Farerskie kadry

Blog o Wyspach Owczych

Kategoria: Streymoy (Page 7 of 8)

Most przed Atlantyk

Atlantyk – drugi pod względem wielkości ocean na naszej planecie pokrywający około jednej piątej jej powierzchni. Wśród średniowiecznych żeglarzy portugalskich i hiszpańskim zyskał sobie miano Morza Ciemności.

Brúgvin um Streymin – 220-metrowy most łączący Oyrarbakki z Nesvík, fragment drogi nr 10. Farerczycy uważają go za jedyny most rozpięty nad wodami północnego Atlantyku. Nie do końca zgadzają się z nimi Szkoci z wyspy Seil oraz mieszkańcy wyspy Great Bernera z Hebrydów Zewnętrznych.

Most łączący wyspę Seil ze Szkocją – W. L. Tarbert, CC BY-SA 3.0

Otwarta w roku 1973 przeprawa łączy brzegi cieśniny Sundini rozdzielającej dwie największe wyspy archipelagu – Streymoy i Eysturoy. Cieśnina jest tak wąska, a występujące tu prądy tak silne, że częstym zjawiskiem są efektowne wiry, które można obserwować w pobliżu mostu.

Pobliska osada Oyrarbakki (a właściwie znajdujący w jej pobliżu przystanek autobusowy) jest bazą wypadową dla korzystających z komunikacji autobusowej turystów. Można stąd dostać się do łamiących obce języki osad Tjørnuvík, Eiði i Gjógv*.

Groblą między wyspami

Farerski Landsverk w następnych latach połączył kolejne wyspy archipelagu. W roku 1975 między Hvannasund a Norðdepil powstała grobla, która pozwala o suchej stopie przejść z Borðoy na Viðoy. 
Ponad dekadę później Borðoy połączono z Kunoy przez osobliwie wygiętą groblę w Haraldssund.
Owca-olbrzym nadal grasuje po mapie Farojów. Tym razem przycupnęła na Eysturoy i podziwia Brúgvin um Streymin…

* – Tjørnuvík, Eiði i Gjógv – wymawiane kolejno czoednuwik, aje i dżegw

Celtyckie ślady, czyli palcem po mapie

VI wiek – irlandzki mnich Święty Brendan Żeglarz, wraz z niewielką grupą towarzyszy, dociera na dziewicze wówczas Faroje w poszukiwaniu ciszy i idealnego miejsca na poświęcenie się rozważaniom o sensie wszechrzeczy.

Rok 2016 – rozkładamy mapę Wysp Owczych, na której sprawne oko odnajdzie cztery wyspy niezakończone klasycznym, starofarerskim członem oy*. Oj, oj – zakrzyknie ciekawy czytelnik, dlaczego?

Mykines

Wysuniętą najbardziej na zachód i jedną z najstarszych wysp archipelagu (uformowała ją seria erupcji wulkanicznych ok. 60 mln lat temu) jest Mykines. Jednak dzisiaj to nie jej położenie ani geologia nas interesują, a jej dość nietypowa nazwa.

Przypuszcza się, że nazwa Mykines* pochodzi od celtyckiego zwrotu Muc-innis, czyli Wyspa Świń. Nazwa ta bywa jednak tłumaczona także jako Cypel Odchodów lub Wyspa Komarów (od duńskiego myg – komar). Na wyspie spotkać można bowiem przedstawicieli tego gatunku osiągających zawrotne 2 mm długości.

Stóra Dímun i Lítla Dímun

nordycka.wikia.com

Na południu archipelagu znajdują się dwie kolejne wyspy o nietypowych nazwach, które każą nam dalej szukać celtyckich śladów na Farojach.

Nazwy tych dwóch bliźniaczych, oddalonych od siebie o 5 km wysp łączy bowiem celtycki zwrot dímun oznaczający podwójną górę. Nazwę tej pierwszej wyspy można więc przetłumaczyć jako Większa z Dwóch (i wymówić stołra dujmun), drugiej zaś – Mniejsza z Dwóch (lujhtla dujmun). Lub zachowując w pełni celtyckie nazwy – Dimun meiri oraz Dimun minni.

Vágar

Sąsiadująca z Mykines wyspa jest w naszym dzisiejszym gronie mało wyjątkowa. Mimo nietypowej nazwy (oj? oj?), można ją łatwo przetłumaczyć na farerski jako „zatoki”. Położone są na niej trzy osady z „zatoką” w nazwie. Miðvágur oznacza po polsku Środkową Zatokę, a towarzyszące jej z obu stron Sandavágur oraz Sørvágur można przetłumaczyć jako Piaszczysta i Pusta (sørur) Zatoka.

Akapit dedykowany miłośnikom farerskiego (wiem, że gdzieś tam jesteście): nazwę wyspy wymawiamy wołar, zaś łapiąc autostopa do którejś z osad na Vágar rzucamy kolejno: miwołaur, sandawołaur, soerwołaur (ð oraz g stają się nieme, zbitkę vá wymawiamy jako woła, zaś końcowe r pozostaje ledwo słyszalne).

Føroyskt i Celtowie

Celtyckie tropy pojawiają się także w genezie farerskich słów, głównie tych związanych z uprawą roślin i hodowlą zwierząt. Przypuszczać więc można, że zanim pod koniec VIII w. Faroje zostały zdobyte przez wikingów, wyspy były już zamieszkane przed osadników celtyckich. Zaś nowi przybysze, wikińskim „zwyczajem”, wymieszali się z lokalną ludnością przejmując nadane przez nią nazwy miejsc oraz specjalistyczne słownictwo.

Vestmanna

Kirkjubøur

O obecności celtyckich pustelników na Farojach świadczy dawna nazwa Vestmanny – Vestmannahavn. W staronordyckim oznacza ona Port Ludzi Zachodu, a takim mianem ówcześni Skandynawowie określali Irlandczyków. Podobny rodowód ma nazwa archipelagu wulkanicznych wysepek na południu Islandii – Vestmannaeyjar (Wyspy Ludzi Zachodu). Zaś śladem legendarnej podróży św. Brendana na Faroje jest nazwa Brandarsvík (Zatoka Brendana), której niekiedy używa się w odniesieniu do osady Kirkjubøur*, w której w późniejszych czasach mieściło się centrum duchowe całego archipelagu.

Palcem po mapie

Dla szczęśliwych posiadaczy mapy Wysp Owczych proponuję zabawę w wyszukiwanie miejsc z nazwami o celtyckim rodowodzie. Fridtjof Nansen w opublikowanej w roku 1911 książce In Northern Mists: Arctic Exploration in Early Times podaje kilka przykładów i sugestii.

W pobliżu wyspy Sandoy znajduje się miejsce zwane Knokkur (lub á Knokki). Tę samą nazwę znaleźć można przy Streymoy. Zaś na zachód od Suðuroy znajduje się miejsce połowu ryb zwane Knokkarnir. Wszystkie te nazwy pochodzą od celtyckiego cnoc (wzgórze) i odnoszą się do charakterystycznych elementów wybrzeża, która pozwalały z poziomu łodzi znaleźć dogodne miejsca na zdobycie owoców morza. Nansen sugeruje, że o ile nordyccy osadnicy nadali nowe nazwy wzgórzom czy dolinom, o tyle pozostawili „klasyczne” celtyckie na morzu.

Knúkur* – celtycka nazwa wzgórza, która pojawia się na Sandoy, Mykines, Viðoy, dwa razy (po sąsiedzku) na Svinoy i aż trzykrotnie na Eysturoy. Zaś skúvojski Knútur bywa czasem zapisywany jako Knúkur. Trwałe, ponad tysiącletnie ślady celtyckiej obecności na Farojach.

* – we współczesnym farerskim używa się słowa oyggj (które wymawiamy otsz)

* – Mykines (wymawiamy myczynes)

* – wymawiamy czyrczubewur
* – wymawiamy knujkur

Długość dźwięku samotności

Droga z Velbastaður do Syðradalur na Streymoy

Samotność na Farojach jest odmienna od samotności w Warszawie. Ta druga to przygnębiająca konieczność wynikająca z przyzwolenia na powierzchowność w kontaktach miedzy ludźmi – ot, prześlizgiwanie się po falkach stawu, stłoczone rybki wystawiające pyszczki do wędek kariery. Samotność na Farojach jest całkowicie niezależnym i suwerennym wyborem, przyzwoleniem na brak niepotrzebnych i jałowych relacji, roztopieniem się w naturze, która pozwala odnaleźć na powrót to co najważniejsze. Bez zagłuszania bez hałasu pstrokatych dodatków i gonitwy do końca. Zatrzymać się. I mieć pewność, że za pięć oddechów nie zostanie to odebrane natrętnym brzęczeniem komórki ani przejeżdżającym autobusem pełnym gapiów.

Za Polonia Farerska

Ławeczki

Muszę przyznać się do pewnego zboczenia. Niekłamaną przyjemność sprawia mi fotografowanie… ławeczek. W im bardziej nietypowym i piękniejszym miejscu jest postawiona, tym przyjemność zyskuje na sile.

Najtrudniejsza rzecz już za mną, przejdźmy zatem do kadrów…

Widok na Klaksvík, wyspę Borðoy i uciętą Kunoy z podnóża Klakkur (413 m n.p.m.).

Kawałek dalej w drugą stronę (z widokiem na odległe Eysturoy i bliższe Kalsoy) skierowana jest kolejna ławeczka.

Tórshavnarski deptak Niels Finsens gøta z ławeczką w wersji XXL dla trolli.

Nólsoyskie miejsce na biwak z widokiem na schowany w chmurach wierzchołek Eggjarklettur i wschodnie klify wyspy.

Jeziorko ukryte gdzieś w pobliżu drogi Kirkjubøarvegur. Za wzgórzem czeka pięknie położone Velbastaður. Na horyzoncie ledwo widoczny zarys wyspy Hestur (pol. Koń).

Piękny sierpniowy poranek gdzieś na opłotkach Tórshavn na ścieżce wiodącej do Norðasta Horn.

Ławeczka przy drodze do Syðradalur* na Streymoy. W tle pierwsze zabudowania Velbastaður.

Ławeczka w Miðvágur z widokiem na wyspy Koltur i Hestur. Na bliższym planie baseny hodowlane z łososiami, których za żadne skarby nie da się kupić w lokalnym sklepie. Zresztą samo pojęcie „sklep rybny” jest czymś dla Farerów nieznanym. Podobnie ma się sprawa z „owczym serem”.

Nie wiem jak Wy, ale ja mógłbym na tym przystanku w Velbastraður czekać na czerwony bus do Tórshavn całe dnie. I nawet wysłać pocztówkę korzystając z niebieskiej skrzynki pocztowej. Jeszcze bym pewnie podziękował kierowcy za to, że tak dzielnie przeskakiwał kolejne kursy.

W tle przykryta czapeczką wyspa Koltur (pol. Źrebię).

A na zakończenie historyczny akcent ze szlaku Tórshavn – Kirkjubøur. Liczący ponad 120 lat kamienny fotel przewodniczącego zebrań, które odbywały się w tym miejscu przez wiele lat. W ich trakcie okoliczna ludność słuchała patriotycznych przemówień i śpiewała narodowe pieśni.

Zaś w ramach gościnnego postscriptum islandzka ławeczka z widokiem na pole lawy na wyspie Heimaey w archipelagu Vestmannaeyjar, gdzie podziwiać można kratery wulkanów Eldfell (z lewej strony, nówka sztuka, rok produkcji 1973) oraz wygasłego Helgafell (środek kadru)*.

* – uwaga, moja amatorska żyłka lingwistyczna znowu daje o sobie znać. Tym razem za sprawą literki ð, która wyłącznie w tej konfiguracji nie jest niema. Zbitkę ðr wymawiamy gr co daje nam groźnie brzmiące SygradalurOsada o tej samej nazwie znajduje się także na wyspie Kalsoy. Podobna sytuacja ma miejsce z dwoma osadami Nes (na wyspach Suðuroy i Eysturoy).

* – nazwy tych wulkanów wymawiamy (z piękną islandzką preaspiracją w postaci h) następująco: eltfehtl oraz helkafehtl.

492. Laguna Pollurin

Na północno-zachodnim końcu doliny Saksunardalur, najdłuższej na Wyspach, znajduje się prawdziwa perełka i farerski unikat – laguna Pollurin.
Widoki, które serwuje nam farerska natura w trakcie przemierzania Saksunardalur. 
Większość odwiedzających Faroje pokonuje dolinę samochodem lub motocyklem. Ja jednak polecam przemierzyć ją pieszo (dwie i pół godziny w jedną stronę), aby w pełni poczuć niezwykłą atmosferę i ciszę tego miejsca. I spróbować ogarnąć wzrokiem ten, wydawać by się mogło nieskończony, łańcuch zielonych wzgórz ginący gdzieś za zamglonym horyzontem lub załomem doliny. Wspaniały sposób na naładowanie swoich akumulatorów pozytywną energią i ciszą północy.
Kierowca busa kursującego na linii nr 203 między Oyrarbakki a Saksun (linię zlikwidowano w 2010 r.) miał(a) chyba najlepszą robotę na świecie.
Rzut oka na mapę i na to co czeka nas po tej prawdziwej uczcie dla duszy.
Kryte darnią zabudowania średniowiecznego Saksun – farma Duvugarðar, obecnie pełniąca funkcję muzeum, z widokiem na lagunę. Oraz drobna próbka sierpniowej pogody na Farojach. Sugestie, aby zabrać ze sobą wełnianą czapkę wcale nie są przesadzone.

Laguna Pollurin była niegdyś fiordem, który swoimi głębokimi wodami otaczał osadę Saksun. Kolejne sztormy naniosły olbrzymie masy piasku, który przekształcił fiord w malowniczą lagunę otoczona wysokimi na kilkaset metrów wzgórzami. W trakcie odpływu można, o suchej stopie, dojść do ujścia laguny do morza.

Miejsce to jest rajem dla wędkarzy, którzy łowić tutaj mogą pstrągi i łososie przybywające do laguny, aby odbyć karkołomną wyprawę do wód położonego kilkadziesiąt metrów wyżej jeziora Saksunarvatn (zdjęcie powyżej), które mija się na rogatkach osady Saksun. A z samego Saksun przez przełęcz u stóp góry Melin (764 m n.p.m.) prowadzi szlak do najbardziej na północ wysuniętej osady na Streymoy – położonego w naturalnym, bazaltowym amfiteatrze Tjørnuvík. Ale to już temat na kolejną opowieść.

Chodnik prowadzący do laguny Pollurin. Nad całością góruje ponad 400-metrowe wzniesienie. Chociaż określenie „góruje” nie jest tutaj do końca właściwe. Przyroda za 62 N zamiast przygniatać swoją potęgą nadaje wszystkiemu właściwe proporcje. I zwyczajnie w świecie uspokaja.

A ja po raz kolejny nie potrafię znaleźć przymiotników, które mogłyby wystarczająco trafnie opisać piękno i majestat tutejszej natury. Przypuszczam nieśmiało, że i William Heinesen miał z tym nie lada problem. Tym samym zmuszony jestem ponownie oddać głos Farerskim Kadrom. Z nutką nadziei, że ktoś po drugiej stronie zapragnie pewnego dnia tutaj przybyć i zobaczyć to niezwykłe miejsce na własne oczy. Miejsce niezmienione od milionów lat, które za pewne podziwiali irlandzcy mnisi i ich wikińscy następcy tysiąc lat temu. Miejsce, w którym czas płynie swoim niespiesznym, północnym tempem. A nam pozostaje tylko oddać się w kojące ramiona Dalekiej Północy.

Page 7 of 8

Tekst i zdjęcia: Maciej Brencz & Materiały udostępnione na licencji CC BY-SA 4.0


Napędzane przez WordPress & Szablon autorstwa Andersa Noréna