Farerskie kadry

Blog o Wyspach Owczych

Kategoria: Top (Page 4 of 4)

427. Nólsoy

Kontynuując naszą niespieszną wędrówkę po Wyspach Owczych dzisiaj zawitamy na wyspę Nólsoy* leżącą na wschód od Tórshavn i stanowiącą dla stolicy swoisty wiatrochron. O tej funkcji można przekonać się na własnej skórze stając na skraju jej wschodnich klifów.

Niemal 40 osób (spośród 252) mieszkających na Nólsoy codziennie rano udaje się promem do pracy w Tórshavn. W ostatnich latach wiele rodzin przeniosło się z farerskiej stolicy na pobliską wyspę.

Na Nólsoy działa urząd pocztowy (mieszczący się w lokalnym minimarkecie), czynny trzy razy w tygodniu w godz. 11-12.

Wyspa ma w swoim najwęższym miejscu (w pobliżu osady) jedynie kilka metrów szerokości.

Na horyzoncie sylwetka południowej części Nólsoy widoczna z Tórshavn (okolice plaży Sandagerð).

Rzut oka na port w Nólsoy i skryty we mgle szczyt Eggjarklettur* (372 m n.p.m.) dominujący południową część wyspy.

Na południe od osady podziwiać można pozostałości farmy w Korndalur (Dolina Kukurydzy) zamieszkałej w latach 1300-1750. Podziwiać można także ruiny dawnych budynków, jak choćby Prinsessutoftir (Ruiny Księżniczki), z którą związana jest pewna legenda.

Szkocka księżniczka, której ojcu nie przypadł do gustu jej narzeczony, uciekła z wybrankiem swego serca na Nólsoy. Kilka lat później król Szkocji dowiedział się gdzie może odnaleźć księżniczkę. Planował przybycie na Nólsoy, aby ją zabić. Kiedy jednak zobaczył, że młodej rodzinie wiedzie się całkiem dobrze i poznał swojego wnuka zmienił zdanie i pogodził się ze swoją córką.

Widok z podnóża Eggjarklettur na osadę Nólsoy i północny kraniec wyspy. W tle chowające się za horyzontem Eysturoy.

Jedna z wielu farerskich ławeczek, na której mógłbym przesiedzieć całe dnie podziwiając wszystko wokół. Oniemiały jak farerskie ð.

Słynna „brama” do Nólsoy wykonana z kości pochodzących ze szczęki kaszalota, postawiona w latach 70-tych XX wieku dla uczczenia wizyty duńskiej królowej Ingrid na wyspie.

Nólsoyski kościółek z 1863 r.

Wyspy Owcze to nie tylko niesamowite widoki i miejsca, ale również (a może przede wszystkim) nietuzinkowi ludzie. Nólsoy może pochwalić się przynajmniej dwoma wielkimi mieszkańcami.

Co roku na początku sierpnia na Nólsoy odbywa się festiwal Ovastevna. Upamiętnia on Ove Joensena,, który samotnie przepłynął w lipcu 1986 r. z Wysp Owczych do Danii w tradycyjnej farerskiej łodzi. Wyczyn ten zajął mu 41 dni. Rok później zginął tragicznie, gdy we fiordzie Skálafjørður przewróciła się jego łódź. Dochody z festiwalu wspierają budowę basenu dla dzieci na wyspie – projekt, który rozpoczął Joensen po powrocie z rejsu do Danii.

Nólsoyar Páll – farerski bohater narodowy walczący z duńskim monopolem handlowym, poeta tworzący w języku farerskim (Fuglakvæði – Ptasie Ballady), żeglarz, budowniczy łodzi, handlowiec.

W sierpniu 1804 zwodował szkuner Royndin Fríða (Piękny Szlak) zbudowany na bazie starego statku kupionego na aukcji. Był to pierwszy od czasów średniowiecznych farerski statek zdolny przepłynąć Atlantyk. W 1808 roku dopłynął nim do Wielkiej Brytanii, chcąc dostarczyć żywność do swojej wyspiarskiej ojczyzny zagrożonej klęską głodu. W 1805 r. sprowadził na Faroje pierwsze szczepionki, szczepiąc najpierw członków swojej załogi.

Zaginął na morzu w okolicy osady Sumba zimą 1808/09 wracając do swej ojczyzny z Anglii. Jego pamięci mieszkańcy Nólsoy poświęcili kamień znajdują się nieopodal kościoła.

Nólsoyar Páll zainspirował swoich rodaków do prowadzenia połowów dalekomorskich, a Klaksvík, z którego wypływał jest obecnie jednym z centrów farerskiego rybołówstwa.

Na południowym krańcu wyspy znajduje się zbudowana w 1893 roku latarnia Borðan. Posiada ona jedno z największych na świecie zwierciadeł o średnicy 282 cm i wadze ok. 4 ton. Z osady na Nólsoy prowadzi do niej 11 km szlak wiodący obok szczytu Eggjarklettur.

„Tunel” przez Nólsoy w południowej części wyspy. Jak podaje faroeislands.dk w czasie dobrej pogody można przez niego przepłynąć małą łodzią. Ktoś odważny?

Z tunelem związana jest jedna z wielu farerskich legend. Miał on być użyty przez pewnego trola do przeciągnięcia Nólsoy w pobliże wyspy Sandoy. Po przywiązaniu liny do tunelu zaczął ją ciągnąć z całej siły. Tak mocno, że w pewnym momencie jego głowa wystrzeliła w powietrze i spadając na północny kraniec Sandoy utworzyła górę Trollhovdi – co po farersku oznacza „Głowę Trola”.

Rybitwa popielata zakłada liczne kolonie na Nólsoy. Farerską przyrodę z wielką pasją opisuje i opiekuje się „nólsojczyk” Jens-Kjeld Jensen.

Krajobraz północnego Nólsoy.

Flaggstongin – pozostałości fundamentów starej latarni z 1849 roku.

Ostatni rzut oka na spowite chmurami Nólsoy, z którym żegnamy się iście farerskim kadrem.

* – w ramach farerskich ciekawostek lingwistycznych: nazwę Nólsoy czyta się noelsoj, jednak w zwrocie í Nólsoy (na Nólsoy) – y noelsy („znika” pełna końcówka oj)

* – wymawiamy edżarkletur (zbitkę ggj wymawia się jak )

* – wymawiamy czaldur (tjcz)

257. Gásadalur

Dziś nieco przypadkowo (dlaczego przypadkowo wyjaśni się nieco dalej) zabłądzimy na głęboką farerską prowincję. Używam określenia prowincja bez cienia ironii czy złośliwości, ze sporą dozą sympatii.

Idylliczny widoczek z Gásadalur i wodospadem w roli głównej jest jedną z głównych turystycznych ikon Wysp Owczych. Błękitne niebo, śnieżnobiałe chmurki i tym podobne klimaty. A tak wygląda Gásadalur na co dzień, bez retuszu. Odcięte od świata z jednej strony morzem, a z trzech wysokimi górami. Moim skromnym zdaniem tak wygląda zdecydowanie piękniej, bo po prostu naturalnie.

Zacznijmy od garści faktów za Wikipedią: Gásadalur to najmniejsza z miejscowości na wyspie Vágar licząca jedynie 18 mieszkańców. Mimo rozległych terenów rolnych ludzie opuszczali osadę przez brak połączenia drogowego z resztą archipelagu. Powstało ono dopiero w 2005, kiedy to pod górami wykopano tunel łączący Bøur i Gásadalur. Zainteresowani osiedleniem się tam powinni być szczególnie rolnicy, bowiem jest tam wiele niewykorzystanych gruntów rolnych.

Widok na Gásadalur ze szczytem Árnafjall w tle (722 m n.p.m.).

Geneza nazwy osady związana jest z osobą właścicielki rozległych terenów rolniczych w okolicach Kirkjubøur o imieniu Gæsa żyjącej w XII wieku. Była ona córką właściciela połowy wyspy Streymoy. Kiedy jednak okazało się, że spożywała mięso w czasie postu, zasądzono przepadek jej mienia na rzecz Kościoła, a Gæsa przeniosła się na wyspę Vágar.

Gásadalur oznacza też Dolinę (dalur) Gęsi (gása).

Jeden z wielu śladów brytyjskiej „okupacji” Wysp w trakcie II wojny światowej. Schody prowadzące na przystań powstały w roku 1940. Wcześniej rybacy z Gásadalur musieli cumować swoje łodzie w Bøur. Do roku 1983, gdy uruchomiono komunikację helikopterową, schody wraz z wyciągiem pozwalały sprowadzić zaopatrzenie na suchy ląd.

Do roku 2005 w okolicach Bøur mieszkańcy Gásadalur parkowali również swoje samochody.

Gásadalstunnilin

21 grudnia 2005 r. był dla Gásadalur dniem przełomowym. Otwarto wówczas Gásadalstunnilin o długości 1410 m, łączący tę małą, wyludniającą się osadę, z resztą Vágar. Wąski, nieoświetlony, ale bezcenny dla kilkunastu Farerczyków, którzy jako ostatni na Wyspach byli praktycznie odcięci od świata.

Ktoś mógłby spytać: po co wiercić tunel do osady liczącej mniej niż 20 mieszkańców? Dlaczego właściwie ludzie zdecydowali się tutaj osiedlić? Jedną z przyczyn jest… wiatr, który nawiewa słoną wodę na łąki doliny. Sprawia ona, że mięso wypasającego się tam bydła ma jedyny w swoim rodzaju smak i osiąga najwyższe ceny na farerskim rynku.

O powstaniu tunelu mówiło się na długi czas przed jego otwarciem. W 1990 r. powstał nawet duński film dokumentalny „1700 meter fra fremtiden” (1700 metrów od przyszłości) opowiadający o planach jego budowy i wpływie na odizolowaną osadę.

Do osady nie dociera komunikacja autobusowa. Jeszcze kilka lat temu można było dzień wcześniej umówić telefonicznie wieczorny kurs do najbliżej położonego Bøur. Obecnie autobusy linii nr 300 docierają tylko do Sørvágur.

Dla niezmotoryzowanego turysty pozostają dwie opcje: spacer przez nieoświetlony, wąski tunel z „czołówką” lub załapanie się na stopa (o czym nieco dalej). Jest jeszcze opcja trzecia…

Listonosz – alpinista

Przed powstaniem tunelu jedynym połączeniem ze światem był 3,5 km szlak wiodący przez szczyt Eysturtindur (715 m n.p.m.). Niegdyś pokonywany trzy razy w tygodniu przez Karla Mikkelsena – listonosza z Gásadalur – mojego osobistego kandydata do tytułu Codziennego Supermana Wysp Owczych (jeśli takowy byłby nadawany).

focus.de

Karl Mikkelsen (rocznik 1945) do dziś mieszka w Gásadalur i jak zaświadcza lektura „81:1. Opowieści z Wysp Owczych” promieniuje radością życia (dlaczego zupełnie mnie to nie dziwi?). Przed rokiem 2004 dostarczał pocztę i realizował sprawunki dla mieszkańców w okolicznym Bøur. Nie dotarł na czas tylko raz w swojej wieloletniej karierze, gdy w okolicach szczytu zaskoczyła go burza. Dalszą część szlaku pokonał niemal na kolanach. Ale nie zawiódł, spóźnił się jedynie z dostawą poczty.

Szlak, który niegdyś w ramach obowiązków służbowych pokonywał Pan Mikkelsen obecnie nosi nazwę szlaku pocztowego i jest niezwykle popularny wśród turystów.

Z drogi wiodącej do Bøur podziwiać można odległe Mykines.

Autostop albo o duchu Farojów

Bøur było też celem mojej podroży, gdy w pewne sobotnie majowe popołudnie łapałem stopa za rondem na rogatkach Miðvágur*. Kciuk do góry, pierwsze auto (kierowca wiezie całą swoją rodzinę, posyła przepraszający gest), drugie, trzecie. O, zatrzymuje się.

Mój kolejny sympatyczny kierowca okazał się być Anglikiem. John przybył na Wyspy w roku 2011 „wraz” z Airbusami 319, które Atlantic Airways zakupiło po wydłużeniu pasa na lotnisku Vága Floghavn. Inżynier-mechanik wysłany tutaj przez Airbusa spędził już sporo lat w wielu innych miejscach świata. Jednak zarzekał się na Oðyna i inne bóstwa, że to na Farojach czuje się zdecydowanie najlepiej.

Przez te kilka lat John przesiąkł farerską mentalnością do szpiku kości – pielęgnuje piękną tradycję autostopu, z radością pełnił rolę mojego przewodnika odpowiadając wyczerpująco na wszystkie pytania. Na dworze panowała idealna pogoda na majówkę – 8 stopni, wietrznie, źródło ciągłego opadu atmosferycznego można było upatrywać w chmurach, mgle lub wietrze niosącym słoną wodę (albo w całej tej trójce naraz). John tego dnia przywdział tylko T-shirt. Gdyby nie jego brytyjski akcent, mógłbym przysiąść – Farer z dziada pradziada.

W trakcie naszej podróży z Miðvágur John spytał mnie:
– Gdzie chciałeś jechać? Do Bøur, prawda?
Potwierdziłem.
– Wiesz co? Niedaleko od Bøur znajduje się przepiękne Gásadalur. Pewnie słyszałeś.
– Jasne, że tak – przytaknąłem
– Jakoś tak wyszło, że nigdy tam nie byłem. Może zahaczymy o Gásadalur?
– That would be great, thank you!

Przejeżdżając przez Sørvágur wskazał dom swojej sąsiadki:
– Gdybyś szukał noclegu, zapukaj, wejdź do środka i powołaj się na mnie. Na pewno znajdzie się jakaś wolna kanapa.

Na mojej stwierdzenie, że duch Farojów jest chyba zaraźliwy, John uśmiechnął się szeroko i odrzekł: „Yes, indeed, it is”.

Zaś malownicze Bøur, do którego w końcu dotarłem oczarowany farerską naturą i ludźmi (nie wiem do końca czym bardziej), z pewnością będzie tematem przewodnim jednej z kolejnych notek.

Postscripthólmur

Goszcząc na zachodzie Vágar nie sposób na zakończenie nie wspomnieć o pewnym miejscu. U ujścia Sørvágsfjørður znajduje się niewielka, ale majestatyczna i przepiękna wyspa Tindhólmur będąca inspiracją dla całych zastępów (w farerskiej skali rzecz jasna) malarzy, projektantów słynnych farerskich znaczków*, pisarzy i poetów.

Tindholmen to chyba najbardziej niezwykły twór natury w całym zdumiewającym, wyspiarskim i skalistym świecie Wysp Owczych.

Tindholmen, William Heinesen

Pozostawiam Ciebie, Czytelniku, z tymi „zdumiewającym tworem natury”.

* – nazwa Miðvágur oznacza po polsku Środkową Zatokę (osada leży między sąsiadującymi Sandavágur oraz Sørvágur), a czytamy ją miwołaur (ð oraz g stają się nieme)
* – uwaga dla autora: – Temat na kolejny wpis, z polskim wątkiem. – Dziękuję, zanotowane.

528. Saksunardalur

160 znaków. Lista 10 miejsc, które musisz zobaczyć. Współczesność ma dziwną przypadłość ograniczania wszystkiego do krótkich, bezsensownych, hałaśliwych wiadomości, które po chwili przykrywają następne. Tendencja ta niestety pojawia się również w kontekście Wysp Owczych. O tempora, o mores! Przecież da się inaczej…

Jeśli na Farojach znajdują się 622 krańce świata to moja lista miejsc, które należy zobaczyć na Wyspach musiała by mieć… Hm, policzmy:

  • 116 miejscowości (co nie przeszkodziło nadać tych samych nazw dwóm Nesom i Syðradalurom)
  • 61 latarni morskich
  • ok. 340 szczytów do zdobycia albo podziwiania z dołu (przy złej pogodzie – bardzo prawdopodobne – od 100 m wzwyż pomóc musi wyobraźnia)
  • 463 km równiutkich jak stół dróg krajowych
  • 19 tuneli i tyle samo leśnych enklaw (swoją drogą ciekawa korelacja)
  • po dwa kina, podmorskie tunele i lokalne browary
  • i ok. 250 farerskich określeń na deszcz

Lekko licząc… dużo, bardzo dużo.

Moja lista okazuje się być długa, więc nie pozostaje mi nic innego jak zacząć opisywać kolejne jej punkty. Najlepiej zacząć od początku, więc…

528. Saksunardalur



Na mapie drogowej to, wydawać by się mogło, tylko niepozorna droga krajowa z Hvalvík do Saksun. Ha, nic bardziej mylnego. Ten wąski pasek asfaltu oznaczony liczbą 592 prowadzi malowniczą, najdłuższą na Wyspach doliną Saksunardalur (11 km). Na samym końcu czeka nas wspaniała nagroda w postaci niemniej malowniczego Saksun i jedynej na Wyspach laguny – Pollurin.

Pozostaje oddać „głos” farerskim kadrom:





W Saksunardalur dane mi było poznać jedną z niezwykłych cech Farerów – bezinteresowną pomoc i otwartość.

Gdy wyruszałem pieszo z Saksun w drogę powrotną zatrzymał się obok mnie mały „dostawczak” z młodym Farerczykiem za kierownicą (należy tu wspomnieć, że w trakcie pokonywania Saksunardalur minęły mnie dwa samochody). Po krótkim Hey! zaproponował perfekcyjną angielszczyzną transport do najbliższego ośrodka cywilizacji. W trakcie miłej pogawędki okazało się, że Jón – mój przesympatyczny kierowca – jest rybakiem. Ale w związku z awarią łodzi podjął się pracy jako… kominiarz. Tak mu się ten nowy fach spodobał, że wypadało tylko życzyć Jónowi, żeby łódź naprawiano długo i sumiennie (dla pewności kilka razy).



Po drodze, pomimo przejechania przez kilka takich „anty-owieczkowych” bramek, spotkaliśmy mocno zbitą grupkę kudłatych tubylców, którzy postanowili sobie pobeczeć w lokalnym narzeczu na środku drogi nr 592. Jón: Spokojnie, dzisiaj spotyka mnie to już po raz trzeci. Przepraszam, ale muszę zatrąbić. Towarzystwo szybko rozpierzchło się po okolicznej łące, a my mogliśmy kontynuować podróż.

Jadąc szeroką, równą jak stół szosą wzdłuż Tangafjørður i podziwiając sąsiadujące Eysturoy pozwoliłem sobie na uwagę, że jako kierowca nie przeżyłbym na Farojach pierwszego zakrętu – patrzyłbym na wszystko, tylko nie na drogę przed sobą. Jón spojrzał tylko na mnie i ze smutkiem odrzekł: Ja niestety już przywykłem.


Jón podrzucił mnie aż na przystanek autobusowy w Kollafjørður*, jednocześnie kilkakrotnie przepraszając, że nie może podwieźć mnie do Tórshavn. Natomiast „przypadkowa” autostopowa wizyta w Gásadalur to już temat na inną notkę, m. in. o zaraźliwości farerskiej mentalności, Airbusach 319 i pewnym listonoszu – alpiniście.

P.S. Jón pewnie nigdy tu nie zabłądzi, ale mimo to czuję się dłużny zakończyć krótkim, ale szczerym: Takk fyri, Jón! Farvæl!


* – z przyczyn dla mnie całkowicie niezrozumiałych Farerczycy bardzo często używają nazw geograficznych w celowniku, a ten dla Kollafjørður brzmi Kollafirði, który czytamy kodlafyre (podwójne l staje się dl, ð – nieme, a końcowe i zostaje e). Ot, cała magia języka farerskiego.
Za W. B. Lockwood, „An Introduction to Modern Faroese”, Føroya Skúlabókagrunnur, Tórshavn 2002, strona 39.

Page 4 of 4

Tekst i zdjęcia: Maciej Brencz & Materiały udostępnione na licencji CC BY-SA 4.0


Napędzane przez WordPress & Szablon autorstwa Andersa Noréna