„Na Wyspach Owczych nie występuje naturalna roślinność leśna, poza rozproszonym występowaniem jałowca pospolitego i kilku karłowatych wierzb; drzewa są nieobecne”1. W tak lapidarnej formie zamknąć można by hasło „Leśnictwo” w farerskim leksykonie. Czy aby jednak na pewno?
Kategoria: Islandia (Page 1 of 4)
Rewolucja w farerskim rybołówstwie z ostatnich dekad XIX wieku i niezależność zasmakowana w okresie II wojny światowej zmieniły społeczeństwo i gospodarkę Wysp Owczych. Znalazło to także swoje odbicie w używanych na archipelagu środkach płatniczych.
Przez długie stulecia Farerzy żyli w odizolowanych, samowystarczalnych osadach. Pożywienia dostarczały owce, ryby, ptaki i grindwale odławiane podczas grindu. Obowiązującą walutą był w codziennym życiu barter. Przez ten czas populacja archipelagu utrzymywała się na stabilnym poziomie około czterech tysięcy dusz.
Dzisiejsza notka przeniesienie nas na jeszcze dalszą niż Wyspy Owcze północ. Na islandzki przemijający koniec świata zabiera nas książka “Zostanie tylko wiatr”, o której porozmawiamy z jej autorami – Bereniką Lenard i Piotrem Mikołajczakiem.
W pobliżu kościoła Vesturkirkjan w Tórshavn znajduje się niewielki skwer zwany Viðarlundin við Fræls. 9 maja 2017 roku stanął tam pomnik podarowany przez Islandczyków w podzięce za farerską pomoc udzieloną ofiarom lawin, które zeszły na dwie islandzkie osady w 1995 roku.
Jólasveinar, bożonarodzeniowi chłopcy, schodzą co dzień kolejno z gór, aby w islandzkich domach w drugiej połowie grudnia siać zamęt – trzaskać drzwiami, podjadać skyr, kraść świeczki i oblizywać łyżki. Ich matką jest Grýla, przedstawiana w folklorze Wyspy Ognia i Lodu jako potwór porywający niesforne dzieci – jej ulubione danie. Razem ze swą niesforną dziatwą, trzecim już mężem i czarnym kotem mieszka na polach lawy Dimmuborgir w pobliżu islandzkiego jeziora Mývatn. Ale co wspólnego z Wyspami Owczymi ma islandzki folklor?
Grýla. Kolejne małe wielkie dzieło Edwarda Fuglø o wymiarach 26 x 40 mm. |
Otóż Grýla pojawia się w farerskiej tradycji, a także na wydanym w roku 2012 znaczku z – goszczącej już w Kadrach – potworzastej serii autorstwa Edwarda Fuglø. Zamiast jednak zsyłać w farerskie doliny i fiordy swoje dzieciaki, Grýla wędrować miała po archipelagu w okresie między Środą Popielcową a Wielką Nocą, sprawdzając czy farerskie dzieci przestrzegają postu. Te, które nie potrafiły jego dochować, wrzucała do noszonego na plecach worka i porywała.
Potworzasta seria znaczków wydana w roku 2012 przez farerską pocztę: Grýla, Marra, Niðagrísur i Fjørutrøll |
Geneza nazwy osady Gásadalur związana jest z osobą właścicielki rozległych terenów rolniczych w okolicach Kirkjubøur o imieniu Gæsa żyjącej w XII wieku. Była ona córką właściciela połowy wyspy Streymoy. Kiedy jednak okazało się, że spożywała mięso w czasie postu, zasądzono przepadek jej mienia na rzecz Kościoła, a Gæsa przeniosła się na wyspę Vágar.
W nordyckiej tradycji zachował się po dziś dzień zwyczaj przebierania się dzieci z okazji Środy Popielcowej. Na Wyspach Owczych najmłodsi mieszkańcy wędrują od drzwi do drzwi w wesołych strojach i maskach na twarzach. Od bliskich i sąsiadów dostają słodycze i drobne w postaci pięciu koron z dziurką. Echa dawnych wierzeń znajdują swe odbicie w nazwie tego zwyczaju – „chodzenie po Grýli” (far. ganga grýla). Niestety, również na Północy anglosaskie zwyczaje są przyjmowane dość bezrefleksyjnie – Halloween, o celtyckich co prawda korzeniach, ale współcześnie kojarzony wyłącznie ze Stanami i dynią, wypiera wielowiekową lokalną tradycję.
grýla, czyt. grujla
1 (folklor) potwór
2 ganga grýla – psikus lub fant
3 osoba przebrana w zabawny strójDefinicja słowa grýla w słowniku na sprotin.fo
Badacz wymarłego obecnie języka norn, farerski pisarz Jakob Jakobsen, wspominał o monstrum pojawiającym się w folklorze na Szetlandach. Ketthontla miała być potwornym połączeniem kota i psa, swoim zachowaniem przypinająca farersko-islandzką grýlę.
Bobok – mała, brzydka i złośliwa istota ze słowiańskich wierzeń, którą straszono dzieci w celu ich zdyscyplinowania. Źródło: deviantart |
Niesforne urwisy nie są rzecz jasna islandzkim czy farerskim unikatem. Relikty podobnych, ale słowiańskich, wierzeń istniały w Polsce jeszcze w XIX wieku w postaci boboka. Nieoceniony polski etnograf Oskar Kolberg odnotował, że w Wielkopolsce frechowne gzuby straszono powiedzeniem: „cicho bądź, bo cię bobok weźmie” albo „jak nie bedzies jot, to ciebie bobo zjy”. Kilka wiosen później, straszeni wspominali zapewne te ciężkie chwile słowami „Jo byłem wtedy małym gzubem i miołem staraszne fefry„.