Farerskie kadry

Blog o Wyspach Owczych

Miesiąc: kwiecień 2018

Skały, kamienie, głazy

Według legendy norweski król Olaf Haraldsson miał, w zemście za fałszywe świadectwa Farerów (nękanych wysokimi podatkami nałożonymi przez norweskiego władcę), że w ich ojczyźnie nic rośnie, zesłać na Wyspy Owcze klątwę, która sprawiła, że wszystko co znajdowało się na powierzchni ziemi zapadło się pod nią i vice versa. Odtąd kamienie i głazy są stałym elementem farerskiego krajobrazu, a Farerowie swoją ojczyznę określają pieszczotliwe klettarnir – kamienie.

Grótgarður – tradycyjny kamienny mur. W oddali, spowita mgłą, osada na Mykines

Kamień i torf były na Farojach przez długie wieki podstawowym materiałem budowlanym. Drewno dostępne było jedynie w postaci drewna dryftowego niesionego przez morskie prądy aż z północnej Norwegii i Syberii. Było towarem tak rzadkim, że rozbicie się statku z transportem drewna potrafiło jeszcze w XIX wieku rozregulować cały tamtejszy rynek.

Pomnik silnej i dzielnej mleczarki z Mikladalur

Ciężki głaz (havið) pozwalał w dawnych czasach nie tylko wznieść skromne domostwo, ale także dowieść siły. Nie dotyczyło to tylko mężczyzn, ale także dziewcząt pracujących jako mleczarki. Te, którym nie udało się podnieść havið uznawano za niewykwalifikowane. Wędrówka stromymi wzgórzami do miejsc wypasu krów wymagała bowiem wyjątkowo dobrej kondycji.
Jedno z farerskich podań donosi o żyjącej w XVI wieku mleczarce z Mikladalur zwanej Marjunar Hav, która zaszła w ciążę nie będąc w związku małżeńskim. Wg legendy uniosła ona ważący 270 kg głaz i rzekła: „Znam los, który mnie czeka, wolę więc umrzeć. Głaz ten będzie jedyną po mnie pamiątką”. Nie znane są dalsze losy Marjun. Głaz, który dowiódł jej siły, przeniesiono do centrum osady. W miejscu zwanym Uppi á Havið znajduje się mały pomnik upamiętniający legendarną postać autorstwa Óliego Skarðenni.
Współczesna replika dawnej szopy służącej do przechowywania torfu

Na wyspie Svínoy zrekonstruowano niedawno kilka tradycyjnych, wzniesionych z kamienia szop do przechowywania torfu. W dawnych czasach każda z rodzin musiała wypełnić torfem od dwóch do czterech takich szop, aby przetrwać wymagający farerski rok. Wysuszony torf był doskonałym materiałem izolacyjnym swą strukturą przypominający korek. W zimie służył także jako opał.

Również kamienie leżące na górskich zboczach miały niekiedy szczególne znaczenie. Żyjący w Húsar na Kalsoy Húsa Pætur znany był ze swych magicznych umiejętności. Miał on rzucić zaklęcie na trzy głazy leżące w pobliżu ścieżki łączącej Húsar z Mikladalur. Każdy kto ważył się ruszyć choćby jeden z kamieni miał nie dożyć kolejnego roku. Dziś w pobliżu ścieżki, pełniącej obecnie rolę szlaku turystycznego, znajdują się jedynie dwa głazy. Zaklęcie Pætura okazało się skuteczne – mężczyzna, który przeniósł brakujący kamień zmarł wkrótce potem.

Historie skryte za kropkami na mapie

Przy okazji „statystycznej” wyprawy po farerskich osadach padła liczba piętnastu tysięcy miejsc oznaczonych własną nazwą na mapach dostępnych na kortal.fo. W wielu przypadkach za tymi nazwami kryją się nie tylko urzekające miejsca i piękne widoki, ale także porywające historie i zwyczaje z przeszłości.

Kallanes na Streymoy – „przylądek zawołań”, z którego w dawnych wiekach ludzie krzyczeli, aby przekazać wiadomość dla mieszkańców osady Kaldbak znajdującej się po drugiej stronie fiordu. Rozwiązanie znacznie bardziej praktyczne niż długi i wyczerpujący spacer wzdłuż stromych brzegów fiordu.

Fransaholan Liczne pirackie rajdy, które siały popłoch wśród Farerów w XVI wieku, zostawiły swój trwały kartograficzny ślad. Na południowym wybrzeżu Vágar znaleźć można jaskinię Fransaholan, której nazwa nawiązuje do francuskich piratów terroryzujących niegdyś mieszkańców wysp.

Uti á Kliv – kamienny kopiec (varði) na szlaku z Vatnsoyrar do Miðvágur

Suðuroy W połowie XVII wieku pracujący w gospodarstwie Snæbjørn został skazany na cztery lata ciężkich robót na Bremerholm. Niezadowolony z wyroku Snæbjørn postanowił zemścić się na sędzim. Cisnął w jego kierunku ciężkim przedmiotem – sędzia wykazał się refleksem, ciężar śmiertelnie ugodził w głowę stojącego z nim rządce. Snæbjørn czmychnął z lokalnego Thingu, gdzie wydano na nim wyrok. Przez długie lata ukrywał się wśród wysokich wzgórz Suðuroy w miejscu noszącym nazwę Snæbjarnarrøkur (półka skalna Snæbjørna). W nocy włamywał się do spiżarń, u siostry w Fámjin otrzymywał ogień i pożywienie. W miejscu schronienia uciekiniera można ponoć po dziś dzień znaleźć ułożony z kamieni półokrąg, a w środku popiół z wygaszonego ogniska.

Sędzia skazujący Snæbjørna na rycinie Bárðura Jákupssona

Jak bardzo nikczemny występek doprowadził Snæbjørna przed oblicze sędziego w trakcie obrad Thingu? Za co został skazany na ciężkie roboty? Otóż w okresie monopolu handlowego zakupił on bezpośrednio z duńskiego statku… cztery szale. Legenda o nim była inspiracją dla muzyków zespołu Hamradun.

Fragment legendy o Snæbjørn za: Jonathan Wylie, The Faroe Islands, Interpretations of History. Dla władających farerskim link do snar.fo.

Orka znaczy moc

Dwanaście pustych plastikowych butelek, kilka metrów gumowego węża, sprężarka, miotła, dwie stare beczki po oleju, zardzewiała felga, betoniarka, wciągarka linowa i pasek metalu.. Nie, to nie spis rzeczy znalezionych na zapleczu zamkniętej przetwórni ryb, ale instrumentarium farerskiej kapeli. Nazywają się Orka1, a swoją muzyczną podróż zaczęli pod koniec 2005 roku na farmie w Innan Glyvur.

Muzycy Orki w trakcie nagrywania swojego debiutanckiego albumu na beczkach po oleju, miotle, pustych butelkach i starej rurze. Artystyczne podejście do idei recyklingu.

Pięciu chłopa – Jens L. Thomsen, Jógvan Andreas á Brúnni, Magni Højgaard, Bogi á Lakjuni oraz Kári Sverisson – zapewne z nudów zaczęło na Eysturoy pukać w to, co nawinęło się pod ich kreatywne łapki na starej farmie należącej do ojca Jensa. W pewnym momencie stwierdzili, że może z tego powstać coś do zniesienia. Ba, z ich „naparzania na byle czym” powstał krążek Livandi Oyða (Żywe pustkowie) w trzy dni nagrany w stodole na farmie, która wyzwoliła w Farerczykach z Orki pokłady kreatywnej muzycznej magii wspartej żyłką majsterkowania. W skleceniu niezwykle pomysłowego instrumentarium pomogła rodzina i przyjaciele. Tak oto świat poznał farersko-muzyczną kontynuację dzieła Adama Słodowego.

Orka bez wokalisty, który widocznie zmęczył się już siedzeniem na paczce gazet i schował w betoniarce

Twórczość Oszki może nie nadaje się do słuchania całymi godzinami, ale jest w niej coś czego próżno szukać na płytach tłoczonych wg wytycznych płynących z gwarnych biur marketingowców z wytwórni muzycznych – autentyczność i niesłychana frajda z tego co robią.

W utworze Kapersber Orka wykorzystała sprzęt monitorujący pracę serca, starą czaszę anteny satelitarnej i stalową szafkę. I sygnał ambulansu, który akurat przejechał obok starego magazynu soli w stołecznym Tórshavn, w którym nagrywano album.

Orka od kulis – gumowe rurki, które – zasilane sprężarką – dmuchają w baterię dwunastu pustych plastikowych butelek

Wielka szkoda, że w koncertach Orki nie uczestniczy krowa, która „zza kadru” ryknęła w rytm utworu Volmar.. Ani szpaki mieszkające w szopie studiu nagrań, których śpiew stanowi tło całego debiutanckiego albumu. Ani pewien dziarski rolnik, który w trakcie nagrania nieopatrznie otworzył drzwi stodoły, co rzecz jasna wyłapały mikrofony i trafiło na debiutancką płytę. Można było za to podziwiać chociażby wirtuozerską grę na szlifierce kątowej.

Jeden z bardziej oryginalnych muzycznych wynalazków wygrzebanych na starej farmie przez Orkę – zdalnie sterowana wciągarka linowa jako instrument klawiszowy

Obecnie Orka to duet złożony z Francine Perry oraz Jensa L. Thomsena tworzący w Londynie muzykę elektroniczną. Duch eksperymentatorski na szczęście nie uleciał, a ich twórczości nadal nie da się zamknąć w sztywnych gatunkowych ramach.

1 – orka (czyt. oszka) to po farersku siła, moc. Słowo to używane jest także jako czasownik oznaczający „być w stanie”, „móc coś zrobić”. Nazwa kapeli wydaje się więc być całkiem trafiona.

Wykorzystano kadry z filmu dokumentalnego o zespole autorstwa Sjúrðura Justinussena.

575. Sornfelli

Płaskowyż u stóp Sornfelli. Z wysokości ponad 700 metrów nad poziomem morza rozciąga się widok na pobliskie Vágar, meandrującą drogę do Vestmanny i ścięty, podłużny wierzchołek szczytu Skælingsfjall. Z drugiej strony fiord Kaldbaksfjørður otwierający się na Nólsoy. Obok dość spory żwirowy parking i wąziutka, znaczona – pomocnymi w czasie zimy – słupkami asfaltowa nitka, którą dotrzeć można na drogowy dach Farojów.

Dwie tajemnicze sfery na szczycie Sornfelli widoczne z perspektywy Kaldbak

Uważny obserwator, mknący autobusem lub autem drogą z Tórshavn w kierunku tunelu Kollfjarðartunnilin, z pewnością dostrzeże kryte darnią zabudowania aresztu w Mjørkadalur. Za zgodą farerskiej pogody zauważy być może także dwie sferyczne konstrukcje na szczycie ponad 700-metrowej góry. To, podobnie jak wspomniane już zabudowania, pozostałości wielkiego światowego konfliktu nazwanego przez historyków Zimną Wojną. Jego echo dotarło nawet na będące zawsze „nieco obok” Wyspy Owcze.
Jedna z dwóch kopuł skrywa działający do dziś radar, który używany jest w celach cywilnych

Jeden z licznych korytarzy ukrytych wewnątrz Sornfelli. Żródło: slks.dk

W roku 1963 na szczycie Sornfelli uruchomiono dwa potężne NATO-wskie radary systemu Distant Early Warning Line, mającego ostrzegać o ataku lotniczym ze strony państw Układu Warszawskiego, oraz węzeł komunikacji radiowej North Atlantic Radio System między Anglią a Islandią. W barakach w Mjørkadalur, pełniących obecnie funkcję aresztu, zakwaterowano amerykańskich pracowników cywilnych opiekujących się systemem NARS oraz duńskich żołnierzy z obsługi radarów. Powstała wtedy także wąska droga wiodąca na szczyt, a dostęp do niego został mocno ograniczony.

Siedemnasta mijanka i jesteśmy na szczycie. W tle Kollafjørður i zachodnio-południowy brzeg Eysturoy.
Wojskowa aktywność na szczycie Sornfelli nie spotkała się z zadowoleniem ze strony cywilów. Farerczycy, ceniący sobie życie na uboczu i z dala od tego co mamy okazję oglądać w wiadomościach, brali udział w protestacyjnych marszach spod baraków w Mjørkadalur do Tórshavn, aby podkreślić swe niezadowolenie z obecności wojskowych instalacji na ojczystej ziemi.

System NARS wyłączono w roku 1992, gdy osiągnął on – niebywałą na ówczesne realia – prędkość przesyłu na poziomie 9.6 kb/s. Wojskowa aktywność na szczycie Sornfelli ustała w listopadzie 2010 roku.

Widok na Vágar i meandrującą drogę do Vestmanny
Niemal na sam szczyt Sornfelli prowadzi wąska asfaltowa nitka odchodząca od drogi krajowej nr 10 (Oyggjavegur) prowadzącej do Tórshavn (ok. 20 km). Nitki tej nie wskazuje żaden drogowskaz. Wybierając się zatem na szczyt od strony stolicy, najlepiej wypatrywać znaku kierującego do Norðradalur i skręcić w kolejną drogę w lewo (stosowny znak ostrzegawczy uprzedzi nas o drodze podporządkowanej). Warto także zabrać ze sobą coś ciepłego do ubrania i popicia, gdyż średnia roczna temperatura wynosi tutaj nieco ponad 1.5 st. C, a średnia za sierpień to ledwie 6.5 stopnia.
Kaldbaksfjørður i widok na Nólsoy

W zimie stoki Sornfelli zamieniają się w narciarski kurort, a wytrzymałość charakterystycznych białych kopuł testuje farerski żywioł – wiatr osiąga tam niekiedy prędkość przekraczającą 280 km/h. W lecie szczyt szturmują farerskie tłumy, aby w trakcie przesilenia spędzić na nim najkrótszą noc w roku, trwającą nieco ponad cztery godziny. Można także wziąć udział w biegu na Sornfelli – przewyższenie, bagatela, 600 metrów z groszami.
Sornfelli i okolice

Tekst i zdjęcia: Maciej Brencz & Materiały udostępnione na licencji CC BY-SA 4.0


Napędzane przez WordPress & Szablon autorstwa Andersa Noréna