Chyba najbardziej niezwykły twór w całym zdumiewającym, wyspiarskim i skalistym świecie Wysp Owczych.

(…)

Komu w dzieciństwie dane było zwiedzić Tindholmen, wędrować po zielonych trawnikach, wspiąć się na szczyt i zjechać na linie, używanej przez łowców ptaków, wzdłuż niedostępnych skał ten zachowuje wspomnienie na całe życie; żadne późniejsze zetknięcie z naturą nie jest w stanie tego zaćmić. To obraz, który powraca we snach i każe po latach jeszcze popadać w zadumę – tak działa urok rzucony przez łagodną i ponurą piękność – Tindholmen.

Tak naszego dzisiejszego bohatera scharakteryzował William Heinesen w opowiadaniu w całości mu poświęconym. Tindhólmur, niewielka niezamieszkana wysepka, znajduje się na zachód od wyspy Vágar. Jej pięć szczytów wystrzeliwuje na wysokość 250 metrów ponad otaczające wyspę farerskie wody.

Pięć szczytów wieńczących Tindhólmur tworzy coś na kształt korony. Ytsti, Arni, Lítli, Breiði, Bogdi – Najdalszy, Orli, Mały, Szeroki, Wygięty. U stóp wyspy rozciąga się skalna formacja, „zdradliwy podwodny grzbiet”, Eiriksboði.
Wśród licznych farerskich legend znaleźć można i te związane z tym niesamowitym miejscem. Jedna z nich opowiada o rodzinie, która dawno temu mieszkała na Tindhólmur. Gdy pewnego dnia ojciec wypłynął w morze, orzeł porwał dziecko i zabrał je do gniazda znajdującego się na jednym z pięciu szczytów wyspy. Zrozpaczona matka ruszyła na ratunek. Gdy dotarła na sam szczyt, orzeł wydziobał dziecku oko. Matka wyrwała swoje dziecko ze szponów ptaszyska. Niestety zmarło ono wkrótce na skutek odniesionych ran. Po tej tragedii małżeństwo opuściło wyspę. Od tamtego czasu pozostaje ona niezamieszkana.
Jak w każdej legendzie i w tej ukryte jest ziarnko (lub nawet dwa) prawdy. Jeden ze szczytów Tindhólmur nosi nazwę Orlego Szczytu (Arni). Zaś badania archeologiczne potwierdziły, że wyspa istotnie była zamieszkana w dawnych czasach.
Tindhólmur na rycinie Pera Illuma (w tle zachodnie klify wyspy Vágar)…

…i na mapie Farojów.



Wysepka o powierzchni 6 500 m² (jakby to ujął tradycyjnie stary Farer – dwa merkiðy) w najwyższym punkcie sięga 262 m n.p.m.

Tindhólmur zamieszkują owce – w liczbie 60 – oraz liczne, liczące po kilka tysięcy osobników, kolonie ptaków. Maskonur, nurzyk, kormoran, kaczka – edredon, siewka, mewa, koń morski, alki, tracze, nurce, jaskółki – by za Heinesem wymienić tylko kilku mieszkańców tego ptasiego królestwa.

Bazaltowe kolumny wyrastające wprost z farerskich wód – wierni, majestatyczni i milczący towarzysze Tindhólmur.


Czego szukasz w świecie ptaków, obca istoto bez skrzydeł i dzioba? Jeśli nawet umiesz pływać i nurkować, łowić śledzie, a być może także latać, to w każdym razie nie znajdziesz drogi przez ocean bez kompasu. Jesteś li tylko rozpieszczonym wścibskim przybłędą, który wszędzie próbuje się wślizgnąć i wszystko zabić, by spróbować jak smakuje!

William Heinesen, opowiadanie „Tindholmen”

Na zakończeniu spójrzmy na Tindhólmur nietypowo, nieco „od kuchni”, z perspektywy Bøur.

W Bøur znajduje się kolejny farerski przystanek (z widokiem na bohatera dzisiejszego wpisu), na którym mógłbym czekać całymi dniami na kolejny autobus. Fakt, że telefonicznie umawiany poranny i wieczorny kurs jest od roku 2013 już tylko historią jakoś specjalnie mnie nie martwi.

Tindholmen – w lecie pełna życia wyspa, staje się [na jesień] opuszczonym przez Boga miejscem, gdzie nikt się nie pojawia. Nadal jednak odcina swój śmiały kontur nad bezkresem morza, a w ciemnej wyniosłej koronie szczytów grają pełnym głosem zimowe sztormy.

William Heinesen, opowiadanie „Tindholmen”

* – nazwa Tindhólmur stanowi połączenie słów tindur (szczyt, wierzchołek) oraz hólmur (wysepka)