Farerskie kadry

Blog o Wyspach Owczych

Kategoria: Borðoy (Page 5 of 5)

Botnur, czyli jak powstały Faroje

Dzisiaj cofniemy się w czasie i przeistoczymy w geologów-amatorów. Nie zabraknie również farerskiego słownictwa z zakresu procesów glacjalnych (a co!). Gotowi?
Zacznę od pytania: ilu z czytelników Farerskich Kadrów, spoglądając na powyższe zdjęcie prezentujące południowy kraniec Eysturoy, zastanawia się nad przyczyną takiego, a nie innego wyglądu wszystkich „owczych” szczytów? Wyglądu nasuwającego skojarzenia z wielkim bazaltowym ciastem pokrytym kolejnymi warstwami szaro-żółtawo-zielonej polewy (smakowite skojarzenia, prawda?) i przez większość roku lekko przyprószonego śnieżnym cukrem pudrem. Ciasta, które w przypadku choćby Mykines, nie wyrosło do końca równo.
Jeśli kiedykolwiek zbłądzicie na dalekie Faroje, koniecznie odwiedźcie Føroya Fornminnisavn (Farerskie Muzeum Narodowe) z Hoyvík pod Tórshavn. Warto spędzić tam kilka godzin, aby lepiej poznać przyrodę, historię i kulturę tego niezwykłego kraju.
Cofnijmy się zatem o kilkadziesiąt milionów lat i oczyma wyobraźni przyjrzyjmy się wodom północnego Atlantyku (pomocą służyć mogą powyższe mapki z muzeum w Hoyvík)… Niech nie zaskoczy nas bliskość Grenlandii i nieobecność Islandii – to geologiczne dziecko, niemowlę w skali wieku naszego świata. Kraina ognia i lodu wynurzyła się z morskich czeluści w pasie śródatlantyckiego ryftu geologicznego dopiero 16 milionów lat temu. Jak to celnie ujął Jeremy Clarkson – „Bóg nie skończył jeszcze tworzyć Islandii”.
Położone na południe od Islandii Wyspy Owcze mogą w tym gronie uchodzić za staruszka. Faroje powstały również w wyniku podmorskich erupcji wulkanicznych w okresie trwającym od 60 do 50 milionów lat temu przebiegających w trzech seriach. Pierwsza z nich uformowała olbrzymie płaskie wulkany. Kolejne rozdzielone były przerwami na tyle długimi, że na świeżo stworzonym lądzie pojawiała się flora. Następujące po nich serie aktywności wulkanicznej zamieniły je w pokłady węgla, który na wewnętrzny użytek wydobywano głównie na Suðuroy, a w bardzo małej skali również na Mykines. I to dwie wyspy uznaje się za geologicznie najstarsze z archipelagu.

Lawa, która uformowała Wyspy wylewała się na powierzchnię z bardzo długich, prostych szczelin (tzw. erupcje linearne). Taki charakter erupcji oraz ich rozdzielenie długimi okresami przerwy pozostawiło ślady po dziś dzień – „warstwy” widoczne na wszystkich farerskich zboczach.

470-metrowy kiif Beinisvørð na Suðuroy. Charakterystyczne czerwone pasy widoczne
po prawej stronie zdjęcia są śladem aktywności wulkanicznej sprzed milionów lat – to tuf wulkaniczny.

Kolejną charakterystyczną cechą archipelagu jest bardzo silne zróżnicowanie krajobrazu poszczególnych wysp. Wysokie i niemal pionowe klify dominują na północnych i zachodnich wyspach, im dalej na południowy-wschód tym krajobraz staje się bardziej płaski. To swoiste „przechylenie” całego archipelagu jest szczególnie widoczne na Mykines, które jak w miniaturze odwzorowuje prawidłowość dotyczącą wszystkich 18 wysp.
Wyjątkowy jak na farerskie „standardy”, płaski krajobraz Sandoy.
Wyspa kryje również jedyne na Farojach wydmy oraz do niedawna największą na świecie skrzynkę pocztową.
Okres epoki lodowcowej nie ominął rzecz jasna Wysp Owczych. Wraz z ustępowaniem lądolodu rozdzielał się ona na mniejsze części, które odcisnęły swoje piętno na tutejszym krajobrazie: liczne strome zbocza zakończone ostrymi graniami oraz szczyty w kształcie piramidy typowe dla czoła lodowca. Większość głębokich, zaokrąglonych polodowcowych dolin zalana jest obecnie morskimi wodami. Na powierzchni lądu podziwiać można jedynie charakterystyczne okrągłe cyrki lodowcowe.
Procesy glacjalne pozostawiły swój ślad nie tylko w krajobrazie, ale i na farerskich mapach. Farerskie określenie na cyrk lodowcowy, botnur, pojawia się w szeregu nazw: Alskarabotnur (alskari – ukochany), Breiðábotnur, Froðbiarbotnur, Gjáarbotnur (gjáar – wąwóz), Skálabotnur czy Kaldbaksbotnur.
Po takiej dawce teorii i specjalistycznego słownictwa warto chwilkę odsapnąć. Chociażby przysiadając na ławeczce w pobliżu Klaksvík albo na kamieniu na Mykines, kontemplując owoce pracy sił Matki Natury.

Norðoyatunnilin, czyli na skróty przez farerskie kamyczki

Dokładnie 10 lat temu, 29 kwietnia 2006 roku, otwarto Norðoyatunnilin – tunel łączący wyspy Eysturoy i Borðoy. Osiemnasty w drogowej historii Wysp Owczych. Dziewiętnasty, i póki co ostatni, połączył rok później Øravík z Hov na Suðuroy.

Aby pozwolić w pełni nacieszyć się nowym tunelem, przejazd przez niego był darmowy przez pierwsze siedem dni. Wydano nawet pamiątkowy znaczek pocztowy.

 
Od momentu otwarcia tunelu Farerczycy mogą błękitnym autobusem kursującym na linii nr 400 pokonać trasę ze stołecznego Tórshavn do stolicy północnych wysp Klaksvík w 90 minut. Wcześniej musieli przesiadać się w Leirvík na prom Dúgvan płynący do Klaksvík.
 
 
 
Pośrodku tunelu czeka niespodzianka w postaci kolorowego oświetlenia – dzieło Tróndura Paturssona.
 

Z 6200 metrów tunelu biegnącego z Leirvík do Klaksvík połowa znajduje się pod wodami Leirvíksfjorður.

Prace przygotowawcze (badania sejsmiczne) pod planowany tunel rozpoczęto w roku 1988. Przypuszczam, że były co najmniej tak złożone jak nazwa publicznej instytucji, która się nimi zajmowała – Landsverkfrøðingurin.

Norðoyatunnilin nadal pozostaje najdłuższym farerskim tunelem. Drugi podmorski tunel, Vágatunnilin (4900 m) łączący lotnisko z Tórshavn otwarto w roku 2002.

Podmorskie rondo i sztuczna wyspa z lotniskiem

 

Obecnie trwają przygotowania do budowy tunelu Eysturoyartunnilin (o długości 7,1 km z dwoma „odnogami” po ok. 2 km), który ma skrócić dojazd z Tórshavn do Strendur i Runavík na Eysturoy. Tunel ma mieć również podmorskie rondo, które pozwoli na jego rozgałęzienie. Eysturoyartunnilin ma być otwarty w połowie 2019 r. i kosztować 1,05 mld duńskich koron.

Ze skał wyrwanych Matce Ziemi przy budowie tunelu i ronda planuje się usypać sztuczną wyspę (w zatoce między Tórshavn a Toftir), na której powstanie drugie farerskie lotnisko. Wizualizacja z Airbusem 380 wygląda jednak bardziej jak ekranizacja farerskiej książki science fiction niż bliska przyszłość. Chociaż z drugiej strony pierwszy farerski tunel wydrążono nie tak znowu dawno, bo w roku 1963…

Pierwsze efekty prac nad Eysturoyartunnilin są już widoczne. Afera związana z finansowaniem inwestycji (wciągnięto ponoć nawet panów o szemranych koneksjach) kosztowała premiera Kaj Leo Johannesena przegraną w zeszłorocznych wyborach.

I jeszcze ambitniej

Jeśli podmorskie rondo i sztuczna wyspa wydaje się Drogim Czytelnikom szczytem farerskiej pomysłowości (lub zależnie od spojrzenia fanaberii), to co powiecie na plany (póki co bardzo wstępne) budowy tunelu Suðuroyartunnilin łączącego Sandoy z Suðuroy? Długość: bagatela 20 km. Idealna alternatywa dla promowej eskapady z Tórshavn na Suðuroy trwającej blisko dwie godziny przez często wzburzone północne wody.

Do tematu farerskich tuneli będę jeszcze powracał. Chociażby przy okazji wycieczki na wyspę Kalsoy, która ma ich aż pięć (przy mniej niż 150 mieszkańcach).

Ławeczki

Muszę przyznać się do pewnego zboczenia. Niekłamaną przyjemność sprawia mi fotografowanie… ławeczek. W im bardziej nietypowym i piękniejszym miejscu jest postawiona, tym przyjemność zyskuje na sile.

Najtrudniejsza rzecz już za mną, przejdźmy zatem do kadrów…

Widok na Klaksvík, wyspę Borðoy i uciętą Kunoy z podnóża Klakkur (413 m n.p.m.).

Kawałek dalej w drugą stronę (z widokiem na odległe Eysturoy i bliższe Kalsoy) skierowana jest kolejna ławeczka.

Tórshavnarski deptak Niels Finsens gøta z ławeczką w wersji XXL dla trolli.

Nólsoyskie miejsce na biwak z widokiem na schowany w chmurach wierzchołek Eggjarklettur i wschodnie klify wyspy.

Jeziorko ukryte gdzieś w pobliżu drogi Kirkjubøarvegur. Za wzgórzem czeka pięknie położone Velbastaður. Na horyzoncie ledwo widoczny zarys wyspy Hestur (pol. Koń).

Piękny sierpniowy poranek gdzieś na opłotkach Tórshavn na ścieżce wiodącej do Norðasta Horn.

Ławeczka przy drodze do Syðradalur* na Streymoy. W tle pierwsze zabudowania Velbastaður.

Ławeczka w Miðvágur z widokiem na wyspy Koltur i Hestur. Na bliższym planie baseny hodowlane z łososiami, których za żadne skarby nie da się kupić w lokalnym sklepie. Zresztą samo pojęcie „sklep rybny” jest czymś dla Farerów nieznanym. Podobnie ma się sprawa z „owczym serem”.

Nie wiem jak Wy, ale ja mógłbym na tym przystanku w Velbastraður czekać na czerwony bus do Tórshavn całe dnie. I nawet wysłać pocztówkę korzystając z niebieskiej skrzynki pocztowej. Jeszcze bym pewnie podziękował kierowcy za to, że tak dzielnie przeskakiwał kolejne kursy.

W tle przykryta czapeczką wyspa Koltur (pol. Źrebię).

A na zakończenie historyczny akcent ze szlaku Tórshavn – Kirkjubøur. Liczący ponad 120 lat kamienny fotel przewodniczącego zebrań, które odbywały się w tym miejscu przez wiele lat. W ich trakcie okoliczna ludność słuchała patriotycznych przemówień i śpiewała narodowe pieśni.

Zaś w ramach gościnnego postscriptum islandzka ławeczka z widokiem na pole lawy na wyspie Heimaey w archipelagu Vestmannaeyjar, gdzie podziwiać można kratery wulkanów Eldfell (z lewej strony, nówka sztuka, rok produkcji 1973) oraz wygasłego Helgafell (środek kadru)*.

* – uwaga, moja amatorska żyłka lingwistyczna znowu daje o sobie znać. Tym razem za sprawą literki ð, która wyłącznie w tej konfiguracji nie jest niema. Zbitkę ðr wymawiamy gr co daje nam groźnie brzmiące SygradalurOsada o tej samej nazwie znajduje się także na wyspie Kalsoy. Podobna sytuacja ma miejsce z dwoma osadami Nes (na wyspach Suðuroy i Eysturoy).

* – nazwy tych wulkanów wymawiamy (z piękną islandzką preaspiracją w postaci h) następująco: eltfehtl oraz helkafehtl.

Page 5 of 5

Tekst i zdjęcia: Maciej Brencz & Materiały udostępnione na licencji CC BY-SA 4.0


Napędzane przez WordPress & Szablon autorstwa Andersa Noréna