Sto metrów zardzewiałego wąskiego toru na przystani w Gjógv. Nazwanie tego krótkiego odcinka farerskich szyn koleją jest być może nieco na wyrost. Ale któż powstrzyma „mikola” przed jego fascynacją stalowym szlakiem, choćby tym najkrótszym?
Naszą dzisiejszą opowieść rozpocznijmy od pochylenia się nad mapą transportu publicznego na Wyspach Owczych dostępną w serwisie OpenStreetMaps. Wzrok przykuwa – dobrze znany każdemu miłośnikowi kolei – czarno-biały pasek biegnący przy nabrzeżu w Gjógv. Kolejowy szlak? Na Wyspach Owczych, na których – ponoć – nie ma kolei?
Intrygujący pasek z wirtualnej mapy przybiera już bardziej fizyczne kształty, gdy spojrzymy na lotnicze zdjęcie dostępne na kortal.fo.
Oto bowiem, na przystani w Gjógv podziwiać można jeden z nielicznych na Wyspach Owczych kolejowych torów. Biegnie on, mocno już zardzewiały, przez niemal sto metrów, wbudowany w betonową nawierzchnię pochylni. Po torze, najpewniej sprowadzonym z Danii1, o wąskim rozstawie 600 milimetrów wciąga się łodzie i towary.
Kotwica z Miotły
Początków historii tego kolejowego unikatu szukać należy w strzępkach informacji dostępnych w farerskich źródłach2. W dzienniku urzędowym Løgtingstíðindi z roku 18793 pojawia się wzmianka o udzieleniu przez farerski parlament Løgting finansowego wsparcia dla instalacji wyciągarki na przystani w Gjógv.
Co ciekawe, jeden z kluczowych elementów nowej infrastruktury pochodził ze… Szkocji. W roku 1828 na mieliźnie w Saksun osiadł – porzucony wcześniej podczas silnego sztormu – szkocki statek „Broom” (pol. Miotła). Z jego ładunku udało się uratować kilkaset – niezwykle cennych i pożądanych na Wyspach Owczych – solidnych drewnianych belek, które trafiły na aukcję. Zaś obudowany drewnem element kotwicy „Brooma” trafił ponad pół wieku później na północ wyspy Eysturoy. Wieńczący linię wyciągarki „szkocki” hak pozwalał na podczepianie łodzi wciąganych w górę przystani.
Praktyka „odciągania” łodzi jak najdalej od brzegu do niedawna – przed nastaniem współczesnych osłoniętych falochronami małych portów – była powszechną na Wyspach Owczych; na archipelagu nawiedzanym przez liczne sztormy, które niechybnie porwałyby lub rozbiły w drzazgi przycumowane na przystani drobne drewniane łódeczki..
Farerskie źródła nie omieszkały także wspomnieć Jóana Jacoba Olsena jako pierwszej osoby, która miała przymocować kotwicę ze szkockiej „Miotły” do łodzi wciąganej w Gjógv. Wówczas jeszcze nie po szynach…
W roku 1898 wysadzono co większe kamienie, oczyszczając tym samym przystań. Kroniki odnotowały także skierowaną w 1901 roku do parlamentu petycję o dalsze inwestycje w poprawę jej stanu.
Rok 1949
Podczas II wojny światowej przystań w Gjógv zyskała współczesne oblicze, wedle słów starych Farerów – została wówczas „zbudowana” (far. gjørd). Powstały schody na pochylni, wąwóz prowadzący do przystani w kilku miejscach poszerzono.
Intrygujący tor pojawił się na przystani w Gjógv w roku 1949. Vognskinnarar – jak nazwano go po farersku4 – ułatwił transport tego, co złowili miejscowi rybacy. Toczący się po torze wagonik z rybami i towarem napędzała spalinowa wyciągarka, dla której postawiono wówczas nowy budynek maszynowni (spælhúsið).
Współczesność
Próżno szukać dziś dawnej spalinowej maszynowni w Gjógv. Wcześniejszą konstrukcję zastąpił w latach 80-tych współczesny budynek, nieco odsunięty od osi toru kolejki. Mieści on nie tylko – zgodną z duchem czasu – elektryczną maszynownię wyciągarki, ale także… publiczną toaletę. Zaś na jego dachu, wcześniej krytym darnią, powstał niedawno taras dla gości pobliskiej kafejki Gjáarkaffi.
Po liczących już 75 lat torach w Gjógv nadal okazjonalnie toczy się wózek z pchaną w górę przystani farerską łodzią. Stalowa lina wyciągarki, początkowo schowana pod płytami, przechodzi przez zakotwiczony na górze przystani krążek. Następnie kieruje się w dół po kilku rolkach ku łodzi, podpartej na drewnianym wózku.
Wieść o farerskim kolejowym rodzynku zawędrowała w roku 2008 aż do Belgii, na łamy tamtejszego niewielkiego magazynu miłośników wszystkiego co porusza się po szynach5.
Przystań w Gjógv jest miejscem, w którym prowadzone są nie tylko okazjonalne „kolejowe” przewozy pasażerskie. Nad brzegiem wąskiej i stromej zatoczki odbywają się protestanckie nabożeństwa, a podczas koncertów widownia licznie obsadza schody pochylni.
Farerskie tory, tunel i kolejka linowa
Kronikarski obowiązek każe wspomnieć o kopalnianej kolejce w Hvalbie i torach biegnących niegdyś w schowanych pod szczytem Sornfelli korytarzach dwóch potężnych NATO-wskich radarów systemu Distant Early Warning Line.
Jak wspomina na swoim blogu Marcin Michalski, wąskie „rybne” tory przecinały dawniej port w Tvøroyri, a także stację wielorybniczą w Lopra. Zaś w roku 2011 przy okazji budowy hydroelektrowni „Eiði 2” do wywozu urobku zbudowano tymczasową kolejkę wąskotorową o prześwicie 750 mm.
W roku 2021 na liście rozważanych możliwości połączenia wyspy Suðuroy z resztą archipelagu znalazł się… tunel kolejowy między osadami Sandur i Sandvík. Ba, farerscy planiści badali możliwość poprowadzenia kolejki linowej na wyspę Svínoy.
- Takie „staroużyteczne” pochodzenie szyn – rzecz szeroko praktykowana na kolejach jak świat długi i szeroki – zasugerowali w mailowej korespondencji pracownicy punktu informacji turystycznej Fuglafjarðar kunningarstova. ↩︎
- Najwięcej, spisanych po farersku, informacji dostarcza – początkowo jedynie – niepozorna mapa dostępna na sundastad.kort.fo. Każdy jednak oznaczony na mapie punkt skrywa bogato opisaną i zilustrowaną historię miejsca. Przebogate źródło farerskich smaczków, ukryte w czeluściach farerskiego internetu. Niezdobyte jeszcze przez przeczesującego światowe zasoby sieci Google’a.
Z nieocenioną pomocą przybyła, także prowadzona po farersku, oficjalna strona osady Gjógv. ↩︎ - Urzędowe dzienniki w tamtym czasie prowadzone były, nienaganną kaligrafią, w języku duńskim. ↩︎
- Farerskie określenie vognskinnarar powstało z połączenia słów vogn (wagon, wagonik) i skinnari (szyna, pochylnia) ↩︎
- Link do belgijskiego oryginału (PDF) ↩︎