Farerskie kadry

Blog o Wyspach Owczych

Kategoria: Pomniki (Page 1 of 2)

Dwie latarnie

W pobliżu kościoła Vesturkirkjan w Tórshavn znajduje się niewielki skwer zwany Viðarlundin við Fræls. 9 maja 2017 roku stanął tam pomnik podarowany przez Islandczyków w podzięce za farerską pomoc udzieloną ofiarom lawin, które zeszły na dwie islandzkie osady w 1995 roku.

Czytaj dalej

Niewysłuchane ostrzeżenie

Gerðar, Uppsalar, Vági i Myrkjanoyri – cztery niewielkie osady – połączyły się na początku XX wieku w znane nam obecnie Klaksvík. Na opłotkach stolicy farerskiej Północy, w miejscu gdzie niegdyś znajdowała się osada Gerðar, od kilku dekad stoi pamiątkowy kamień.

Kamień pamiątkowy stojący w miejscu tragedii sprzed wieków

Kamień ten przypomina dwie tragedie, które przed wiekami starły z powierzchni ziemi niewielką osadę. W dzień św. Grzegorza, 12 marca 1745 roku śnieżna lawina pozbawiła życia pięciu mieszkańców i zniszczyła zabudowania farmy w Gerðar. Na odbudowaną farmę, dokładnie dwie dekady później – 12 marca 1765 roku – zeszłą kolejna lawina, zbierając jeszcze tragiczniejsze żniwo.

Po śmierci dwudziestu mieszkańców Gerðar, ocalali postanowili posłuchać drugiego ostrzeżenia Matki Natury. Farmę przeniesiono w pobliże nabrzeża. Od roku 1765 nie zanotowano w okolicy żadnej lawiny. Tragiczna nauczka sprzed ponad dwustu lat nadal jednak nakazuje ewakuację okolicznych terenów, gdy duże ilości śniegu zbiorą się u podnóża szczytu Kjølur1.

12 marca 1945 roku, w dwusetną rocznicę zejścia pierwszej lawiny, potomkowie ofiar z Gerðar postawili pamiątkowy kamień z następującą inskrypcją:

Til minnis
um skalvalopini úr Gerðalíð
á grækarismessu 1745 og 1765
= Sjá frágreiðslu á vártingi
og í kirkjubók =
Ættarmenn settu steinin
12 mars 1945

W tłumaczeniu na polski brzmi ona:

Na pamiątkę
lawin, które zeszły na Gerðar
w Dzień św. Grzegorza roku 1745 i 1765
= Zobacz relacje w dokumentach lokalnego Tingu
oraz księgach kościelnych =
Pobratymcy postawili kamień
12 marca 1945 roku.

Po dziś dzień nikt nie ośmielił się postawić zabudowań w miejscu naznaczonym tragedią sprzed wieków.

1 szczyt przypomina odwróconą kilem do góry łódź. Jego nazwa po farersku oznacza stępkę.

Piękny Eksperyment Pálla z Nólsoy

Kiedy czyta się o farerskiej historii, a konkretnie o jej XIX-wiecznych epizodach, trudno nie dostrzec pewnych podobieństw z naszą polską (a w szczególności wielkopolską) historią okresu zaborów. Tak jak w naszej zbiorowej świadomości zapisały się takie nazwiska jak Marcinkowski, Cegielski, Raczyński, Szamarzewski czy Działyński, tak i na Wyspach fundamenty pod przyszłą niepodległość kładli nie przywódcy kolejnych powstań (które przy duńskiej przewadze byłyby z góry skazane na porażkę), ale przedsiębiorcy, lekarze czy poeci, którzy nie mogli pogodzić się z sytuacją swej ojczyzny. I zamiast chwytać za broń, postanowili obrać nieco inny kierunek ku niepodległości.

Pomnik Nólsoyar Pálla wpatrzonego w zamglony horyzont przy tórshavnarskim Vágsbotn

Niekwestionowanym farerskim bohaterem narodowym jest Poul Poulsen Nolsøe. Młody Poul dorastał na Nólsoy i, tak jak reszta jego braci, przyjął przydomek Nolsøe od nazwy wyspy, na której urodził się w 1766 roku. Rok później Niels Ryberg uruchomił w Tórshavn magazyn tranzytowy, dzięki któremu kraj, którego rozwój wcześniej przez wieki dławiły monopolistyczne praktyki handlowe Danii, zaczęły odwiedzać statki z całego świata. Niestety, handlowe drzwi na świat pozostały otwarte tylko przez 20 lat. Okres ten jednak odcisnął swoje piętno na ówczesnych Farerach, a dorastający wówczas Páll nie był wyjątkiem.

Horyzonty codziennych rozterek mieszkańców archipelagu zaczęły wówczas wykraczać poza zapewnienie sobie podstawowego bytu opartego o rolnictwo, połów ryb u farerskich wybrzeży i wspinaczka na klifach w poszukiwaniu ptasich jaj. W tym krótkim okresie prosperity Nolsøe zdobył solidne wykształcenie, poznał tajniki nawigacji i służył na statkach pod duńskimi i amerykańskimi banderami. Powrócił na Wyspy w roku 1798.

Krótki okres gospodarczego rozkwitu był wówczas już tylko wspomnieniem, a Pállowi trudno był znaleźć miejsce w społeczeństwie ponownie popadającym w marazm. Trafił na szczęście na osoby, które – podobnie jak on – chciały wywalczyć dla swojej wyspiarskiej ojczyzny prawo do wolnego handlu i dostęp do zagranicznych rynków – kluczy do rozwoju społeczeństwa.

Pamiątkowy kamień na Nólsoy. Inskrypcja głosi Minnið um kappan livir (Pamięci życia pełnego rywalizacji).

Nie mogąc pozwolić sobie na zakup nowego statku, Nólsoyar Páll, wraz z dwoma wspólnikami, zakupił w 1804 roku wrak statku, który utknął na mieliźnie w Hvalbie na Suðuroy. Wraz ze swoim bratem w rekordowym czasie zbudowali w Vágur mały statek o długości 14,5 m. Wodowanie statku ochrzczonego jako Royndin Fríða (Piękna Próba / Eksperyment) miało miejsce 6 sierpnia 1804 roku. Była to pierwsza od czasów średniowiecznych (!) jednostka pływająca zbudowana na Wyspach.

Royndin Fríða (źródło: vagur.fo)

W pierwsze rejsy oceaniczne Royndin Fríða wybrała się już w kolejnym roku do Bergen, a następnie do Kopenhagi z ładunkiem farerskiego węgla. Obostrzenia duńskiego monopolu handlowego nie pozwalały na powrót z jakimkolwiek ładunkiem. Rozpoczęły się farersko-duńskie podchody. Kolejna wyprawa Nólsoyar Pálla miała być już handlową, z której chciał przywieźć na Wyspy ładunek wełnianych swetrów, suszonej ryby i tranu. Duńska administracja na Wyspach wysłała do swojej centrali list, w którym zakazywała Pállowi powrotu z towarem na pokładzie. Ten jednak zaprotestował, szukając zgody na powrót z ładunkiem na swój prywatny rachunek. Otrzymał nawet częściową zgodę duńskich władz. Czas jednak naglił – Páll chciał powrócić do ojczyzny na okres letnim połowów. Postanowił więc oszukać władze i zadeklarował transport towaru do norweskiego Kristiansandu. Te jednak nie dały się nabrać na ten sprytny manewr i poinformowały o tym swoją farerską placówkę. Ostatecznie Nólsoyar Páll uniknął wyroku za przemyt. Farerskie władze, same skorumpowane i uwikłane w przemyt (a więc i mało skore do dokładnego badania sprawy), skazały go jednak na grzywnę za… złamanie kwarantanny.

Ptasi motyw – element pomnika poświęconego pamięci Nólsoyar Pálla

Páll miał na pieńku z farersko-duńską administracją nie tylko z powodu swoich rejsów handlowych i celnych zabaw w kotka i myszkę. Realizował się także, i to z powodzeniem, na polu poezji, a jego największym dziełem jest Fuglakvæði (Ptasia Ballada) – alegoryczne dzieło zamknięte w ponad 220 (!) zwrotkach. Drapieżne ptaki (kruki, wydrzyki, sokoły) symbolizują w nim opresyjną duńską administrację, mniejsze ptaki takie jak strzyżyk i szpak – farerską społeczność, zaś ostrygojad pełni rolę podmiotu lirycznego ostrzegającego je przed zagrożeniem ze strony drapieżników. Fuglakvæði sprzedało się w wielu egzemplarzach, a ostrygojad uznany został później za ptasi symbol Wysp Owczych.

Fuglin í fjøruni
við sínum nevi reyða
mangt eitt djór og høviskan fugl
hevur hann greitt frá deyða,
Fuglin í fjøruni.

Ptak na wybrzeżu
Ze swoim czerwonym dziobem.
Wiele zwierząt i szlachetnych ptaków
Ocalił od śmierci.
Ptak na wybrzeżu.

Fuglakvæði

Okres wojen napoleońskich, związany z nią konflikt angielsko-duński i blokada morska nałożona przez Wielką Brytanię niosła ze sobą widmo ostatecznej izolacji Wysp Owczych. Nólsoyar Páll, po przedstawieniu brytyjskim władzom położenia swojej ojczyzny, uzyskał zgodę na transport ziarna. W zastępstwie wcześniej przechwyconego w cieśninie Skagerrak i uszkodzonego przez brytyjskie okręty Royndin Fríða otrzymał on statek North Star. Wyruszył nim na przełomie lat 1808/1809 w rejs powrotny na Wyspy, którym (po ataku piratów i splądrowaniu portowych magazynów) groziła klęska głodu. W rejs tragiczny, bowiem nie osiągnął on nigdy Wysp Owczych. Statek roztrzaskał się prawdopodobnie u wybrzeży brytyjskich, gdzie szalał wówczas sztorm. Inna wersja sugeruje udział w katastrofie farerskich władz, którym tylko w ten sposób udało by się okiełznać niespokojnego ducha Nólsoyar Pálla.

Pomnik w pełnej okazałości

W roku 1995 w samym sercu farerskiej stolicy, przy nabrzeżu, stanął pomnik w brązie dłuta Hansa Pauliego Olsena. Hołd oddany Pállowi z Nólsoy, farerskiemu bohaterowi narodowemu, odważnemu i nieugiętemu człowiekowi z wizją,

Krótka lekcja krótkiej historii

I oto pewnego razu w latach 30-tych XIX wieku farerski amator spontanicznie namalował kilka obrazów przedstawiających ptaki. Wyglądały one całkiem nowocześnie i były sztuką!

Tak początki sztuki na Wyspach Owczych opisuje na swojej stronie Listasavn Føroya – Narodowa Galeria Sztuki. Tym malarzem-amatorem był Díðrikur á Skarvanesi, którego uważa się za pierwszego w historii farerskiego artystę. Ten pochodzący ze Stóra Dímun samouk odwiedził w roku 1828 Kopenhagę, gdzie najprawdopodobniej zetknął się ze sztuką, która zainspirowała go do stworzenia własnych dzieł. Do naszych czasów przetrwało pięć jego obrazów, które podziwiać można w muzeum w Tórshavn. Jego następcami byli pejzażyści Niels Kruse, Kristin í Geil oraz Jógvan Waagstein, którym brak formalnego wykształcenia również nie przeszkadzał w malarstwie.

Obraz Frimoda Joensena, farerskiego malarza naiwisty


Spoglądając wstecz na farerską historię, mało sugeruje, że mamy coś niezwykłego do zaoferowania reszcie świata poza naszymi umiejętnościami połowu ryb i korzystania z ubogich dóbr naturalnych. Co się zaś tyczy kultury, nasz kraj nigdy nie mógłby wydać geniuszów pokroju Szekspira czy Mozarta. Z prostego powodu – brakowało warunków i bodźców by rozbudzić artystyczne talenty. Sztuka nie miała żadnego praktycznego użytku. Nie była zawodem, ani pożądaną umiejętnością. Może nawet nie istniało na nią odpowiednie słowo w słowniku.

(Nie)turystyczna zachęta

Janus Kamban, Łodzie (1982)

Przypadek, wiele pobocznych, nieartystycznych zajęć, późny debiut – to często powtarzające się elementy biografii wielu farerskich pisarzy, malarzy i rzeźbiarzy urodzonych na początku XX wieku. Pochodzący z Mikladalur Fridtjof Joensen zdecydował się na studiowanie rzeźby na Królewskiej Duńskiej Akademii Sztuk dopiero w wieku czterdziestu siedmiu lat. Wcześniej spędził wiele lat na pokładach trawlerów, pracował jako inżynier morski, był kowalem w Klaksvík, jedynie wolne chwile poświęcając na rzeźbienie w drewnie. Dzieła urodzonego w roku 1920 Joensena znaleźć można w wielu farerskich osadach. Liczne pomniki i płaskorzeźby upamiętniają tych, których zabrało morze.

Gjógv. Pomnik autorstwa Fridtjofa Joensena przedstawiający matkę z dziećmi czekającymi z niepokojem na powrót ojca, który wypłynął w morze.

W roku 1935 Frimod Joensen, w wieku dwudziestu lat, wyjechał do Kopenhagi, aby rozwinąć tam swoje zainteresowanie malarstwem. Brak pieniędzy, a także umiejętności wystarczających do podjęcia studiów przekreślił ambitne plany późniejszego malarza naiwisty. W stolicy Danii pozostał przez niemal dwie kolejne dekady, imając się różnych, ale dalekich od artystycznych, zajęć m.in. jako pracownik stacji przeładunkowej. Na Wyspy Owcze powrócił mając niemal pięćdziesiąt lat i dopiero wtedy jego kariera artystyczna nabrała rozpędu. Pozostałe 33 lata życia wypełnił obrazami tworzonymi „niezdarnymi ruchami z pomocą mocnych kolorów”.

Sámal Joensen-Mikines, Statki wypływają (1938)

Na twórczość Sámala Joensen-Mikinesa, pierwszego farerskiego profesjonalnego malarza, szczególny wpływ miało tragiczne wydarzenie z roku 1934. W wyniku zderzenia dwóch statków zginęła znaczna część męskiej populacji Mykines. Z mrocznych, wyrazistych obrazów artysty, które pochodzą z tego okresu, bije mieszanina powagi, bólu i wściekłości.

Sámal Joensen-Mikines, Strata (1934)

Na późniejszych dziełach Mikines przedstawia swoją rodzinną wyspę w sposób lekki, niemal idylliczny.

Sámal Joensen-Mikines, Poranne słońce (1947)

Urodził się, gdy Pradawni byli częścią rzeczywistości. W połowie życia obserwował jak magia prądu zmiennego oświetla każdy zakamarek małej stolicy, by u schyłku życia być świadkiem ostatecznego zwycięstwa elektryczności nad trollami i huldufólk.

Dorastanie w czasach lampy naftowej sprawiło, że jego wyobraźnia zakorzeniona była w świecie legend i baśni. Nie ma to jednak nic wspólnego z nostalgią. Legendy nie są bowiem martwe na Wyspach Owczych. Wciąż powstajemy do tradycyjnego slaið ring – tworzymy krąg śpiewając ballady naszych przodków.

Słów kilka o Williamie Heinesenie za:
Jákupsson, B. (2000) Myndlist í Føroyum. Tórshavn: Sprotin., str. 23

William Heinesen, Agitator
(1952). Polityk przemawia mając za słuchaczy kamienie przybierające postać nabijających się z niego trolli. Mgła spowija krajobraz – gdzieś w oddali majaczy jedynie wierzchołek góry. Trolle, krajobraz i pogoda tłamszą mężczyznę, nie dając mu skupić się na sobie i swoich ideach.

William Heinesen, będący przede wszystkim znakomitym pisarzem, określał swoje malarstwo, z nutką lekceważenia, jako „tworzenie obrazków”. Jego obrazy były często sarkastycznym komentarzem do rzeczywistości.

(…) może jednak będzie z Kalva jeszcze rybak, wygląda na to, jakby jego rybacka gwiazda dobrze się zapowiadała. Stopniowo może się wyrobić tak dobrze jak inni, którzy mają więcej rozumu. A na co wielu zużywa swój rozum? Tylko na niedorzeczności – zagrzebują się w książkach i chcą mieć wszystko możliwe, co tylko istnieje w wielkim świecie, zamiast stać się użytecznymi we własnej wiosce.

Heðin Brú, Honor biedaka (Feðgar á Ferð, 1940) za havnar.blogspot.com

Pięć pociągnięć dłuta na linorycie, reszty domyślamy się sami – minimalizm Janusa Kambana, Owca i cielę (1992)

Pierwszą wystawę obrazów na Wyspach zorganizowano w Tórshavn w roku 1927. Dopiero w 1982 roku opublikowano pierwszą książkę o farerskiej sztuce – „Færøsk kunst” Willama Heinesena, którą zadedykował wszystkim Farerom. Nie bez przyczyny okładkę wydawnictwa zdobi obraz Sámala Joensen-Mikinesa, na którym kilku mężczyzn w łodzi walczy z morskim żywiołem. W takiej rzeczywistości pojawiła się i rozwijała farerska sztuka.

Sámal Joensen-Mikines, Polowanie na grindwala (1942)

O tym, w jak bogaty i różnorodny sposób wypełnić może krótką, nieco ponad stuletnią historię sztuki mała wyspiarska nacja można przekonać się zwiedzając Narodową Galerię Sztuki.

Kópakonan z Mikladalur – aneks

Pierwszego dnia sierpnia 2014 roku na nabrzeżu w Mikladalur ponownie wypatrzono selkie. Tym razem jednak była to odsłonięta w tym dniu rzeźba autorstwa Hansa Pauliego Olsena przypominająca mieszkańców Kalsoy i turystom legendę o kópakonan.

Olsen, autor licznych rzeźb, w tym wielkiego haka zdobiącego rondo na wjeździe do Klaksvík, został postawiony nie tylko przed wyzwaniem artystycznym, ale i technicznym. Rzeźba kobiety-foki miała bowiem stanąć na szczycie Stórakneysi, skały wznoszącej się kilka metrów ponad poziom dawnej przystani w Mikladalur. Gotowa figura, przewyższająca wzrostem o połowę dorosłego mężczyznę, powinna twardo trzymać się gruntu stawiając czoła falom dochodzącym podczas zimowych sztormów do wysokości ponad dziesięciu metrów.

W trakcie sztormów figurę kópakonan podziwiać można z bezpiecznej odległości

Preben Hansen, inżynier z państwowej firmy Landsverk (zajmującej się m.in. budową i utrzymaniem farerskich dróg) został wyznaczony do pomocy. Jego wskazówki pozwoliły wzmocnić konstrukcję i mocowanie rzeźby tak, aby wytrzymała falę o wysokości trzynastu metrów. Taką, którą wg wyliczeń specjalistów z Landsverk, przynieść może sztorm raz na sto lat. Przyznać trzeba, że jeśli Farerzy biorą się za coś, to robią to od A do Z do Ø.

Stojąca na brzegu Kalsoy selkie trzyma w dłoni foczą skórę, a wzrok kieruje w stronę miejsca, gdzie wg legendy raz do roku zabawy urządzać miały jej towarzyszki.

Od roku 2014 kopenhaska syrenka ma swoją młodszą, ale zdecydowanie większą i mniej oblężoną przez turystów kuzynkę. Siły Natury wystawiły ją na próbę już w styczniu 2015 roku. Fale o wysokości 11,5 metra nie dały jej rady.

Page 1 of 2

Tekst i zdjęcia: Maciej Brencz & Materiały udostępnione na licencji CC BY-SA 4.0


Napędzane przez WordPress & Szablon autorstwa Andersa Noréna