Wody w pobliżu farerskiego fiordu przecina kilkadziesiąt pędzących kutrów. Może kwadrans temu ktoś z pokładu promu zauważył stado grindwali i zawiadomił przez komórkę znajomego szypra. Albo wypatrzono je z któregoś z kutrów….

Po zakończonym kolejnym grindadrápie światowe media obiegną lakoniczne artykuły okraszone krwawymi zdjęciami z sensacyjnymi tytułami. Próżno w nich będzie szukać kilku nawet słów wyjaśnienia, opisu czym jest grindadráp, jakie miejsce zajmuje w farerskiej świadomości.

Chcąc poznać farerską perspektywę, sięgnijmy do przyprószonych kurzem kart książek. I przekonajmy się co o grindadráp mówią sami Farerzy.

Podział waleniny po udanym polowaniu w Tórshavn. Fotografia: Johannes Klein, 1898 r.

Rozbiegani chłopcy krzyczą „grindaboð, grindaboð„, dając sygnał, że oto wypatrzono grindwale. Mężczyźni przerywają swoje zajęcia, pędzą do domów po harpuny i uruchamiają swoje łodzie. Modlący się w kościele odkładają książeczkę do nabożeństwa i zostawiają pastora w pustej świątyni. Ci, którzy leżą w łóżku, zrywają się na równe nogi i w biegu przywdziewają spodnie.

Społeczność ogarnia pozbawiająca tchu psychoza. Zdarzało się, że uruchamiano łodzie, zapominając o podniesieniu kotwic. Zakreślające okręgi łodzie wyglądały niczym szalone krowy na łańcuchu.

Jørgen-Frantz Jacobsen, „Faerøerne: natur og folk”, 1953

Polowanie na grindwale jest farerskim odpowiednikiem walki byków. Na co dzień cichy, obojętny i niezdecydowany Farer staje się brutalny, zdeterminowany i opętany przez grind. Lecz w przeciwieństwie do dramatu rozgrywającego się na południu tylko dla rozrywki, bezpośrednim celem polowań na grindwale jest pozyskanie mięsa i tłuszczu na nadchodzącą zimę.

Jacob Jacobsen, Sverre Stove, „Færøyane”, 1944
Po połowie

(…) Kotłują się, mordują i dźgają w wirze czerwieni. Obserwującym z nabrzeża kobietom i dzieciom udziela się atmosfera chwili. Ktoś z zewnątrz mógłby to nazwać okrucieństwem wobec zwierząt. I tak niewątpliwie jest. Jednak czy jest to mniejsze okrucieństwo niż to, które musi wycierpieć wieloryb z harpunem w ciele, godzinami ciągnięty przez statek wielorybników. Nikt jednak nie twierdzi, że powinno zakazać się wielorybnictwa właśnie z tego powodu.

Jacob Jacobsen, Sverre Stove, „Færøyane”, 1944
Grind w Tórshavn, rok 1961.

Wśród Farerów nie brakowało także głosów krytycznych wobec grindu. Jednym z nich był Venceslaus Ulricus Hammershaimb, twórca współczesnej farerskiej ortografii, a także autor antologii ballad, legend, wierszy i przysłów z Wysp Owczych. Znalazły się niej także pierwsze spisane Farerszczyzną zdania opisujące grind.

Zastanawiam się skąd pochodzi dawny przesąd, że polowanie będzie niepomyślne, gdy z brzegu obserwować go będą pastor i kobiety. Czy aby nie wynika to z tego, że mężczyźni będą zwyczajnie zawstydzeni swoim zachowaniem podczas zabijania grindwali?

Venceslaus Ulricus Hammershaimb
Farerscy rybacy. Fotografia: Johannes Klein, 1898 r.

Grind zagościł nie tylko na kartach farerskich książek, ale i na płótnach. W 1942 roku Sámal Joensen-Mikines rozpoczął swoją słynną serię obrazów przedstawiających polowania. Co ciekawe, poprzedził ją okres, w którym Mikines ciemnymi barwami uwieczniał pogrzeby i żałobników. Niewielką społeczność jego rodzinnej wyspy dziesiątkowała wówczas gruźlica i liczne wypadki na morzu.

Jedno z dzieł Sámal Joensen-Mikinesa

Pierwszy raz obserwowałem ten barbarzyński dramat w Miðvágur. Od tamtej pory uczestniczyłem w zapędzaniu stada, nigdy jednak nie dźgnąłem walenia. Dla mnie liczyły się nasycone kolorami sceny, ruch walczących o życie zwierząt. Jednocześnie te malowidła przedstawiają dla mnie ostateczne zwycięstwo mroku śmierci. Myślę, że udało mi się w ten sposób osiągnąć mój cel – zobrazować farerską naturę i wolę człowieka.

Sámal Joensen-Mikines
Rysunek Frederika Theodora Klossa wykonany w 1844 roku w związku z podróżą Fryderyka VII na Wyspy Owcze.

Czy farerski grindadráp praktykowany jest jedynie z powodu nostalgicznego i ślepego przywiązania do liczącej ponad tysiąc dwieście lat tradycji? Może zachodni cywilizowany świat, zamiast li tylko krytykować Farerów jako „barbarzyńskich morderców”, powinien spróbować czegoś się od nich nauczyć, a przynajmniej wysłuchać ich racji. Ich budowanego przez wieki szacunku dla przyrody, ale nie w tym romantycznym, lecz bardziej praktycznym ujęciu. Dowiedzieć się nieco więcej o tradycji, która uczy, aby brać z natury tylko tyle, ile trzeba, i wykorzystywać to w pełni, otaczać ją szacunkiem i troską. Tradycja ta od wieków wzmacniała wspólnotę i poczucie wzajemnej zależności. Polowania pozwalały wielokrotnie przetrwać trudne momenty w farerskiej historii – izolację od Danii w okresie II wojny światowej czy kryzys na rynku połowu ryb w latach 90. minionego stulecia. Grindadráp, oparty o barter i solidarność małej społeczności, nie wymagał nigdy zagranicznych pożyczek i rządowego wsparcia, niestraszne mu były ekonomiczne krachy. Nawet dzisiaj czekający w zamrażarce duży, dwudziesto-, trzydziestokilogramowy kawał waleniny stanowi istotne uzupełnienie menu farerskiej rodziny.

Maciej Brencz, „Farerskie Kadry”

Dzisiejszy wpis ilustrowały zdjęcia z archiwum duńskiego Nationalmuseet udostępnione na licencjach Creative Commons lub znajdujące się w domenie publicznej.

Cytaty pochodzą z książki Jóana Pauli Joensena „Pilot Whaling in the Faroe Islands. History. Ethnography. Symbol”. Tłumaczenie własne.