Farerskie kadry

Blog o Wyspach Owczych

Tag: mikladalur

Skały, kamienie, głazy

Według legendy norweski król Olaf Haraldsson miał, w zemście za fałszywe świadectwa Farerów (nękanych wysokimi podatkami nałożonymi przez norweskiego władcę), że w ich ojczyźnie nic rośnie, zesłać na Wyspy Owcze klątwę, która sprawiła, że wszystko co znajdowało się na powierzchni ziemi zapadło się pod nią i vice versa. Odtąd kamienie i głazy są stałym elementem farerskiego krajobrazu, a Farerowie swoją ojczyznę określają pieszczotliwe klettarnir – kamienie.

Grótgarður – tradycyjny kamienny mur. W oddali, spowita mgłą, osada na Mykines

Kamień i torf były na Farojach przez długie wieki podstawowym materiałem budowlanym. Drewno dostępne było jedynie w postaci drewna dryftowego niesionego przez morskie prądy aż z północnej Norwegii i Syberii. Było towarem tak rzadkim, że rozbicie się statku z transportem drewna potrafiło jeszcze w XIX wieku rozregulować cały tamtejszy rynek.

Pomnik silnej i dzielnej mleczarki z Mikladalur

Ciężki głaz (havið) pozwalał w dawnych czasach nie tylko wznieść skromne domostwo, ale także dowieść siły. Nie dotyczyło to tylko mężczyzn, ale także dziewcząt pracujących jako mleczarki. Te, którym nie udało się podnieść havið uznawano za niewykwalifikowane. Wędrówka stromymi wzgórzami do miejsc wypasu krów wymagała bowiem wyjątkowo dobrej kondycji.
Jedno z farerskich podań donosi o żyjącej w XVI wieku mleczarce z Mikladalur zwanej Marjunar Hav, która zaszła w ciążę nie będąc w związku małżeńskim. Wg legendy uniosła ona ważący 270 kg głaz i rzekła: „Znam los, który mnie czeka, wolę więc umrzeć. Głaz ten będzie jedyną po mnie pamiątką”. Nie znane są dalsze losy Marjun. Głaz, który dowiódł jej siły, przeniesiono do centrum osady. W miejscu zwanym Uppi á Havið znajduje się mały pomnik upamiętniający legendarną postać autorstwa Óliego Skarðenni.
Współczesna replika dawnej szopy służącej do przechowywania torfu

Na wyspie Svínoy zrekonstruowano niedawno kilka tradycyjnych, wzniesionych z kamienia szop do przechowywania torfu. W dawnych czasach każda z rodzin musiała wypełnić torfem od dwóch do czterech takich szop, aby przetrwać wymagający farerski rok. Wysuszony torf był doskonałym materiałem izolacyjnym swą strukturą przypominający korek. W zimie służył także jako opał.

Również kamienie leżące na górskich zboczach miały niekiedy szczególne znaczenie. Żyjący w Húsar na Kalsoy Húsa Pætur znany był ze swych magicznych umiejętności. Miał on rzucić zaklęcie na trzy głazy leżące w pobliżu ścieżki łączącej Húsar z Mikladalur. Każdy kto ważył się ruszyć choćby jeden z kamieni miał nie dożyć kolejnego roku. Dziś w pobliżu ścieżki, pełniącej obecnie rolę szlaku turystycznego, znajdują się jedynie dwa głazy. Zaklęcie Pætura okazało się skuteczne – mężczyzna, który przeniósł brakujący kamień zmarł wkrótce potem.

Sjódreygil

Pomysłowość dawnych Farerów w tłumaczeniu niewytłumaczalnych wówczas zjawisk, uwieczniona w folklorze, zaskakiwała nas już nie raz. Niekiedy przerażała. W przypadku Sjódreygila trzeba jednak uczciwie stwierdzić, że Farerczycy popłynęli.

Sjódreygil i Norny (duchy przeznaczenia) na farerskich znaczkach wydanych w roku 2006 projektu Ankera Eliego Petersena

Popłynęli to w sumie dość adekwatne określenie – kolejne stworzenie z farerskiego folkloru, które trafia na łamy Kadrów, miało bowiem pojawiać się na rozlicznych szkierach u wybrzeży Wysp Owczych krótko po zachodzie słońca. Sjódreygil – morski duch – rykiem i wyciem prosił załogi przepływających łodzi o zabranie go na pokład. Rybacy przystawali niekiedy na jego prośbę – potrafił bowiem wiosłować za dwóch, a także znaleźć dobre łowiska. Jego moc mijała wraz z nastaniem świtu. On sam również powoli rozpływał się w powietrzu. Gdy rybacy, mimo błagań Sjódreygila, nie wypuścili go z łodzi, wówczas jego cielesna postać zanikała, a jedynym co po nim pozostawało była jego… kość krzyżowa.

Ale na tym nie koniec zadziwiających właściwości Sjódreygila. Zwykł on pojawiać się w dwóch postaciach – jako człowiek, a niekiedy jako pies. Posiadał tylko jedną nogę lub ogon, na którym mógł jednak skakać, pozostawiając ślady na lądzie. Dodajmy jeszcze do tego brązowawy kolor sylwetki morskiego ducha i otaczającą ją ognistą poświatę.

Tajemniczy odcisk w Mikladalur – ślad po roztargnionym budowlańcu, zbłąkanym huldufólku czy Sjódreygilu? A może neolityczne spa?

Jeśli Sjódreygila spotka się na lądzie, można być pewnym, że będzie próbował zepchnąć nas do morza. Łaskawy jest jedynie dla osób, którym towarzyszy pies.

Paczka z Danii, kontener, róg i okowita

Podejście krajów nordyckich do dystrybucji płynów domieszkowanych, w mniejszym bądź większym stopniu, C2H5OH jest dla mnie swoistym kuriozum. Mimo doniesień o dziwnych interakcjach kierowców z nawigacją satelitarną, kończącą się niekiedy w pobliskim stawie, ludzki zdrowy rozsądek nadal ma się dobrze. We wszystkich krajach z flagą opartą na nordyckim krzyżu (poza Danią) opiekuńczą łapkę na sprzedaży alkoholu kładzie państwo, prowadząc sieć sklepów znaną pod nazwami takimi jak System Bolaget, Vinmonopolet, Alko (Finowie nazywają rzeczy po imieniu), Vínbúð czy farerskie Rúsdrekkasøla Landsins.

W coś mocniejszego, poza knajpami z licencją na sprzedaż alkoholu, można na Farojach zaopatrzyć się w jednym z dziesięciu sklepów rozsianych po archipelagu i otwartych w tygodniu w godzinach, w których przykładni Farerczycy dokładają swoją cegiełkę do PKB.

Ceny? Flaszka Havið to wydatek ok. 180 zł. Nic dziwnego, że w sklepie wolnocłowym na lotnisku panuje po przylocie spory ruch. Tam ta sama flaszka kosztuje niemal trzykrotnie mniej. Jak ze smutkiem stwierdziła ekipa z icestory.pl, jeśli ceny alkoholu na Wyspach i w Polsce dzieli przepaść, to podobna dzieli ceny na Islandii i Farojach.

„If you go to a party here, you are welcomed with a ram’s horn filled with aquavit and you have to drink it and give it back to the person at the door. That’s the tradition.” – Erling Eidesgaard, założyciel firmy DISM.

1992. Ciekawostek związanych z alkoholem jest na Wyspach więcej. Do roku 1992 obowiązywał system jego reglamentacji. Każdy przykładny, pełnoletni, płacący podatki Farer dostawał kwartalny „przydział” na dwanaście butelek mocnego alkoholu, co przeliczało się na jedną flaszkę tygodniowo. Uruchamiał się, rzecz jasna, mechanizm podobny do tego w Polsce w epoce kartek na cukier. Starsze pokolenie czytelników Farerskich Kadrów kupowało za pewne cały dostępny dla siebie przydział cukru, który upychano następnie po szafkach. Farerowie natomiast kupowali tyle flaszek ile mogli, bo głupio było by zmarnować państwowy przydział. Jest jednak pewna różnica. Szklankę cukru zawsze można pożyczyć u sąsiada. A jak wypełnić pusty kieliszek?

Trudniej dostępne trunki trzeba było ściągać z Danii, zamawiając je pocztą w firmie Kattrup, która swe ogłoszenia publikowała na pierwszych stronach farerskich gazet. Po pewnym czasie na progu farerskiego domu zjawiał się listonosz z oczekiwaną przesyłką – styropianową paczką z flaszką.

Liquor box from days long gone

Od roku 1992 obowiązuje obecny system – sieć sklepów, w której każdy pełnoletni może kupić bez ograniczeń piwo, wino i mocniejsze specyfiki. Wbrew obawom przeciwników liberalizacji przepisów, Wysp Owczych nie zalała fala alkoholizmu. Ba, sprzedaż alkoholu spadła! Każdy mógł go teraz kupić, kiedy miał taką potrzebę, bez oglądania się na państwowy przydział i konieczność robienia zapasów deficytowego towaru.

W osadzie Mikladalur nikt nie pije alkoholu, a jeżeli już, to musi się z tym solidnie kamuflować i walić tyle, by nikt nie zauważył. Wizja dorobienia się łatki „lubiący golnąć” jest na tyle nieprzyjemna, że korzystniej raczej połazić boso po ptasich odchodach niż napoczynać ukradkiem butelczynę płynu wyskokowego.

havnar.blogspot.com, Nie patrz krzywo na mięsiwo

Kontener. Mimo złagodzenia przepisów, nadal nie można było na Wyspach legalnie produkować mocniejszych trunków. Można go było „jedynie” importować, sprzedawać i konsumować. Założona w 2008 roku przez Erlinga Eidesgaarda firma DISM ma w swojej ofercie wyborne akvavity Lívsins vatn i Havið, cudną jałowcówkę Baraldur i wódkę Eldvatn. Pierwszą partię Lívsins vatn wyprodukowano w Danii na tamtejszej wodzie, unijne przepisy nie pozwalają bowiem na import H2O. Marzeniem Eidesgaarda była jednak produkcja farerskiej okowity, a więc opartej na farerskiej wodzie, której bazaltowe skały nadają, jak twierdzi, specyficzny smak. Islandia, nie będąca pod wpływem brukselskich regulacji, kwot dorszowych i limitów emisji pyłów wulkanicznych, pozwala na import wody. Tam też, w destylarni Reyka, zaczęto ważyć produkty firmy DISM. Islandczycy co prawda kręcą nieco nosem, że do kraju z najczystszą wodą na świecie importuje się, jak drewno do lasu, farerską wodę w kontenerach. Presja, aby zmienić farerskie prawo rosła.

Havið i islandzki kuzyn, Brennivín

2012 W roku 2009 partia Tjóðveldi zgłosiła projekt zmiany przepisów i legalizacji produkcji alkoholu na Wyspach. Farerski parlament przyjął stosowną ustawę w 2012 roku. Jest więc nadzieja, że DISM przeniesie produkcję na ojczystą ziemię i Havið będzie już w 100% farerskim trunkiem, nieoznaczonym na kodzie kreskowym specjalnym prefiksem 950.

Drekka Lívsins vatn við ábyrgd – pij Lívsins vatn odpowiedzialnie.

Kópakonan z Mikladalur – aneks

Pierwszego dnia sierpnia 2014 roku na nabrzeżu w Mikladalur ponownie wypatrzono selkie. Tym razem jednak była to odsłonięta w tym dniu rzeźba autorstwa Hansa Pauliego Olsena przypominająca mieszkańców Kalsoy i turystom legendę o kópakonan.

Olsen, autor licznych rzeźb, w tym wielkiego haka zdobiącego rondo na wjeździe do Klaksvík, został postawiony nie tylko przed wyzwaniem artystycznym, ale i technicznym. Rzeźba kobiety-foki miała bowiem stanąć na szczycie Stórakneysi, skały wznoszącej się kilka metrów ponad poziom dawnej przystani w Mikladalur. Gotowa figura, przewyższająca wzrostem o połowę dorosłego mężczyznę, powinna twardo trzymać się gruntu stawiając czoła falom dochodzącym podczas zimowych sztormów do wysokości ponad dziesięciu metrów.

W trakcie sztormów figurę kópakonan podziwiać można z bezpiecznej odległości

Preben Hansen, inżynier z państwowej firmy Landsverk (zajmującej się m.in. budową i utrzymaniem farerskich dróg) został wyznaczony do pomocy. Jego wskazówki pozwoliły wzmocnić konstrukcję i mocowanie rzeźby tak, aby wytrzymała falę o wysokości trzynastu metrów. Taką, którą wg wyliczeń specjalistów z Landsverk, przynieść może sztorm raz na sto lat. Przyznać trzeba, że jeśli Farerzy biorą się za coś, to robią to od A do Z do Ø.

Stojąca na brzegu Kalsoy selkie trzyma w dłoni foczą skórę, a wzrok kieruje w stronę miejsca, gdzie wg legendy raz do roku zabawy urządzać miały jej towarzyszki.

Od roku 2014 kopenhaska syrenka ma swoją młodszą, ale zdecydowanie większą i mniej oblężoną przez turystów kuzynkę. Siły Natury wystawiły ją na próbę już w styczniu 2015 roku. Fale o wysokości 11,5 metra nie dały jej rady.

Kópakonan z Mikladalur

Strome wybrzeże wyspy Kalsoy kryje liczne jaskinie. Wedle legendy w jednej z nich w wigilię Święta Trzech Króli zbierają się foki (selkie), które po zdjęciu swych skór przybierają ludzką postać. Ich beztroskie tańce i zabawy w jaskini trwają całą noc.

Jeden z mieszkańców Mikladalur dowiedział się o corocznej foczej tradycji i postanowił przyjrzeć się jej z bliska. Foki istotnie opuściły morskie tonie, zrzuciły swe skóry i przybrały ludzką postać. Piękno jednej z kobiet-fok przyciągnęło jego uwagę. Jednak, w odróżnieniu od większości podań o kobietach-fokach, to nie selkie zakochała się w mężczyźnie, ale ten ostatni wykorzystał podstęp. Ukrył on skórę swojej wybranki, czym zmusił ją do pozostania w kobiecej postaci i ślubu. Niebawem w rodzinie pojawiły się dzieci. W tym miejscu można by zakończyć opowieść, gdyby nie gapiostwo mężczyzny z Mikladalur, który, aby powstrzymać swoją żonę przed powrotem do morza, musiał pilnie strzec jej foczej skóry.

Pomnik kópakonan w Mikladalur. W tle Kunoy.

Pewnego dnia, w trakcie połowu ryb, antybohater dzisiejszej opowieści zauważył, że u pasa brakuje, zwykle znajdujących się tam, kluczy do szafy, w której zamknął foczą skórę swej wybranki. Gdy zorientował się w powadze sytuacji, miał zakrzyknąć – „Dziś stałem się mężczyzną bez żony!”*. Na nic zdał się rozpaczliwy, błyskawiczny powrót do osady. Żona-foka zdążyła odnaleźć swą skórę, przybrać foczą postać i zniknąć w głębinach fiordu rozdzielającego Kalsoy i Kunoy. Zadbała także o bezpieczeństwo pozostawionych w domu dzieci – zgasiła ogień w kominku i pochowała wszystkie noże i inne ostre przedmioty, którymi mogłyby się skaleczyć.

Fiord rozdzielający wyspy Kunoy (po lewej) i Kalsoy. Na horyzoncie majaczy sylwetka Borðoy.

Mijały kolejne lata, dzieci dorastały. Pewnego dnia mieszkańcom Mikladalur do głowy wpadł szatański iście pomysł. Postanowili oni zapolować na foki w pobliskiej jaskini. Selkie dzień przed polowaniem ostrzegła we śnie mężczyznę z Mikladalur, aby oszczędził byka u wejścia do jaskini i dwójkę młodych w jej wnętrzu – jej morskiego męża i dwójkę dzieci. Farer nie przejął się snem, a następnego dnia w jaskini miało miejsce krwawe polowanie, z którego z życiem nie uszła żadna foka. Po podziale upolowanego mięsa w jego udziale przypadł byk oraz płetwy młodych fok. Gdy podawano posiłek na stół, z ogromnym łoskotem domownikom ukazał się przerażający trol. Foka, która przybrała jego postać, powąchała serwowane potrawy i łkając wykrzyczała:

Oto tutaj spoczywa głowa mego ukochanego, ręka Hárekur i stopa Fríðrikkura. Dokonałeś swej zemsty. Teraz moja zemsta stanie się udziałem każdego z mężczyzn z Mikladalur. Niektórzy utoną w morzu, inni spadną z klifów. Niech dzieje się tak dopóki ci, którzy zginą nie będą w stanie, łącząc ramiona, objąć całej wyspy Kalsoy.

Trol po wypowiedzeniu słów straszliwej przepowiedni opuścił Mikladalur z wielkim krzykiem i nigdy więcej go nie widziano. Zaś z osady na Kalsoy nierzadko docierają wieści o mężczyznach, którzy nie wrócili z polowań na ptaki odbywających się na stromych farerskich klifach.

Wydana w roku 2007 seria farerskich znaczków inspirowana legendą o kópakonan. Projekt Edwarda Fuglø.

* – kópakona – selkie, focza żona

Tekst i zdjęcia: Maciej Brencz & Materiały udostępnione na licencji CC BY-SA 4.0


Napędzane przez WordPress & Szablon autorstwa Andersa Noréna