Farerskie kadry

Blog o Wyspach Owczych

Kategoria: Edward Fuglø (Page 2 of 3)

Kópakonan z Mikladalur

Strome wybrzeże wyspy Kalsoy kryje liczne jaskinie. Wedle legendy w jednej z nich w wigilię Święta Trzech Króli zbierają się foki (selkie), które po zdjęciu swych skór przybierają ludzką postać. Ich beztroskie tańce i zabawy w jaskini trwają całą noc.

Jeden z mieszkańców Mikladalur dowiedział się o corocznej foczej tradycji i postanowił przyjrzeć się jej z bliska. Foki istotnie opuściły morskie tonie, zrzuciły swe skóry i przybrały ludzką postać. Piękno jednej z kobiet-fok przyciągnęło jego uwagę. Jednak, w odróżnieniu od większości podań o kobietach-fokach, to nie selkie zakochała się w mężczyźnie, ale ten ostatni wykorzystał podstęp. Ukrył on skórę swojej wybranki, czym zmusił ją do pozostania w kobiecej postaci i ślubu. Niebawem w rodzinie pojawiły się dzieci. W tym miejscu można by zakończyć opowieść, gdyby nie gapiostwo mężczyzny z Mikladalur, który, aby powstrzymać swoją żonę przed powrotem do morza, musiał pilnie strzec jej foczej skóry.

Pomnik kópakonan w Mikladalur. W tle Kunoy.

Pewnego dnia, w trakcie połowu ryb, antybohater dzisiejszej opowieści zauważył, że u pasa brakuje, zwykle znajdujących się tam, kluczy do szafy, w której zamknął foczą skórę swej wybranki. Gdy zorientował się w powadze sytuacji, miał zakrzyknąć – „Dziś stałem się mężczyzną bez żony!”*. Na nic zdał się rozpaczliwy, błyskawiczny powrót do osady. Żona-foka zdążyła odnaleźć swą skórę, przybrać foczą postać i zniknąć w głębinach fiordu rozdzielającego Kalsoy i Kunoy. Zadbała także o bezpieczeństwo pozostawionych w domu dzieci – zgasiła ogień w kominku i pochowała wszystkie noże i inne ostre przedmioty, którymi mogłyby się skaleczyć.

Fiord rozdzielający wyspy Kunoy (po lewej) i Kalsoy. Na horyzoncie majaczy sylwetka Borðoy.

Mijały kolejne lata, dzieci dorastały. Pewnego dnia mieszkańcom Mikladalur do głowy wpadł szatański iście pomysł. Postanowili oni zapolować na foki w pobliskiej jaskini. Selkie dzień przed polowaniem ostrzegła we śnie mężczyznę z Mikladalur, aby oszczędził byka u wejścia do jaskini i dwójkę młodych w jej wnętrzu – jej morskiego męża i dwójkę dzieci. Farer nie przejął się snem, a następnego dnia w jaskini miało miejsce krwawe polowanie, z którego z życiem nie uszła żadna foka. Po podziale upolowanego mięsa w jego udziale przypadł byk oraz płetwy młodych fok. Gdy podawano posiłek na stół, z ogromnym łoskotem domownikom ukazał się przerażający trol. Foka, która przybrała jego postać, powąchała serwowane potrawy i łkając wykrzyczała:

Oto tutaj spoczywa głowa mego ukochanego, ręka Hárekur i stopa Fríðrikkura. Dokonałeś swej zemsty. Teraz moja zemsta stanie się udziałem każdego z mężczyzn z Mikladalur. Niektórzy utoną w morzu, inni spadną z klifów. Niech dzieje się tak dopóki ci, którzy zginą nie będą w stanie, łącząc ramiona, objąć całej wyspy Kalsoy.

Trol po wypowiedzeniu słów straszliwej przepowiedni opuścił Mikladalur z wielkim krzykiem i nigdy więcej go nie widziano. Zaś z osady na Kalsoy nierzadko docierają wieści o mężczyznach, którzy nie wrócili z polowań na ptaki odbywających się na stromych farerskich klifach.

Wydana w roku 2007 seria farerskich znaczków inspirowana legendą o kópakonan. Projekt Edwarda Fuglø.

* – kópakona – selkie, focza żona

Fjørutrøll

Miejskie legendy (jak ta o czarnej wołdze) nie są niczym nowym. Rolę podobną do tajemniczego dżentelmena w samochodzie z przyciemnionymi szybami pełniły w dawnych czasach trole. Jak choćby ten ze znaczka pocztowego o nominale 19 koron.

Przed wiekami straszono nim zapewne dzieci, podobnie jak całym szeregiem podobnych przerażających stworzeń z galerii pogańskich wierzeń. Wywołany strach miał zbyt ciekawskie dzieci (i niektórych dorosłych) zniechęcać do wybierania się w wysokie góry, na plaże przy wysokiej fali czy na skraj klifów. Ciężko stwierdzić czy nasi przodkowie istotnie wierzyli w mary, plażowe trole, rusałki czy też powstały one w celach wychowawczych.

Jedno z dawnych podań opowiada o trollu, który porwał mieszkające w Hattarvík dziecko. Jego śladem udał się stary mężczyzna, któremu udało się uratować malucha stojącego przy skraju klifu. Trol-porywacz czmychnął zaś do morza.

Ptasie klify na Fugloy w pobliżu Hattarvík

Bohater dzisiejszego wpisu widywany był dość często po zmierzchu na hattarvíckiej plaży. Olrzymi fjørutrøll* porośnięty był wodorostami i pokryty licznymi otoczakami. Każdy jego krok wprawiał ziemię w drgania, a powstały hałas przypominał odgłos kamieni młyńskich. Wzrostem przewyższał najwyższe budynki w osadzie.

Hattarvík na Fugloy otoczone jest kilkusetmetrowymi wzgórzami, a od morza oddzielają je wysokie klify, których wysokość dochodzi do ponad trzystu metrów. Wąską plażę często obmywają wysokie fale. Nawet współcześnie rejs na Fugloy, wysiadka w Kirkji czy Hattarvíku i okrzyk pana z obsługi jump! pozostają na długo w pamięci.

* fjerutroetl – fjøra (plaża) + trøll – trol

Marra

Straszenia znaczkami wydanymi przez Postverk Føroya ciąg dalszy. Tym razem na spokojny sen nie pozwoli nam postać ze znaczka o nominale 11 koron.

Tytułowa marra, znana w polskim folklorze jako zmora, przybywa nocą, często pod postacią chudej, bladej niewiasty z długimi czarnymi włosami ubranej w nocną suknię. To tylko pozory. Marra jest tak naprawdę wstrętnym potworem czekającym tylko na to, aby swoimi patykowatymi, długimi paluchami porachować nam zęby w trakcie snu. Dokonanie tego wyczynu ma dla śpiącego fatalną konsekwencję – śmierć.

Niekiedy zmora zadowala się tylko złośliwym zakłócaniem ludziom snu. Podkrada się ona w nocnej porze do ludzkich siedzib, a umiejętność prześlizgnięcie się przez najwęższe szczeliny tylko to ułatwia. Skacząc po brzuchu pogrążonej we śnie ofiary, wywołuje u niej koszmary – stąd ich angielskie określenie nightmare. W słowiańskim folklorze oskarżano zmory również o plątanie włosów śpiących ludzi, czym tłumaczono powstawanie kołtunów.

Marra nie poprzestaje na uprzykrzaniu snu ludziom. Często ujeżdżała też konie, które gospodarze znajdowali nad ranem skrajnie wyczerpane i pokryte potem.

Nie do końca znane jest pochodzenie marry. Niektóre źródła podają, że są to dusze niespokojnych dzieci, które na noc opuszczają swoje ciała.

Problemy ze snem nie znają granic, stąd też istnienie marry, zmor i podobnych nadnaturalnych istot w wielu ludowych wierzeniach. Jedno z najstarszych nordyckich praw wprowadzonych wraz z chrześcijaństwem nakładało grzywnę, na każdego kto przybiera postać marry, by po nocach skradać się do cudzych domostw i zakłócać spokojny sen mieszkańców.

Zanim zaczniecie obawiać się o spokojny sen tej nocy, drobna rada. Znane są sposoby obrony przed marrą. Wystarczy przy łóżku postawić but lub przybić do łóżka podkowę, co skutecznie zablokuje marze drogę na szczyt łóżka. A nam zapewni spokojny sen. Góða nátt!

Niðagrísur

Niðagrísur – (folklor) duch nieślubnego, nieochrzczonego lub zamordowanego dziecka, bezkształtna istota prześladująca swych rodziców do czasu otrzymania imienia

Za słownikiem sprotin.fo

W folklorze wielu krajów przewija się motyw zmarłych przyjmujących zwierzęce postacie, które w formie duchów błąkają się po świecie żywych. W farerskiej tradycji istnieje przekonanie, że dzieci zamordowane tuż po urodzeniu lub przed przyjęciem chrztu przenikają do naszego świata jako niðagrísur*. Pod postacią malutkiej istoty, nie większej od wełnianej włóczki, prześladują one swoich rodziców przede wszystkim z jednego powodu – braku imienia. Imię pozwala wyróżnić nas z ogółu społeczeństwa, dzięki niemu zostawiamy ślad w urzędniczych rejestrach, pozostaje w pamięci po naszej śmierci. Dziecko, które nigdy nie posiadało imienia, tuła się po zaświatach, wykluczone ze świata żywych, którzy nawet nie zdają sobie sprawy z jego krótkiego życia.

Niðagrísur po otrzymaniu imienia i zaznaniu długo wyczekiwanego spokoju powraca na zawsze do świata zmarłych. Określenie tej istoty pochodzi ze złożenia słów niða – oznaczającego ciemność, będącego przeciwieństwem błogosławionego życia – oraz grísur – świnia, co związane jest z faktem, że istota ta, pozbawiona imienia, nigdy nie stała się w pełni osobą.

Jeden z kamieni leżących w pobliżu miasteczka Skála na Eysturoy nosi nazwę Loddasasteinur (Głaz Loddasa). W dawnych czasach w jego pobliżu często można było spotkać niðagrísura. Jeden z podirytowanych tym faktem mieszkańców pobliskiej osady przy kolejnym spotkaniu rzucił krótkie Hasin loddasin (Ech, ty loddasie!). Zjawy nigdy później już nie widziano. Najpewniej uznała ona zwrot loddas za swoje imię. W farerskich słownikach próżno szukać słowa loddas.

Dostając przesyłkę z dalekich Wysp Owczych, można się nie lada wystraszyć zerkając tylko na górny prawy narożnik pocztówki lub koperty. Seria znaczków farerskiej poczty autorstwa niezawodnego Edwarda Fuglø prezentuje straszliwe istoty z farerskich wierzeń.


* nyjagrujsur (niða – ciemność / księżyc w nowiu + grísur – świnia)

Annika í Dímun

Los nigdy nie był przychylny Annice z Dímun. Jej ojciec, szeryf w Sandur, przegrał ją w karty. Mimo faktu, że była już wcześniej zaręczona, zmuszono ją do ślubu z rolnikiem z Dímun. Jak podaje farerska legenda, Annika zabiła swojego męża, a z jednego z parobków uczyniła swego kochanka. Za swój występek została skazana na karę śmierci. Udało jej się zwerbować trzech mężczyzn, którzy przez trzy lata skutecznie strzegli do dzisiaj trudno dostępnej wyspy Stóra Dímun. W końcu jednak jeden z obrońców zdradził Annikę. Kobietę pojmano i przetransportowano do Tórshavn, gdzie wykonano karę.

Seria znaczków wydana przez farerską pocztę w roku 2011

Niektórzy badacze dopatrują się podobieństwa legendy o Annice z Dímun z historią Anny Isaksdatter, którą utopiono w Tórsavn w roku 1664 za kazirodztwo. Wyrok sądu nie wspomina jednak nic o zabójstwie, w legendzie zaś nie pojawia się kwestia kazirodztwa. Od legend nikt jednak nie oczekuje dokładnego oddania faktów.

Mimo zbrodni jakiej dopuściła się Annika, farerskie podanie dalekie jest od jej potępienia. W chwili pojmania prosiła o zaopiekowanie się jej synem i podawanie mu codziennie rano kubka mleka. Jej ojciec zaś, na pytanie Anniki w co powinna się ubrać wybierając się na miejsce skazań, odparł „Nie ma to znaczenia, nie wybierasz się przecież na ślub”.

Annika í Dímun jest tragiczną i jedyną kobiecą postacią w tej opowieści. Jej ojciec przegrał ją w karty, zdradził ją jeden z mężczyzn mających bronić wyspy, zaś ekipą, która miała pojmać i przetransportować ją do farerskiej stolicy był jej własny brat. Dzięki doprowadzeniu rodzonej siostry przed oblicze kata sam miał uniknąć kary śmierci.

Stóra Dímun, na którą z poziomu morza dostać można się tylko w dwóch miejscach

Za zabójstwo męża Annikę í Dímun utopiono w Tórshavn. Jej bujne, spięte w warkocz włosy nie pozwalały jej ciału utonąć. Musiano więc je ściąć, aby w pełni wykonać sądowy wyrok.

Legenda opisuje Annikę jako kobietę niezwykle piękną i kochającą swojego syna, kobietę zdradzoną przez tych, którym zaufała. Tę tragiczną historię przypomniała farerska poczta wydając w roku 2011 znaczek zaprojektowany przez Edwarda Fuglø.

Page 2 of 3

Tekst i zdjęcia: Maciej Brencz & Materiały udostępnione na licencji CC BY-SA 4.0


Napędzane przez WordPress & Szablon autorstwa Andersa Noréna