Jest coś szczególnego w starych cmentarzach, porośniętych mchem kamiennych krzyżach, nazwiskach i datach zatartych przez czas. Atmosfera ciszy, zadumy, bliskości przodków, pokory wobec upływu czasu.
Kategoria: Nólsoy (Page 2 of 2)
Kronika policyjna: na początku czerwca na Nólsoy została przeprowadzona obława na piratów drogowych.
Nie było by to niczym dziwnym, gdyby nie kilka faktów dotyczących tej oddalonej od Tórshavn o kilka kilometrów wyspy, która pełni funkcję wiatrochronu dla farerskiej stolicy. Nólsoy liczy sobie 252 mieszkańców, aut jest tam jak na lekarstwo. Pewnie dlatego, że asfaltową nawierzchnią pokryto jedynie portowe nabrzeże, promową przystań i uliczki wewnątrz jedynej osady na wyspie. Najdłuższym odcinkiem w miarę prostej drogi jest widoczna powyżej piaszczysta ścieżynka biegnąca wśród malowniczych „nelsojskich” pól…
Efekt obławy: farerska drogówka wlepiła pięć mandatów za niezapinanie pasów bezpieczeństwa.
Energetyka: farerski dostawca energii elektrycznej SEV zadeklarował, że do roku 2030 cały produkowany przez niego prąd pochodzić będzie ze źródeł odnawialnych. W roku 2015 już 60% kilowatów dostarczanych do farerskich domostw źródło swe brało w nigdy niesłabnącej sile tamtejszego wiatru i wody.
Komunikacja: władze Tórshavn rozpoczęły montaż nowych wiat przystankowych w farerskiej stolicy. Czekając na jeden z 14 bezpłatnych czerwonych autobusów kursujących na pięciu liniach będzie można skorzystać z wyświetlacza odliczającego czas pozostały do odjazdu najbliższego autobusu. Zaś na stronie magistratu umieszczono licznik z liczbą pasażerów, którzy skorzystali dzisiaj z Bussleiðin.
Źródła: local.fo + local.fo + havnar.blogspot.com
Kontynuując naszą niespieszną wędrówkę po Wyspach Owczych dzisiaj zawitamy na wyspę Nólsoy* leżącą na wschód od Tórshavn i stanowiącą dla stolicy swoisty wiatrochron. O tej funkcji można przekonać się na własnej skórze stając na skraju jej wschodnich klifów.
Niemal 40 osób (spośród 252) mieszkających na Nólsoy codziennie rano udaje się promem do pracy w Tórshavn. W ostatnich latach wiele rodzin przeniosło się z farerskiej stolicy na pobliską wyspę.
Na Nólsoy działa urząd pocztowy (mieszczący się w lokalnym minimarkecie), czynny trzy razy w tygodniu w godz. 11-12.
Wyspa ma w swoim najwęższym miejscu (w pobliżu osady) jedynie kilka metrów szerokości.
Na horyzoncie sylwetka południowej części Nólsoy widoczna z Tórshavn (okolice plaży Sandagerð).
Rzut oka na port w Nólsoy i skryty we mgle szczyt Eggjarklettur* (372 m n.p.m.) dominujący południową część wyspy.
Na południe od osady podziwiać można pozostałości farmy w Korndalur (Dolina Kukurydzy) zamieszkałej w latach 1300-1750. Podziwiać można także ruiny dawnych budynków, jak choćby Prinsessutoftir (Ruiny Księżniczki), z którą związana jest pewna legenda.
Szkocka księżniczka, której ojcu nie przypadł do gustu jej narzeczony, uciekła z wybrankiem swego serca na Nólsoy. Kilka lat później król Szkocji dowiedział się gdzie może odnaleźć księżniczkę. Planował przybycie na Nólsoy, aby ją zabić. Kiedy jednak zobaczył, że młodej rodzinie wiedzie się całkiem dobrze i poznał swojego wnuka zmienił zdanie i pogodził się ze swoją córką.
Widok z podnóża Eggjarklettur na osadę Nólsoy i północny kraniec wyspy. W tle chowające się za horyzontem Eysturoy.
Jedna z wielu farerskich ławeczek, na której mógłbym przesiedzieć całe dnie podziwiając wszystko wokół. Oniemiały jak farerskie ð.
Słynna „brama” do Nólsoy wykonana z kości pochodzących ze szczęki kaszalota, postawiona w latach 70-tych XX wieku dla uczczenia wizyty duńskiej królowej Ingrid na wyspie.
Nólsoyski kościółek z 1863 r.
Wyspy Owcze to nie tylko niesamowite widoki i miejsca, ale również (a może przede wszystkim) nietuzinkowi ludzie. Nólsoy może pochwalić się przynajmniej dwoma wielkimi mieszkańcami.
Co roku na początku sierpnia na Nólsoy odbywa się festiwal Ovastevna. Upamiętnia on Ove Joensena,, który samotnie przepłynął w lipcu 1986 r. z Wysp Owczych do Danii w tradycyjnej farerskiej łodzi. Wyczyn ten zajął mu 41 dni. Rok później zginął tragicznie, gdy we fiordzie Skálafjørður przewróciła się jego łódź. Dochody z festiwalu wspierają budowę basenu dla dzieci na wyspie – projekt, który rozpoczął Joensen po powrocie z rejsu do Danii.
Nólsoyar Páll – farerski bohater narodowy walczący z duńskim monopolem handlowym, poeta tworzący w języku farerskim (Fuglakvæði – Ptasie Ballady), żeglarz, budowniczy łodzi, handlowiec.
W sierpniu 1804 zwodował szkuner Royndin Fríða (Piękny Szlak) zbudowany na bazie starego statku kupionego na aukcji. Był to pierwszy od czasów średniowiecznych farerski statek zdolny przepłynąć Atlantyk. W 1808 roku dopłynął nim do Wielkiej Brytanii, chcąc dostarczyć żywność do swojej wyspiarskiej ojczyzny zagrożonej klęską głodu. W 1805 r. sprowadził na Faroje pierwsze szczepionki, szczepiąc najpierw członków swojej załogi.
Zaginął na morzu w okolicy osady Sumba zimą 1808/09 wracając do swej ojczyzny z Anglii. Jego pamięci mieszkańcy Nólsoy poświęcili kamień znajdują się nieopodal kościoła.
Nólsoyar Páll zainspirował swoich rodaków do prowadzenia połowów dalekomorskich, a Klaksvík, z którego wypływał jest obecnie jednym z centrów farerskiego rybołówstwa.
Na południowym krańcu wyspy znajduje się zbudowana w 1893 roku latarnia Borðan. Posiada ona jedno z największych na świecie zwierciadeł o średnicy 282 cm i wadze ok. 4 ton. Z osady na Nólsoy prowadzi do niej 11 km szlak wiodący obok szczytu Eggjarklettur.
„Tunel” przez Nólsoy w południowej części wyspy. Jak podaje faroeislands.dk w czasie dobrej pogody można przez niego przepłynąć małą łodzią. Ktoś odważny?
Z tunelem związana jest jedna z wielu farerskich legend. Miał on być użyty przez pewnego trola do przeciągnięcia Nólsoy w pobliże wyspy Sandoy. Po przywiązaniu liny do tunelu zaczął ją ciągnąć z całej siły. Tak mocno, że w pewnym momencie jego głowa wystrzeliła w powietrze i spadając na północny kraniec Sandoy utworzyła górę Trollhovdi – co po farersku oznacza „Głowę Trola”.
Rybitwa popielata zakłada liczne kolonie na Nólsoy. Farerską przyrodę z wielką pasją opisuje i opiekuje się „nólsojczyk” Jens-Kjeld Jensen.
Krajobraz północnego Nólsoy.
Flaggstongin – pozostałości fundamentów starej latarni z 1849 roku.
Ostatni rzut oka na spowite chmurami Nólsoy, z którym żegnamy się iście farerskim kadrem.
* – w ramach farerskich ciekawostek lingwistycznych: nazwę Nólsoy czyta się noelsoj, jednak w zwrocie í Nólsoy (na Nólsoy) – y noelsy („znika” pełna końcówka oj)
* – wymawiamy edżarkletur (zbitkę ggj wymawia się jak dż)
* – wymawiamy czaldur (tj – cz)
Spotykając się po raz pierwszy z terminem „Wyspy Owcze” i szukając informacji na ich temat zwykle trafia się na, uogólniając, dwa wizerunki Farojów.
Skrajność A. Idylliczne zdjęcia po solidnej obróbce wyglądające jak wyjęte z folderu turystycznego kraju, w którym średnia temperatura w lipcu wynosi nieco więcej niż 10 st. C, a średnia roczna dobowa liczba godzin ze słońcem – cztery.
Skrajność B. Krwawe obrazki z grindadráp, którymi raczą nas światowe i rodzime media określające siebie jako podające całą prawdę, a które śmiało poziomem mogą rywalizować z portalami plotkarskimi.
A może jednak…
A może Faroje są znakiem drogowym na drodze do Søltuvík przy Gróthúsvatn, który przegrał trudną walkę z północnym deszczem i wiatrem.
A może Faroje są wersami z opowiadań Williama Heinesena, w prosty i urzekający sposób przedstawiającymi to niezwykłe miejsce.
A może Faroje to stary traktor na Nólsoy, na którym rdza urządziła sobie trwającą już długie lata ucztę.
A może Faroje to smutne obserwacje Jensa-Kjelda Jensena dotyczące koegzystencji człowieka i natury na tym skrawku lądu wśród północnych mórz.
A może Faroje to panowie z Hamferð śpiewający „Harra Guð títt dýra navn og æra” – farerskie tłumaczenie norweskiego psalmu napisanego w 1698 r. – na największym festiwalu muzycznym na Wyspach.
A może Faroje to samotna ławeczka postawiona na jednym z farerskich 622 krańców świata.
A może Faroje to jeden z 19 „lasów” zasadzonych i pielęgnowanych na przekór wszystkiemu, a przede wszystkim farerskiej pogodzie.
A może Faroje to widok z drewnianego kościółka w Sandur wydającego ciche pomruki w trakcie dzielnej walki z wiatrem w deszczowy dzień na Sandoy.
A może… A może Faroje są po prostu sumą miliona drobnych, banalnych sytuacji, miejsc, ludzi uwiecznionych na cyfrowych kadrach i w nostalgicznych zakamarkach pamięci osób, które stwierdziły, że warto poznać coś nowego. I zamiast rozłożyć się na leżaku w słoneczny dzień w ramach wczasów all inclusive, ruszyć w dżdżysty sierpniowy poranek odkrywać „wilgotną ojczyznę” Williama Heinesena. Uzbrojeni w dziecięcą ciekawość, wełnianą czapkę i termos. We własnym, niespiesznym tempie. Bez stereotypowych uprzedzeń. Gotowi na złapanie bakcyla farerofilstwa.
Zdjęcia: whaling.fo, jenskjeld.info oraz własne