Farerskie kadry

Blog o Wyspach Owczych

Miesiąc: maj 2017

Tajemniczy kamień i ukryci ludzie

Lamba (do roku 2011 Lambi). Mała osada na wschodnim wybrzeżu Eysturoy. Jej nazwa pochodzi od staronordyckiego określenia Lamb-hagi oznaczającego pastwisko dla owiec. W domach rozsianych na wzgórzach mieszka 141 osób. Do sklepu czy stacji benzynowej trzeba udać się do okolicznego Glyvrar. W Lambie znaleźć można jedynie przystanek autobusowy i małe nabrzeże. Z tajemniczym kamieniem.

Nabrzeże w Lambie i tajemniczy głaz

Kamień zajmuje dostojne miejsce na nabrzeżu, z którego rozciąga się widok na zatokę Lambavik. Nikt jednak nie żąda jego usunięcia. Ma być on bowiem zamieszkany przez huldufólk – ukrytych ludzi, którzy niepokojeni stają się dzicy i okrutni. Farerscy odpowiednicy elfów zamieszkują kurhany, omszone wzgórza oraz skały. Ich ciała są szare i potężnie zbudowane, a czupryny czarne. Stronią od krzyży, kościołów i elektryczności. Niektóre ludowe legendy wiążą pochodzenie huldufólk z dziećmi Adama i Ewy, których na żądanie Boga nie zdążyli umyć i które przed Nim chowali. Inne zaś uznają, że są to upadłe anioły skazane na życie między niebem a piekłem.

Ktoś pewnie uśmiechnie się czytając o Islandczykach nadal wierzących w elfy, zwężających dla nich ulice czy konsultujących z nimi prace budowlane. Ktoś inny wyśmieje Farerczyków bojących się przesunąć głaz. Pamiętajmy jednak, że również i my, Słowianie mieliśmy podobne istoty, które miały żyć blisko natury czy nawet być uosobieniem jej żywiołów – wodników, rusałki, poświsty czy południce.

Można oczywiście rusałki i elfy uznać za relikt średniowiecznych zabobonów i podciągnąć do kategorii „historyjki mające przestraszyć niegrzeczne dzieci”. Albo widząc na Islandii małe domki dla elfów skwitować je słowami „jakie urocze”, pstryknąć fotkę i ruszyć dalej. A może to jednak nadal silny związek, a nawet zależność, Islandczyków i Farerczyków od sił natury każe im pielęgnować dawne tradycje wyznaczające jasną granicę między tym co człowiek może, a czego nie powinien czynić otaczającej przyrodzie.

Lamba

Kamień w Lambie. Zwężenie na ulicy Álfhólsvegur w Kópavogur. Dla portali i gazet z wielkich krajów ciekawostka z dalekiej, na swój sposób egzotycznej, Północy do przyciągnięcia kliknięć i wypełnienia 27-mej strony tuż przed działem sportowym. Dla Farerów i Islandczyków nieodłączny element ich, dla nas niecodziennej, codzienności.

Norske Løve

Na początku grudnia 1707 roku duński statek handlowy Norske Løve (Lew Norwegii) wyruszył w swój kolejny rejs z Kopenhagi do Indii Zachodnich. 18 grudnia w potężny, wyposażony w 36 dział statek uderzył piorun. Kolejnego dnia kapitan Roluf Meincke nakazał ścięcie masztu. Los jednostki należącej do Danish East India Company był już jednak przesądzony. Tego samego dnia w południe w statek uderzyła fala przybojowa zabierając życie 14 marynarzom. Skazany na porażkę Lew zatonął w zatoce Lambavík u wybrzeży Eysturoy w ostatni dzień 1707 roku.

Model statku Norske Løve w tórshavnarskiej katedrze

Wielką katastrofę przeżyło około stu członków załogi. Błyskawicznie przystąpiono do akcji ratowania wraku, którą tej samej nocy przerwało osunięcie się ziemi, która po dziś dzień przykrywa duński statek. Woda i gruba warstwa ziemi nie zniechęca jednak licznych śmiałków, którzy na przestrzeni lat chcieli dostać się do wraku. Na pokładzie Norske Løve miał bowiem znajdować się transport złota.

Tragiczną historię sprzed ponad trzech stuleci przypomina model statku podwieszony pod błękitnym sufitem Havnar Kirkja. Jeden z trzech wotywnych statków w tórshavnarskiej katedrze wykonany został przez ocalałego z katastrofy z roku 1707. Model nosi imię Nordische Löwe.

Wieża Havnar Kirkja o zmroku

Znaczek FR 175

Odzyskano okrętowy dzwon, który wyłowiono już w kolejnym roku po katastrofie. Nosi on inskrypcję Danscke Ostindische Compagnies Scheb Nordische Löwe (duń. Statek Duńskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej Nordische Löwe). Przeniesiono go pod koniec XVIII wieku do nowo wybudowanej katedry w Tórshavn. Służy on po dziś dzień jako główny dzwon świątyni. Znalazł się on także na okolicznościowym znaczku wydanym w 200. rocznicę wzniesienia Havnar Kirkja. Jego projekt wykonał Czesław Słania.

Tragedia załogi Norske Løve jest tematem ludowej pieśni spisanej po duńsku, którą wykonuje się w trakcie tradycyjnego slaið ring.

Dzieci morza

Morskie głębiny otaczające Wyspy Owcze od wieków determinują los małej wyspiarskiej nacji. Mimo postępu technologii, to nadal od siły żywiołu zależy czy malutki Ritan dotrze dziś na Svínoy i Fugloy. Jeszcze do niedawna decydował o przetrwaniu całych osad. Niczym zaskakującym nie jest więc fakt, że motyw morza niezwykle często pojawia się w twórczości farerskich artystów – w poezji, na obrazach, rzeźbach, pomnikach mijanych w rybackich osadach.

Sámal Joensen Mikines, Statki odpływające w wiosenny dzień (1938-1939)
Gjógv, farerska rodzina z niepokojem wpatrzona w morze

Nes, matka z córką wyczekują powrotu ojca

Kvívík, pomnik poświęcony pamięci załogi statku rybackiego Stella Argus,
który zatonął w roku 1957. Morze pochłonęło wszystkich ludzi na pokładzie.
Tórshavn, pomnik poświęcony pamięci Farerów, którzy zginęli na morzu w latach 1939-1945

Farerczycy postawili ten pomnik ku pamięci rodaków, których stracili w wojennych latach 1939-1945.

Z wdzięcznością i ku przestrodze.

Trol idzie na zakupy

Trøllanes, Kalsoy. Przylądek Troli na Wyspie Mężczyzn. 14 mieszkanców (w 2007 r. było ich aż 27, a w 1955 – rekordowe 35!). Od roku 1985 do osady dotrzeć można pokonując ponad dwukilometrowy, wąski i ciemny tunel Trøllanestunnilin, którego ukryta odnoga prowadzi do zamieszkałej jedynie przez owce doliny Djúpadal (pol. Głęboka Dolina). Przed jego powstaniem mieszkańcy pokonywali wznoszący się na wysokość niemal 450 m n.p.m. szlak do sąsiedniego Mikladalur.

Turystów do Trøllanes przyciąga przede wszystkim ponad 500-metrowy klif Kallurin z malowniczo położoną latarnią. Dla pokonanych przez lęk wysokości pozostaje włóczęga pomiędzy kilkoma budynkami w osadzie i po okolicy, w trakcie której znaleźć można informację o lokalnym sklepiku.

Jeśli chcesz coś kupić, skorzystaj z dzwonka przy drzwiach. Jeśli nikt się nie pojawi, zadzwoń na nr 271267 / 253709 lub przyjdź do Útistova (gościniec, to ten biały domek). Sklepik jest zamknięty po godzinie 22.

Trøllanes z widokiem na sąsiednią wyspę Kunoy

Szaro, buro i ponuro

W trakcie rozmów o Wyspach Owczych (czy też szerzej o Północy) dość często spotykam się z opinią, że jest tam smutno, szaro i ponuro. Cóż, nie jest to francuska riwiera, farerskie lato rozpieszcza temperaturą ledwo przekraczającą 10 stopni, deszczowych dni w roku jest niekiedy trzysta, a za oknem często podziwia się takie obrazki….

Deszczowo-mglisto-wietrzny dzień, Saksun

…ale wystarczy rozejrzeć się przez chwilę i poszukać. Wśród pozornie posępnego krajobrazu dostrzec można prawdziwe perełki i w mgnieniu oka uwolnić się od stereotypowych przekonań.

Farerska odpowiedź na ogrodowe krasnale, Leynar
Stary pojemnik na proszek do szorowania (duń. skurepulver) w charakterze doniczki, Nólsoy.
Farerski pojazd w wersji super-turbo-deluxe V8, Hvítanes.
Na Wyspach Owczych to najwidoczniej psy chowają głowę w trawę, Gjógv.
Dyszka, Kvívík.
Z wędrówki po Tinganes, Tórshavn.
Całoroczna farerska choinka, Tórshavn

Według wielu poznanych przez nas Islandczyków, na końcu świata – jak często określa się na północy zachód Islandii – znaleźć można wszystko, choć nie ma tu prawie niczego.

Berenika Lenard, Piotr Mikołajczak, Szepty kamieni. Historie z opuszczonej Islandii

Biorąc pod uwagę, że na Farojach znajdują się 622 krańce świata, Wyspy Owcze i Islandię wiele łączy.

Tekst i zdjęcia: Maciej Brencz & Materiały udostępnione na licencji CC BY-SA 4.0


Napędzane przez WordPress & Szablon autorstwa Andersa Noréna