Ta głęboka prawda wypisana sprayem na murze utkwiła mi w pamięci już ładnych naście lat temu. A powróciła wraz z pytaniem, które zadano mi niedawno – jakich zawodów, które nam – Polakom, ludziom z kontynentu – wydają się oczywiste i codziennie, nie spotkamy na Wyspach. A także – odwracając to pytanie – jakich farerskich rzeczy próżno szukać na naszym podwórku.
Poniższa lista jest wynikiem przemyśleń i wertowania wspomnień prowadzonych przez kilka ostatnich tygodni. Będzie ona z pewnością uzupełniania. Bądźcie czujni…
Są rzeczy na Owczych, których nie ma (gdzie indziej)
Poza Wyspami Owczymi trudno będzie znaleźć:
- człowieka koszącego trawnik… na dachu własnego domu,
- dekarza dachów krytych darnią,
- hjallur – hatkę, w której dojrzewa suszona baranina i ryby,
- kapitana piłkarskiej reprezentacji, który na co dzień pracuje w urzędzie pracy,
- kelnera z restauracji serwującej wyłącznie fermentowano-suszone jedzenie,
- kraj, w którym w ciągu roku nie doszło do ani jednego śmiertelnego wypadku drogowego,
- lektora języka farerskiego (pozdrowienia dla Marjun i Ragnara),
- literę ð (zadanie to można sobie ułatwić wybierając się na Islandię),
- lody waniliowe z fermentowanym rabarbarem,
- most przez Atlantyk,
- podpisane imieniem trzydziestolatka beczki ustawione na rondzie,
- pomnik przedstawiający mężczyznę niosącego torf na opał,
- ponad setkę osób śpiewających w tańcu korowodowym na portowym placu,
- przyprawę Maggi z polską etykietą traktowaną jako sos sojowy,
- sprzedawcę suszonej waleniny na portowym nabrzeżu,
- trampoliny w ogródku przed niemal każdym domem,
- uznanego poetę, który wcześniejsze lata spędził pracując jako doker,
- wieczorek przy Monopoly okraszony cienkimi plasterkami suszonego delfina,
- współwłaścicieli prywatnej wyspy, która nie nadaje się do zamieszkania.
Są rzeczy, których nie ma (na Owczych)
Na Wyspach Owczych nie uświadczymy:
- blokowisk z wielkiej płyty,
- bramek poboru opłat za przejazd przez podmorskie tunele,
- dermatologów,
- drapaczy chmur (przy mglistej pogodzie za taki uznać za pewne można – mierzący nieco ponad 40 metrów – kościół Vesturkirkjan),
- dróżników,
- dwupasmowych dróg,
- endokrynologów,
- kierowców trolejbusów,
- kontroli biletów,
- list w rodzaju farerskiego ABC (litera C nie występuje w tutejszym alfabecie, a jego ostatnim znakiem jest Ø, tak – litery Z również w nim brakuje),
- maszynistów,
- monet z napisem Føroyar,
- obwoźnych sprzedawców dzwonków do drzwi,
- ogrodu zoologicznego,
- opery narodowej,
- owczego sera (chociaż produkuje się ser z mleka farerskich krów),
- parawanów na plażach,
- parków narodowych,
- prezenterów telewizji śniadaniowej (poza weekendami telewizja farerska rozpoczyna nadawanie późnym popołudniem),
- prostytutek,
- przejazdów kolejowych,
- schronisk górskich,
- senatorów,
- sosnowych borów,
- stadionowych burd,
- tabliczek z rozkładem jazdy (wielkie tablice z poczekalni w Tórshavn i Klaksvík oraz na przystankach autobusów miejskich w Havnie należy uznać za wyjątki),
- tramwajarzy,
- wąskotorówki,
- wielopoziomowych skrzyżowań,
- złodziei samochodów.