Farerskie kadry

Blog o Wyspach Owczych

Tag: tindhólmur (Page 1 of 2)

https://www.dfi.dk/en/viden-om-film/filmdatabasen/film/1700-meter-fra-fremtiden

1700 metrów od przyszłości

Za zwieńczoną ostrymi szczytami wyspą Tindholmur leży Gásadalur. Przez stulecia mieszkało tutaj sześćdziesiąt osób. Obecnie jest ich tu tylko szesnaścioro.

Tak zaczyna się nakręcony w 1990 roku duński dokument “1700 meter fra fremtiden”. Jego bohaterami są mieszkańcy jedynej wówczas farerskiej osady pozostającej bez drogowego połączenia ze światem. Opowiadają w nim o warunkach życia w swoim mikroświecie odciętym od reszty archipelagu. Dzielą się swymi nadziejami i obawami związanymi z planowaną budową tunelu do Gásadalur.

Czytaj dalej

Eiriksboði

Farerska legenda opowiada o braciach Eiriku i Simonie, którzy odziedziczyli całą ziemię wokół osady Bøur. Nie mogąc dojść do porozumienia w kwestii jej podziału, Eirik postanowił sięgnąć po topór i zabić swego brata. Po zrealizowaniu planu otrzymał on rozgrzeszenie od biskupa w pobliskim Kirkjubøur. Eirik wkupił się w łaski kościelnego hierarchy wysokimi podatki płaconymi na rzecz Kościoła oraz dorodnym wołem, który miał być przekazywany biskupstwu raz do roku.

Tindhólmur – chyba najbardziej niezwykły twór w całym zdumiewającym,
wyspiarskim i skalistym świecie Wysp Owczych
(William Heinesen)

W drodze powrotnej do Bøur antybohater naszej opowieści podziwiał z łodzi rozległe wzgórza, który miały być od teraz jego wyłączną własnością. Bóg pokarał jednak Eirika za to, że nie podziękował modlitwą za pomyślny bieg spraw – z głębin wyłoniła się skała, która przewróciła łódź. Eirik zginął w morskich otchłaniach. A po dziś dzień na farerskich mapach w pobliżu majestatycznego Tindhólmur znaleźć można Eiriksboði. Skałę Eirika.

Eiriksboði, na zachód od wyspy Vágar

Drapacze chmur

Skýskavari*, czyli farerskie określenie drapacza chmur, ma w ojczyźnie mgieł i chmur częściej zastosowanie w odniesieniu do dzieł Matki Natury niż kolejnych cudów inżynierii wznoszonych za petrodolary.

Najwyższym budynkiem na Wyspach jest kościół Vesturkirkjan* „górujący” nad Tórshavn swoją charakterystyczną wieżą o zapierającej dech w piersiach wysokości 41 metrów.

Zamiast szklanych wież farerskie chmury chętnie spowijają liczne szczyty i bazaltowe kolumny wznoszące się nierzadko na kilkaset metrów ponad poziom otaczających je wód.

Następnym razem gdy ktoś zapyta was Czy na Wyspach Owczych są jakieś drapacze chmur? odpowiedźcie – Tak, bardzo wiele. A choćby taki Tindhólmur, z biurami pełnymi maskonurów, nurzyków, kormoranów, kaczek – edredonów, siewek, mew, koni morskich, alek, traczy, nurków, jaskółek… Przy panującym tam harmidrze większość open space’ów może się schować.

Panorama farerskiego Manhattanu

Reykjavicka świątynia Hallgrímskirkja była do roku 2008 najwyższym budynkiem na sąsiedniej Islandii (73 metry z przepiękną panoramą stolicy). Obecnie wyprzedza ją o kilka metrów Smáratorg w Kópavogur.

Hallgrímskirkja* wraz z pomnikiem Leifura Eiríkssona
* – skýggj – chmura + skavari – drapacz, czyt. skujszkaware
* – Vesturkirkjan – kościół (kirkja + końcówka an jako rodzajnik określony) zachodni, czyt. westurczyszczjan (k w zbitkach takich jak ki lub kj czytane jest jako cz, r zaś staje się bezdźwięczne i słyszalne jako sz)
* – Kościół Hallgrímura, czyt. hatlkrimkyrka

Braciszek arktyczny

Tambylcy z północy nazywają go lundi. Biolodzy z racji jego sympatycznego wyglądu używają nazwy fratercula arctica, która po spolszczeniu daje nam powyższy tytuł.

Maskonur – nasz dzisiejszy bohater – ptasi symbol Islandii, Wysp Owczych i brytyjskiego wybrzeża. Z racji swego upierzenia często mylony z pingwinem, mimo, że oba gatunki zamieszkują przeciwne strony ziemskiego globu.
Ci niezwykle sprawni lotnicy i nurkowie spędzają większość swojego życia na otwartym morzu docierając aż do północnych krańców Afryki. Maskonury żywią się drobnymi rybami, które zdobywają nurkując nawet na głębokość 60 metrów i pozostając pod wodą przez 20-30 sekund. Na nurkowanie pozwala mu wydzielina gruczołu ogonowego, która po roztarciu po pierzu, tworzy wodoodporną warstwę.

Pozory mylą i mimo niepozornego wyglądu (osiągają one długość 25 cm i wagę 500 g) maskonury są również sprawnymi lotnikami. Uderzając skrzydłami 400 razy na minutę osiągają prędkości dochodzące do 90 km/h.

Wyjątkową cechą maskonura jest jego dziób – krótki, silny, garbaty o wyraźnym bocznym spłaszczeniu i poprzecznych fałdach. Taka konstrukcja pozwala chwytać mu nawet kilka ryb jednocześnie i przenosić je „hurtowo” do gniazda, aby nakarmić młode.

Na ląd powraca w marcu i kwietniu, gdy przed rozpoczęciem okresu lęgowego wyszukuje miejsce na swoje gniazdo. Idealne są strome klify i porośnięte trawą zbocza. Do gniazda maskonura prowadzi wykopany przez niego łapami i dziobem dwumetrowy korytarz. Niekiedy korzysta z „gościnności” burzyka lub królika zajmując nory po nich. Próbując podejrzeć te wspaniałe ptaki należy zachować szczególną ostrożność – struktura klifu naruszona jest przez rozliczne tunele wydrążone przez maskonury. Kawałek gruntu, który wydaje się być solidnym może osunąć się przy jednym niewłaściwym kroku.

W jamie wyściełanej trawą i morskimi roślinami przyjdzie na świat kolejne pokolenie arktycznych braciszków. W trakcie wysiadywania jaj maskonur nie siada na nim, lecz okrywa je skrzydłem.

Powrót maskonurów na ląd obchodzony jest na Farojach jako pierwszy dzień lata – 14 kwietnia celebruje się tam Summarmáli.

W okresie lęgowym maskonury na stromych klifach tworzą kolonie dochodzące do kilkudziesięciu tysięcy osobników. Tak jest chociażby na wyspie Grimsey, którą (jako jedyny fragment islandzkiej ziemi) przecina koło podbiegunowe, i której skrzydlaci mieszkańcy występują na powyższy zdjęciach.

Timdholmen należy do najmniejszych gór ptasich archipelagu, bywają trzy razy wyższe, należy jednak do najgęściej zaludnionych. Bujne życie ptasie, które w lecie rozwija się na nagich lub skąpo porośniętych trawą półkach ścian skalistych przypomina pod wieloma względami mrowie wielkiego miasta. Istnieje tu pewien porządek, każdy gatunek ptaków ma swoje miejsce i własne przyzwyczajenia, które, z małymi wyjątkami, nie kolidują z sobą.

Maskonur legnie się w dolnej partii skał oraz na osypiskach, gdzie swoim mocnym dziobem wykopuje dziury w ziemi. Z takiego gniazda rozlega się stale stateczny szum podobny do przędzenia drzemiącego kota.

William Heinesen, opowiadanie „Tindholmen”

Mieszkańcy północy uważają maskonury za pośmiertną postać marynarzy i rybaków, którzy zginęli na morzu. Mimo to, na Farojach (Mykines) i Islandii (archipelag Vestmannaeyjar) lundi nadal trafiają na talerze. Polowanie na nie odbywa się za pomocą specjalnej siatki umocowanej na końcu bardzo długiego kija (tzw. fleygestang). Operowanie nią wydaje się na pierwszy rzut oka dość prostym zadaniem, jednak, aby stać się fleygamaðurem zdolnym złapać dziennie nawet 200-300 osobników (zdarzały się przypadki złapania nawet 900 ptaków!) potrzebna jest spora praktyka w machaniu ponad 3,5 metrowym kijem na zboczu stromego klifu.

Mural z maskonurem przy havnarskim klubie Margarinfabrikkin przy Tórsgøta.

Farvæl, Lundi!

Zabiegane Faroje

Ze świata sportu: w Tórshavn odbył się dzisiaj maraton. Właśnie kończy się ceremonia wręczania nagród. Zwycięzcą w tegorocznej edycji został Martin Gravesen, zaś wśród pań triumfowała Krista Nielsen. I tym razem nie udało się pobić rekordu trasy z roku 2004 – 2 godzin, 49 minut i 6 sekund, choć pan Martin był blisko. Równolegle z maratonem odbył się również półmaraton oraz przemarsz na dystansie 21 km. Na trzech trasach pojawiło się łącznie 540 uczestników.

Okolice startu i mety – portowe zabudowania Tórshavn przy Undir Bryggjubakka* z obowiązkowymi żonkilami w kadrze

Ponad 42 km trasa prowadziła głównie po ulicach stołecznego Tórshavn sięgając jednak aż do malowniczo położonego Kaldbaksbotnur, do którego prowadzi taka oto droga wzdłuż fiordu:

Na długodystansowców (w narzeczu tubylców langrenning), którzy spróbowaliby swych sił na farerskich asfaltowych nitkach czeka w tym roku jeszcze półmaraton na Vágar, którego trasa przebiega przez wszystkie wołarskie miejscowości. Start na początku września w Gásadalur, truchtem przez tunel (1400 metrów), Bøur, Sørvágur, obok lotniska, Miðvágur do mety przy kościele w Sandavágur.

Dla niezdecydowanych kilka kadrów z trasy:

Przed startem warto odprężyć się podziwiając chociażby skryte pod chmurami Mykines.

Opuszczamy Gásadalur pnącą się w górę drogą, która zaraz zniknie w tunelu.

Niesforni kibice na trasie.

Panorama w drodze do Bøur, na której podziwianiu sporo zawodników straci cenne godziny. Ale czy ktokolwiek ma tu powody do pośpiechu?

Kryjące się za którymś z kolejnych zakrętów Bøur nadal przed nami, w oddali widoczne Sørvágur.

Bøur cieszące się widokiem na niezwykłe Tindhólmur.

Miłaje wita!

Meta przez kościele w Sandavágur. I znowu żonkile!

* – Undir Bryggjubakka – Pod Wałem (bakka) przy Nabrzeżu (bryggja), czytamy undyr brydżubaka

Page 1 of 2

Tekst i zdjęcia: Maciej Brencz & Materiały udostępnione na licencji CC BY-SA 4.0


Napędzane przez WordPress & Szablon autorstwa Andersa Noréna