Farerskie kadry

Blog o Wyspach Owczych

Kategoria: Kultura (Page 6 of 14)

Z atlasu farerskiego ornitologa

Wyspy Owcze powinny nosić nazwę Wyspy Ptasie. Szacuje się, że co roku ten wulkaniczny archipelag odwiedzają w okresie lęgowym dwa miliony morskich ptaków – samych fulmarów 600 tysięcy par, a maskonurów – 550 tysięcy par. Na Wyspach odnotowano przedstawicieli ponad trzystu ptasich gatunków, z których pięćdziesiąt uchodzi za stałych gości. To bogactwo prezentują liczne farerskie znaczki pocztowe.

Ostrygojad unikający pozowania gdzieś w pobliżu Vestmanny

Farerskie wzgórza w okresie letnim stają się królestwem lądowych ptaków. Spośród nich najbardziej „rzuca się w uszy” ostrygojad (Haematopus ostralegus, far. tjaldur), wydający dźwięczne „kwip, kwip”, zaś donośnym „pik, pik” starający się odstraszyć napastników wkraczających na teren jego gniazdowania. W starciu tym argumentem jest długi i ostry czerwony dziób ostrygojada, którym stara się ugodzić przeciwnika, szarżując na niego w locie nurkowym.

Głos ostrygojada, źródło: Wikimedia Commons

Ten niepozorny, lecz dzielny zwierzak jest ptasim symbolem Wysp. Inne małe ptaki chętnie korzystają z ochrony ostrygojada, zawsze gotowego strzec swego gniazda, nawet przy przewadze liczebnej znacznie większego wroga. Powrót ostrygojadów na Wyspy, celebrowany tradycyjnie 12 marca jako Grækarismessa, zwiastuje rychłe nadejście lata.

Ostrygojad na rycinie ze zbiorów Biodiversity Heritage Library

W diecie ostrygojada, wbrew pozorom, nie dominują ostrygi, lecz małże i ślimaki. Swego charakterystycznego dzioba używa jako dźwigni, zręcznie otwierając muszle omułek. Jego kształt różni się między osobnikami w zależności od preferowanego przez nie menu – spiczasty szydłokształtny u ptaków grzebiących w szlamie lub na lądzie szukających robaków, tępy i młotkowaty u tych rozdziobujących małże, a miseczkowato rozszerzony mają te, które rozcinają mięsień trzymający obie połówki muszli małży.

Jerzyk na rycinie ze zbiorów Biodiversity Heritage Library

Jerzyki (Apus apus, far. feigdarsveimari), są dużo lepiej niż inne ptaki przystosowane do życia w powietrzu. W locie jedzą, piją, rozmnażają się i śpią, szybując na wysokościach osiągających nawet 2500 metrów. Ich budowa anatomiczna (wszystkie cztery palce skierowane do przodu) pozwala na bardzo stabilne przywieranie do pionowych ścian i utrzymanie się na nich nawet podczas wichur i burz. Ta cecha, mimo wielu zalet, ma też jedną dużą wadę – gdy ptak znajdzie się na ziemi, zupełnie nie potrafi po niej stąpać. Na Wyspach Owczych jerzyki spotkać można w ich okresie lęgowym.

Bekas kszyk na rycinie ze zbiorów Biodiversity Heritage Library

Wędrując wśród rozlicznych farerskich mokradeł, torfowisk, jezior czy podmokłych łąk usłyszeć można intrygujący donośny dźwięk. Ich źródłem są samce bekasa kszyka (Gallinago gallinago faeroeensis, far. mýrisnípa), które w swoim godowym locie zataczają kręgi 100 – 200 metrów ponad lęgowiskiem, po czym gwałtownie spadają z wysoka. Źródło charakterystycznego dźwięku, przypominającego mieszankę koziego beczenia (stąd jego nazwa gatunkowa) i bębnienia, przez wiele lat stanowiło zagadkę. Okazało się, że nie powstaje ono w ptasim gardle, lecz wydają go wibrujące, wachlarzowato rozchylone sterówki przy pikowaniu podczas toków. W Polsce bekasa kszyka spotkać można na Bagnach Biebrzańskich. Na Wyspach Owczych jego liczna kolonia występuje na Svínoy, Mykines (charakterystyczne „beczenie” usłyszeć można także z jedynej osady na wyspie) oraz w otoczeniu jeziora Toftavatn.

Głos bekasa kszyka, źródło: mykines.info

Gniazdującego wśród traw bekasa trudno dostrzec. Potrafi nieźle zaskoczyć podczas wędrówki szlakiem, gdy zrywa się do ucieczki zaledwie metr lub dwa od piechura, często przelatując mu między nogami. W dalszej fazie ucieczki krzyczy „tike tike tike” lub „kszyk kszyk” (stąd druga część jego nazwy gatunkowej).

Ptasi symbol Wysp Owczych – ostrygojad dzierżący małego żółtego kaczeńca. To z kolei florystyczny symbol Wysp.

Nie bez podszytej smutkiem i troską ironii opisuje trudną sytuację natury w starciu z cywilizacją Jens-Kjeld Jensen – na Wyspach człowiek-instytucja we wszystkim co związane z ptakami.

“Tjaldur ver vælkomið til okkum heim”…

Tym pięknym, śpiewanym na Wyspach Owczych hymnem witamy ostrygojada – będącego naszym narodowym symbolem – powracającego na Faroje na okres lęgowy. Mocno stęsknieni, przygotowaliśmy dla Ciebie godne powitanie. Tak jak zwykle pola wyściełane były owczą wełną, abyś mógł ogrzać Swoje stopy. Strzępki wełny wzmocniliśmy nylonem, aby mogły przeciąć Twoje kości. Gdyby tego było mało, zostawiliśmy jeszcze więcej śmieci na Twoje powitanie – różne druty i liny, zardzewiałe ogrodzenia, a nawet druty kolczaste. Nawet nie próbuj narzekać, nasz wytęskniony Narodowy Ptaku…

Jens-Kjeld Jensen

Sytuację ostrygojadów pogarsza niestety ich obrączkowanie. Obrączki, zakładane zbyt „nisko” przez British Trust for Ornithology, sprawiają, że te piękne i dzielne ptaki jeszcze łatwiej zaplątują się w strzępki wełny, co skazuje je na pewną śmierć.

Czego szukasz w świecie ptaków, obca istoto bez skrzydeł i dzioba? Jeśli nawet umiesz pływać i nurkować, łowić śledzie, a być może także latać, to w każdym razie nie znajdziesz drogi przez ocean bez kompasu. Jesteś li tylko rozpieszczonym wścibskim przybłędą, który wszędzie próbuje się wślizgnąć i wszystko zabić, by spróbować jak smakuje!

Andreas William Heinesen, Zaczarowane światło

Z występujących na Wyspach gatunków na Europejską Czerwoną Listę Zagrożonych Ptaków, obok najliczniejszych na archipelagu maskonura oraz fulmara, trafiły kaczka edredonowa, ostrygojad i rissa.

Historie skryte za kropkami na mapie

Przy okazji „statystycznej” wyprawy po farerskich osadach padła liczba piętnastu tysięcy miejsc oznaczonych własną nazwą na mapach dostępnych na kortal.fo. W wielu przypadkach za tymi nazwami kryją się nie tylko urzekające miejsca i piękne widoki, ale także porywające historie i zwyczaje z przeszłości.

Kallanes na Streymoy – „przylądek zawołań”, z którego w dawnych wiekach ludzie krzyczeli, aby przekazać wiadomość dla mieszkańców osady Kaldbak znajdującej się po drugiej stronie fiordu. Rozwiązanie znacznie bardziej praktyczne niż długi i wyczerpujący spacer wzdłuż stromych brzegów fiordu.

Fransaholan Liczne pirackie rajdy, które siały popłoch wśród Farerów w XVI wieku, zostawiły swój trwały kartograficzny ślad. Na południowym wybrzeżu Vágar znaleźć można jaskinię Fransaholan, której nazwa nawiązuje do francuskich piratów terroryzujących niegdyś mieszkańców wysp.

Uti á Kliv – kamienny kopiec (varði) na szlaku z Vatnsoyrar do Miðvágur

Suðuroy W połowie XVII wieku pracujący w gospodarstwie Snæbjørn został skazany na cztery lata ciężkich robót na Bremerholm. Niezadowolony z wyroku Snæbjørn postanowił zemścić się na sędzim. Cisnął w jego kierunku ciężkim przedmiotem – sędzia wykazał się refleksem, ciężar śmiertelnie ugodził w głowę stojącego z nim rządce. Snæbjørn czmychnął z lokalnego Thingu, gdzie wydano na nim wyrok. Przez długie lata ukrywał się wśród wysokich wzgórz Suðuroy w miejscu noszącym nazwę Snæbjarnarrøkur (półka skalna Snæbjørna). W nocy włamywał się do spiżarń, u siostry w Fámjin otrzymywał ogień i pożywienie. W miejscu schronienia uciekiniera można ponoć po dziś dzień znaleźć ułożony z kamieni półokrąg, a w środku popiół z wygaszonego ogniska.

Sędzia skazujący Snæbjørna na rycinie Bárðura Jákupssona

Jak bardzo nikczemny występek doprowadził Snæbjørna przed oblicze sędziego w trakcie obrad Thingu? Za co został skazany na ciężkie roboty? Otóż w okresie monopolu handlowego zakupił on bezpośrednio z duńskiego statku… cztery szale. Legenda o nim była inspiracją dla muzyków zespołu Hamradun.

Fragment legendy o Snæbjørn za: Jonathan Wylie, The Faroe Islands, Interpretations of History. Dla władających farerskim link do snar.fo.

Orka znaczy moc

Dwanaście pustych plastikowych butelek, kilka metrów gumowego węża, sprężarka, miotła, dwie stare beczki po oleju, zardzewiała felga, betoniarka, wciągarka linowa i pasek metalu.. Nie, to nie spis rzeczy znalezionych na zapleczu zamkniętej przetwórni ryb, ale instrumentarium farerskiej kapeli. Nazywają się Orka1, a swoją muzyczną podróż zaczęli pod koniec 2005 roku na farmie w Innan Glyvur.

Muzycy Orki w trakcie nagrywania swojego debiutanckiego albumu na beczkach po oleju, miotle, pustych butelkach i starej rurze. Artystyczne podejście do idei recyklingu.

Pięciu chłopa – Jens L. Thomsen, Jógvan Andreas á Brúnni, Magni Højgaard, Bogi á Lakjuni oraz Kári Sverisson – zapewne z nudów zaczęło na Eysturoy pukać w to, co nawinęło się pod ich kreatywne łapki na starej farmie należącej do ojca Jensa. W pewnym momencie stwierdzili, że może z tego powstać coś do zniesienia. Ba, z ich „naparzania na byle czym” powstał krążek Livandi Oyða (Żywe pustkowie) w trzy dni nagrany w stodole na farmie, która wyzwoliła w Farerczykach z Orki pokłady kreatywnej muzycznej magii wspartej żyłką majsterkowania. W skleceniu niezwykle pomysłowego instrumentarium pomogła rodzina i przyjaciele. Tak oto świat poznał farersko-muzyczną kontynuację dzieła Adama Słodowego.

Orka bez wokalisty, który widocznie zmęczył się już siedzeniem na paczce gazet i schował w betoniarce

Twórczość Oszki może nie nadaje się do słuchania całymi godzinami, ale jest w niej coś czego próżno szukać na płytach tłoczonych wg wytycznych płynących z gwarnych biur marketingowców z wytwórni muzycznych – autentyczność i niesłychana frajda z tego co robią.

W utworze Kapersber Orka wykorzystała sprzęt monitorujący pracę serca, starą czaszę anteny satelitarnej i stalową szafkę. I sygnał ambulansu, który akurat przejechał obok starego magazynu soli w stołecznym Tórshavn, w którym nagrywano album.

Orka od kulis – gumowe rurki, które – zasilane sprężarką – dmuchają w baterię dwunastu pustych plastikowych butelek

Wielka szkoda, że w koncertach Orki nie uczestniczy krowa, która „zza kadru” ryknęła w rytm utworu Volmar.. Ani szpaki mieszkające w szopie studiu nagrań, których śpiew stanowi tło całego debiutanckiego albumu. Ani pewien dziarski rolnik, który w trakcie nagrania nieopatrznie otworzył drzwi stodoły, co rzecz jasna wyłapały mikrofony i trafiło na debiutancką płytę. Można było za to podziwiać chociażby wirtuozerską grę na szlifierce kątowej.

Jeden z bardziej oryginalnych muzycznych wynalazków wygrzebanych na starej farmie przez Orkę – zdalnie sterowana wciągarka linowa jako instrument klawiszowy

Obecnie Orka to duet złożony z Francine Perry oraz Jensa L. Thomsena tworzący w Londynie muzykę elektroniczną. Duch eksperymentatorski na szczęście nie uleciał, a ich twórczości nadal nie da się zamknąć w sztywnych gatunkowych ramach.

1 – orka (czyt. oszka) to po farersku siła, moc. Słowo to używane jest także jako czasownik oznaczający „być w stanie”, „móc coś zrobić”. Nazwa kapeli wydaje się więc być całkiem trafiona.

Wykorzystano kadry z filmu dokumentalnego o zespole autorstwa Sjúrðura Justinussena.

Ocean. Przyjaciel, tradycja i ukojenie

Gdziekolwiek udasz się na Wyspach Owczych pewien możesz być jednego – ocean nigdy nie oddali się od ciebie na więcej niż pięć kilometrów. „Woda przybywa ze wszystkich kierunków, czyniąc tradycyjne parasole zbytecznymi. To jak życie na dnie oceanu” – przytacza słowa Guðrún Minervudóttir, islandzkiej poetki, periodyk „Atlantic Review”.

Panorama wyspy Kalsoy z perspektywy Gjógv

Ocean nuci dla mnie kołysankę, falę kołyszą mnie do snu.

Jákup Dahl

Każdy Farer rodzi się z wiosłem w dłoni

Farerskie przysłowie

Farerska łódź na sześć wioseł – seksmannafar. Swoją tradycyjną konstrukcją sięga czasów wikińskich. Gdzieś w Elduvík.

W krótkim materiale stacji Al Jazeera o tradycyjnej farerskiej sztuce szkutniczej pada pytanie: „Wiele osób nie potrafi zrozumieć w jaki sposób jesteś w stanie zbudować łodzie bez użycia planów i projektów. Niektórzy sugerują jakieś magiczne zdolności.” Kaj Hammer odpowiada – „Dorastałem przy budowanych łodziach. Już jako młodzianowi pozwalano mi bawić się w warsztacie i pomagać. (…) Teraz coraz częściej używa się maszyn. Kiedyś korzystaliśmy wyłącznie z siekier. Ta rzemieślnicza sztuka wymiera, a wraz z nią tradycja przekazywana przez pokolenia ludzi tak blisko związanych z morzem.”

Maria á Heygum szykująca się do morskiej kąpieli w Vestmannie. I tak nieustannie od ponad 50 lat.

W roku 2010 farerski artysta, filmowiec i muzyk Heiðrik á Heygum stworzył krótkometrażowy dokument o swojej – wówczas 85-letniej – babci, która od półwiecza pielęgnuje codzienną tradycję.

Pływam w morzu od 48 lat. Nie 48 dni czy 48 miesięcy, ale 48 lat. Morze mnie przyciąga. To dziwne. Było tak od kiedy pamiętam, od kiedy byłam małą dziewczynką. Rano zjadam owsiankę i zakładam strój kąpielowy.

(..)

Wiele zmieniło się od czasu wybudowania drogi do Westmanny. Kiedyś więcej czasu spędzaliśmy ze sobą. Byliśmy zdecydowanie bardziej zależni od morza. W podróż wybieraliśmy się łodzią. Teraz wszystko przejął samochód.

Maria á Heygum

Nólsoy

Heiðrik tak podsumowuje swój krótki film:

To opowieść o wierności i wytrwałości. Nie chodzi w niej tak naprawdę o kwestię kąpieli w oceanie. Ale o człowieka i naturę. To miłosna opowieść o niej i o oceanie.

W kolorowych tygodnikach szukamy porad jak żyć lepiej, połykamy tabletki z nadzieją, że nas uleczą. Nigdy nie myślimy o naturalnych uzdrawiających mocach czekających tuż za progiem. Jak chociażby ocean. Albo krótki spacer.

Krótka lekcja krótkiej historii

I oto pewnego razu w latach 30-tych XIX wieku farerski amator spontanicznie namalował kilka obrazów przedstawiających ptaki. Wyglądały one całkiem nowocześnie i były sztuką!

Tak początki sztuki na Wyspach Owczych opisuje na swojej stronie Listasavn Føroya – Narodowa Galeria Sztuki. Tym malarzem-amatorem był Díðrikur á Skarvanesi, którego uważa się za pierwszego w historii farerskiego artystę. Ten pochodzący ze Stóra Dímun samouk odwiedził w roku 1828 Kopenhagę, gdzie najprawdopodobniej zetknął się ze sztuką, która zainspirowała go do stworzenia własnych dzieł. Do naszych czasów przetrwało pięć jego obrazów, które podziwiać można w muzeum w Tórshavn. Jego następcami byli pejzażyści Niels Kruse, Kristin í Geil oraz Jógvan Waagstein, którym brak formalnego wykształcenia również nie przeszkadzał w malarstwie.

Obraz Frimoda Joensena, farerskiego malarza naiwisty

Spoglądając wstecz na farerską historię, mało sugeruje, że mamy coś niezwykłego do zaoferowania reszcie świata poza naszymi umiejętnościami połowu ryb i korzystania z ubogich dóbr naturalnych. Co się zaś tyczy kultury, nasz kraj nigdy nie mógłby wydać geniuszów pokroju Szekspira czy Mozarta. Z prostego powodu – brakowało warunków i bodźców by rozbudzić artystyczne talenty. Sztuka nie miała żadnego praktycznego użytku. Nie była zawodem, ani pożądaną umiejętnością. Może nawet nie istniało na nią odpowiednie słowo w słowniku.

(Nie)turystyczna zachęta

Janus Kamban, Łodzie (1982)

Przypadek, wiele pobocznych, nieartystycznych zajęć, późny debiut – to często powtarzające się elementy biografii wielu farerskich pisarzy, malarzy i rzeźbiarzy urodzonych na początku XX wieku. Pochodzący z Mikladalur Fridtjof Joensen zdecydował się na studiowanie rzeźby na Królewskiej Duńskiej Akademii Sztuk dopiero w wieku czterdziestu siedmiu lat. Wcześniej spędził wiele lat na pokładach trawlerów, pracował jako inżynier morski, był kowalem w Klaksvík, jedynie wolne chwile poświęcając na rzeźbienie w drewnie. Dzieła urodzonego w roku 1920 Joensena znaleźć można w wielu farerskich osadach. Liczne pomniki i płaskorzeźby upamiętniają tych, których zabrało morze.

Gjógv. Pomnik autorstwa Fridtjofa Joensena przedstawiający matkę z dziećmi czekającymi z niepokojem na powrót ojca, który wypłynął w morze.

W roku 1935 Frimod Joensen, w wieku dwudziestu lat, wyjechał do Kopenhagi, aby rozwinąć tam swoje zainteresowanie malarstwem. Brak pieniędzy, a także umiejętności wystarczających do podjęcia studiów przekreślił ambitne plany późniejszego malarza naiwisty. W stolicy Danii pozostał przez niemal dwie kolejne dekady, imając się różnych, ale dalekich od artystycznych, zajęć m.in. jako pracownik stacji przeładunkowej. Na Wyspy Owcze powrócił mając niemal pięćdziesiąt lat i dopiero wtedy jego kariera artystyczna nabrała rozpędu. Pozostałe 33 lata życia wypełnił obrazami tworzonymi „niezdarnymi ruchami z pomocą mocnych kolorów”.

Sámal Joensen-Mikines, Statki wypływają (1938)

Na twórczość Sámala Joensen-Mikinesa, pierwszego farerskiego profesjonalnego malarza, szczególny wpływ miało tragiczne wydarzenie z roku 1934. W wyniku zderzenia dwóch statków zginęła znaczna część męskiej populacji Mykines. Z mrocznych, wyrazistych obrazów artysty, które pochodzą z tego okresu, bije mieszanina powagi, bólu i wściekłości.

Sámal Joensen-Mikines, Strata (1934)

Na późniejszych dziełach Mikines przedstawia swoją rodzinną wyspę w sposób lekki, niemal idylliczny.

Sámal Joensen-Mikines, Poranne słońce (1947)

Urodził się, gdy Pradawni byli częścią rzeczywistości. W połowie życia obserwował jak magia prądu zmiennego oświetla każdy zakamarek małej stolicy, by u schyłku życia być świadkiem ostatecznego zwycięstwa elektryczności nad trollami i huldufólk.

Dorastanie w czasach lampy naftowej sprawiło, że jego wyobraźnia zakorzeniona była w świecie legend i baśni. Nie ma to jednak nic wspólnego z nostalgią. Legendy nie są bowiem martwe na Wyspach Owczych. Wciąż powstajemy do tradycyjnego slaið ring – tworzymy krąg śpiewając ballady naszych przodków.

Słów kilka o Williamie Heinesenie za:
Jákupsson, B. (2000) Myndlist í Føroyum. Tórshavn: Sprotin., str. 23

William Heinesen, Agitator
(1952). Polityk przemawia mając za słuchaczy kamienie przybierające postać nabijających się z niego trolli. Mgła spowija krajobraz – gdzieś w oddali majaczy jedynie wierzchołek góry. Trolle, krajobraz i pogoda tłamszą mężczyznę, nie dając mu skupić się na sobie i swoich ideach.

William Heinesen, będący przede wszystkim znakomitym pisarzem, określał swoje malarstwo, z nutką lekceważenia, jako „tworzenie obrazków”. Jego obrazy były często sarkastycznym komentarzem do rzeczywistości.

(…) może jednak będzie z Kalva jeszcze rybak, wygląda na to, jakby jego rybacka gwiazda dobrze się zapowiadała. Stopniowo może się wyrobić tak dobrze jak inni, którzy mają więcej rozumu. A na co wielu zużywa swój rozum? Tylko na niedorzeczności – zagrzebują się w książkach i chcą mieć wszystko możliwe, co tylko istnieje w wielkim świecie, zamiast stać się użytecznymi we własnej wiosce.

Heðin Brú, Honor biedaka (Feðgar á Ferð, 1940) za havnar.blogspot.com

Pięć pociągnięć dłuta na linorycie, reszty domyślamy się sami – minimalizm Janusa Kambana, Owca i cielę (1992)

Pierwszą wystawę obrazów na Wyspach zorganizowano w Tórshavn w roku 1927. Dopiero w 1982 roku opublikowano pierwszą książkę o farerskiej sztuce – „Færøsk kunst” Willama Heinesena, którą zadedykował wszystkim Farerom. Nie bez przyczyny okładkę wydawnictwa zdobi obraz Sámala Joensen-Mikinesa, na którym kilku mężczyzn w łodzi walczy z morskim żywiołem. W takiej rzeczywistości pojawiła się i rozwijała farerska sztuka.

Sámal Joensen-Mikines, Polowanie na grindwala (1942)

O tym, w jak bogaty i różnorodny sposób wypełnić może krótką, nieco ponad stuletnią historię sztuki mała wyspiarska nacja można przekonać się zwiedzając Narodową Galerię Sztuki.

Page 6 of 14

Tekst i zdjęcia: Maciej Brencz & Materiały udostępnione na licencji CC BY-SA 4.0


Napędzane przez WordPress & Szablon autorstwa Andersa Noréna