Farerskie kadry

Blog o Wyspach Owczych

Tag: pollurin

Farerskie kadry sprzed lat

Duńskie Muzeum Narodowe udostępniło przebogatą kolekcję zdjęć wykonanych przez duńskich badaczy na Wyspach Owczych. Najstarsze zdjęcia ze zbioru liczącego ponad 1600 pozycji pochodzą z roku 1890. Fotograf i malarz Johannes Klein oraz archeolog Daniel Brunn przybyli wtedy na Faroje, aby udokumentować ten dla w nich egzotyczny archipelag na potrzeby Wystawy Światowej, która w roku 1900 miała odbyć się w Paryżu. W swoich artykułach Brunn opisał Wyspy i ich mieszkańców jako dziwnych i całkowicie odmiennych od współczesnych Europejczyków. Podziw wśród badaczy budziła zaradność miejscowych, ciekawiły ich stroje, a ich przesądy uważali za dziecinne.

Podział wielorybiego mięsa między mieszkańców Tórshavn (Johannes Klein, 1898)

Tradycja nadal zajmuje szczególne miejsce w tożsamości Farerów. Wibeke Haldruo Pederesen, kierująca Muzeum Narodowym, zauważa, że większość scen uwiecznionych na zdjęciach sprzed ponad stu lat nadal ma miejsce na Wyspach. Farerczycy nadal łapią ptaki i suszą ryby, zachowali tradycję tańca korodowego, noszą narodowe stroje.

Ptaskie klify na Sandoy, lata 90. XIX wieku





Droga do Søltuvík na Sandoy.

Holger Rasmussen, 1947

Tjørnuvík wczoraj i dziś

Holger Rasmussen, 1947
Ziemniaczane poletka, Holger Rasmussen, 1947

Saksun i laguna Pollurin.

Holger Rasmussen, 1949

Tórshavn.

Transport mleka w Tórshavn, lata 90. XIX wieku
Pocztówka ze starego Tórshavn

492. Laguna Pollurin

Na północno-zachodnim końcu doliny Saksunardalur, najdłuższej na Wyspach, znajduje się prawdziwa perełka i farerski unikat – laguna Pollurin.
Widoki, które serwuje nam farerska natura w trakcie przemierzania Saksunardalur. 
Większość odwiedzających Faroje pokonuje dolinę samochodem lub motocyklem. Ja jednak polecam przemierzyć ją pieszo (dwie i pół godziny w jedną stronę), aby w pełni poczuć niezwykłą atmosferę i ciszę tego miejsca. I spróbować ogarnąć wzrokiem ten, wydawać by się mogło nieskończony, łańcuch zielonych wzgórz ginący gdzieś za zamglonym horyzontem lub załomem doliny. Wspaniały sposób na naładowanie swoich akumulatorów pozytywną energią i ciszą północy.
Kierowca busa kursującego na linii nr 203 między Oyrarbakki a Saksun (linię zlikwidowano w 2010 r.) miał(a) chyba najlepszą robotę na świecie.
Rzut oka na mapę i na to co czeka nas po tej prawdziwej uczcie dla duszy.
Kryte darnią zabudowania średniowiecznego Saksun – farma Duvugarðar, obecnie pełniąca funkcję muzeum, z widokiem na lagunę. Oraz drobna próbka sierpniowej pogody na Farojach. Sugestie, aby zabrać ze sobą wełnianą czapkę wcale nie są przesadzone.

Laguna Pollurin była niegdyś fiordem, który swoimi głębokimi wodami otaczał osadę Saksun. Kolejne sztormy naniosły olbrzymie masy piasku, który przekształcił fiord w malowniczą lagunę otoczona wysokimi na kilkaset metrów wzgórzami. W trakcie odpływu można, o suchej stopie, dojść do ujścia laguny do morza.

Miejsce to jest rajem dla wędkarzy, którzy łowić tutaj mogą pstrągi i łososie przybywające do laguny, aby odbyć karkołomną wyprawę do wód położonego kilkadziesiąt metrów wyżej jeziora Saksunarvatn (zdjęcie powyżej), które mija się na rogatkach osady Saksun. A z samego Saksun przez przełęcz u stóp góry Melin (764 m n.p.m.) prowadzi szlak do najbardziej na północ wysuniętej osady na Streymoy – położonego w naturalnym, bazaltowym amfiteatrze Tjørnuvík. Ale to już temat na kolejną opowieść.

Chodnik prowadzący do laguny Pollurin. Nad całością góruje ponad 400-metrowe wzniesienie. Chociaż określenie „góruje” nie jest tutaj do końca właściwe. Przyroda za 62 N zamiast przygniatać swoją potęgą nadaje wszystkiemu właściwe proporcje. I zwyczajnie w świecie uspokaja.

A ja po raz kolejny nie potrafię znaleźć przymiotników, które mogłyby wystarczająco trafnie opisać piękno i majestat tutejszej natury. Przypuszczam nieśmiało, że i William Heinesen miał z tym nie lada problem. Tym samym zmuszony jestem ponownie oddać głos Farerskim Kadrom. Z nutką nadziei, że ktoś po drugiej stronie zapragnie pewnego dnia tutaj przybyć i zobaczyć to niezwykłe miejsce na własne oczy. Miejsce niezmienione od milionów lat, które za pewne podziwiali irlandzcy mnisi i ich wikińscy następcy tysiąc lat temu. Miejsce, w którym czas płynie swoim niespiesznym, północnym tempem. A nam pozostaje tylko oddać się w kojące ramiona Dalekiej Północy.

Tekst i zdjęcia: Maciej Brencz & Materiały udostępnione na licencji CC BY-SA 4.0


Napędzane przez WordPress & Szablon autorstwa Andersa Noréna