsen i spółka jeszcze przez chwilę pod tej przemowie będą siedzieć w ciszy, by po chwili ruszyć na murawę, aby w środowy wieczór, we wrześniu 1990 roku rozpocząć nowy rozdział w historii farerskiej piłki nożnej.
Jak wspominał po latach Knudsen, za zwycięski mecz każdy z reprezentantów Wysp Owczych otrzymał 3000 koron. Stanowiło to słabą rekompensatę za nieprzepracowane godziny w przetwórni ryb w Fuglafjørður, w której zarabiał wówczas 15000 koron miesięcznie. Uroki życia piłkarzy amatorów, którzy dzięki swej pasji i wierze we własne siły jednej nocy stali się ogólnoświatową sensacją.
Koyra Føroyar!