Farerskie kadry

Blog o Wyspach Owczych

Kategoria: Streymoy (Page 8 of 8)

345. Kollfjarðardalur

Kollfjarðardalur znajduje się na inauguracyjnej trasie każdego kto zapragnie przylecieć na Wyspy Owcze. To malownicze królestwo wszystkich odcieni zieleni urzekło mnie po raz pierwszy w pewien późny kwietniowy wieczór, gdy przez okno autobusu zmierzającego z lotniska do Tórshavn podziwiałem zamglony krajobraz upstrzony owcami, które potrafiły dotrzeć w najbardziej niedostępne miejsca. Zbijać się w grupki albo cieszyć samotnością. Wtedy chyba po raz pierwszy poczułem, że w Farojach jest to nienazwane do końca „coś”…

Panorama Kollfjarðardalur z niknącym po prawej fiordem i miasteczkiem Kollafjørður* (rozciągniętym na długości 10 km) z perspektywy drogi nr 10.

Znaczenie farerskiej „dziesiątki” na mapie drogowej zmalało po otwarciu blisko 3 km tunelu Kollfjarðartunnilin w 1992 r. Jednak przejazd nią dostarcza niezmiennie niesamowitych widoków. Zresztą, wystarczy spojrzeć…

Od drogi nr 10 prowadzi odnoga, którą dojechać można niemal na sam szczyt Sornfelli (749 m n.p.m.), na którym w okresie zimnej wojny znajdowała się NATO-wska instalacja radarowa systemu DEW Line. Istny drogowy dach Wysp Owczych.


Nitki równiutkiego jak stół farerskiego asfaltu ginące wśród wszechogarniającej palety zieloności skąpanej we mgle.

Przystanek przesiadkowy w drodze do ptasich klifów w Vestmannie obok stacji Effo. Owcom wstęp wzbroniony.

Na stacji można rzecz jasna zatankować (ceny po przeliczeniu jak w Polsce), zapłacić za przejazd podmorskim tunelem do Vágar (Vágatunnilin otwarty w 2002 r.) i kupić (ponoć) wyśmienite hot-dogi – pylsa.

Nieoznakowane przejście dla owiec w pobliżu stacji Effo w Kollfjarðardalur. W przypadku potrącenia owcy na Farojach należy niezwłocznie zawiadomić policję w Tórshavn dzwoniąc pod numer 351448 i postępować wg podanej procedury.

Jeden z najbardziej zagadkowych przystanków autobusowych na Wyspach Owczych. Umieszczony tuż za wyjazdem z tunelu Kollfjarðartunnilin, pośrodku absolutnego zielonego niczego, służy za miejsce przesiadkowe dla pasażerów jadających linią 300 z lotniska i chcących jechać dalej do Klaksvík.

Postverk Føroya

Kollafjørður w roku 1839. Zdjęcie wykonała francuska ekspedycja naukowa, która w latach 1838-39 oraz 1849 badała Skandynawię, Laponię, Faroje i Spitsbergen.

Pan Kollur czy zaokrąglone szczyty?

Farerskie słowo kol oznacza węgiel, nie jestem jednak pewien czy to dobry trop przy szukaniu genezy nazwy tego urokliwego miejsca. Z czarnym złotem związana jest raczej wyspa Suðuroy.

Aby rozwiązać nurtującą mnie zagadkę napisałem maila do biura informacji turystycznej w Tórshavn. Pracująca tam Sonja była na tyle uprzejma, że skontaktowała się ze szkołą w Kollafjørður i po kilku dniach otrzymałem następującą odpowiedź.

Jedna z sag opowiada o mężczyźnie imieniem Kollur, który miał być założycielem i pierwszym mieszkańcem osady. Nie istnieją źródła jednoznacznie określające kiedy miało to miejsce. Pierwsza wzmianka o Kollafjørður pojawia się w Hundabrævið* w roku 1400.

Kolejna z sag wywodzi nazwę osady od zaokrąglonych szczytów (far. kollut) okolicznych wzgórz.

Sama zaś nazwa Kollafjørður ma stary, nordycki rodowód i znaleźć ją można także na Szetlandach, Islandii oraz w Norwegii.

Takk fyrir, Sonja!

* – z przyczyn dla mnie całkowicie niezrozumiałych Farerczycy bardzo często używają nazw geograficznych w celowniku, a ten dla Kollafjørður brzmi Kollafirði, który czytamy kodlafyre (ð staje się nieme, a końcowe i zostaje e). Za W. B. Lockwood, An Introduction to Modern Faroese, Føroya Skúlabókagrunnur, Tórshavn 2002, strona 39.

* – Hundabrævið (tzw. List Psi) dawał możliwość zażądania od właściciela psa jego zastrzelenia, jeśli pies stwarzał zagrożenie dla ludzi lub hodowanych zwierząt.

Zdjęcia: Flickr

Tórshavn w trzech kadrach

Nie wiem ile skrzyżowań z sygnalizacją świetlną ma Londyn, Oslo, Amsterdam, Reykjavík czy Warszawa. Znam za to kraj, który na całym swoim terytorium ma takich skrzyżowań… cztery*. Z tego trzy w jednym mieście. Na właściwie jednej ulicy. Na odcinku 500 metrów.

Ruszamy na spacer?

Skrzyżowanie 1: R.C. Effersøes gøta z Bøkjarabrekka*

Skręcamy w lewo w Bøkjarabrekka, po 100 metrach docieramy do Steinatún – głównego węzła przesiadkowego dla czerwonych (bezpłatnych!) tórshavnarskich autobusów.


Skrzyżowanie 2: Steinatún z Niels Finsens gøta

Kierujemy swoje kroki dalej, nieco pod górkę, na zachód, po 400 metrach…

Skrzyżowanie 3: Jóannesar Paturssonar gøta z Fríðriks Petersens gøta

Na horyzoncie charakterystyczna sylwetka kościoła Vesturkirkjan.

Plan sytuacyjny.

EDIT: Jak donosi w komentarzach Havn Bre czwarte skrzyżowanie znajduje się w Norðdepil na Borðoy (co potwierdzają dane z OpenStreetMap). Piąte (o tylu skrzyżowaniach piszą autorzy „81:1. Opowieści z Wysp Owczych”) zaś nadal okryte jest mgiełką tajemnicy. Śledztwo trwa…

EDIT 2 [8 marca]:  w celu ostatecznego rozstrzygnięcia zagadki wysłałem maila do Landsverku (odpowiednik naszej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad). Po kilku dniach otrzymałem od Pani Armgarð Steinholm następującą odpowiedź: „There are 4 traditional traffic lights at the moment, as you say 3 in Tórshavn and one in Norðdepil”. Sprawę uznaję za zamkniętą 🙂

EDIT 3 [23 maja]: oddzielny post o skrzyżowaniu w Norðdepil.

Uprzedzając dwa oczywiste pytania.

Tak, zdjęcia zostały wykonane w dzień powszedni, w godzinach szczytu w ścisłym centrum stolicy europejskiego kraju. Korków, kryzysu paliwowego, poważniejszych ubytków w nawierzchni ulic, masowego protestu owczych związków zawodowych i innych utrudnień w ruchu nie stwierdzono. Ot, cudowny, farerski spokój stołecznej prowincji.

Nie, mimo Walentynek nie będzie dzisiaj żadnych infantylnych serduszek.

Zaś na deser, żeby nikt mnie nie posądził, że w Tórshavn z ciekawych rzeczy, to głównie sygnalizacje świetlne, farerska metropolia z perspektywy trawników dachów.

* – w kraju, w którym na 1000 mieszkańców przypada 440 prywatnych samochodów. Zainteresowanych konkretniejszą garścią farerskich statystyk odsyłam do oficjalnego raportu.

* – co mocno na czuja tłumaczę jako „pochmurne zbocze” (bøkla – spochmurnieć, brekka – stok, zbocze (góry)). Zgodnie z tradycją, dla miłośników łamania sobie języków Farerszczyzną, spieszę z zapisem fonetycznym: boeczarabreka.

Svartur og hvítur

Faroje w czerni i bieli

Wycieczkowy statek wpływający do portu w Tórshavn w pochmurny sierpniowy dzień przypomina wielkie apokaliptyczne monstrum gotowe pożreć jednym ruchem swej paszczy połowę stolicy.

Plaża w Søltuvík z tablicą poświęconą brytyjskiemu parowcowi S/S Principia płynącemu z Dundee do USA, który po wybuchu pożaru na pokładzie, zaczął kierować się z powrotem do Szkocji. Po kilku dniach dryfowania, 21 listopada 1895 r, statek rozbił się u wybrzeży Sandoy. Śmierć tutaj spotkało 28 członków załogi. Na ich nieszczęście tego dnia na farerskich wodach panował sztorm – większość rybackich kutrów, które mogłyby przynieść pomoc rozbitkom, pozostało w portach.

Z katastrofy ocalała tylko jedna osoba, która na kawałku drewnianego poszycia statku dopłynęła do Kirkjubøur na sąsiednim Streymoy. Z drewna, które ocaliło ludzkie życie, skonstruowano stół, który nadal znajduje się w Roykstovan* w Kirkjubøur – najstarszym do dzisiaj zamieszkanym drewnianym budynku na świecie (pochodzącym z XI wieku).

Dwie kotwice z S/S Principia spoczywające obok tablicy pamiątkowej zostały wyłowione w roku 2001 przez farerskich płetwonurków . Do nich kierowane są słowa podziękowania wyryte na dole tablicy.

Spowita we mgle szosa nr 10 gdzieś na opłotkach Tórshavn.

Stos kamieni (varðar) używany do oznaczania farerskich szlaków, których historia sięga wiele wieków wstecz. Na długo przed powstaniem asfaltowych dróg to właśnie takimi szlakami przemieszczano się między wioskami pieszo lub wierzchem. Zmierzano takim szlakiem do najbliższego kościoła na mszę, ślub lub chrzest. W odwiedziny do rodziny z pobliskiej osady. Pohandlować.

Istnieje zwyczaj dokładania kolejnych kamyczków na takie stosy, co ma zapewnić pomyślność na szlaku. Ten wskazuje drogę na szlaku z Kollfjarðardalur do Leynar służąc pomocą w mglisty, sierpniowy dzień.

Plaża w Leynar. Innych odpadków poza tą jedną butelką nie stwierdzono. Listu rozbitka z samotnej Lítla Dímun podobnież.

Pozdrowienia od trzech owiec z Kollfjarðardalur dla wszystkich niestrudzonych eksploratorów i entuzjastów ich ojczyzny.

Na koniec dla odmiany coś kolorowego z tórshavnarskiego Tinganesu. Niby tylko stare puszki po konserwach machnięte farbą, ale jakoś tak nie do końca „tylko”…

* – takim słowem określano kuchnię w dawnym farerskim domu, termin pochodzi ze złożenia słów: stova (pokój,  dom – czytamy stowa) oraz roykja (dym – rojcza – zbitkę kj czyta się cz)

528. Saksunardalur

160 znaków. Lista 10 miejsc, które musisz zobaczyć. Współczesność ma dziwną przypadłość ograniczania wszystkiego do krótkich, bezsensownych, hałaśliwych wiadomości, które po chwili przykrywają następne. Tendencja ta niestety pojawia się również w kontekście Wysp Owczych. O tempora, o mores! Przecież da się inaczej…

Jeśli na Farojach znajdują się 622 krańce świata to moja lista miejsc, które należy zobaczyć na Wyspach musiała by mieć… Hm, policzmy:

  • 116 miejscowości (co nie przeszkodziło nadać tych samych nazw dwóm Nesom i Syðradalurom)
  • 61 latarni morskich
  • ok. 340 szczytów do zdobycia albo podziwiania z dołu (przy złej pogodzie – bardzo prawdopodobne – od 100 m wzwyż pomóc musi wyobraźnia)
  • 463 km równiutkich jak stół dróg krajowych
  • 19 tuneli i tyle samo leśnych enklaw (swoją drogą ciekawa korelacja)
  • po dwa kina, podmorskie tunele i lokalne browary
  • i ok. 250 farerskich określeń na deszcz

Lekko licząc… dużo, bardzo dużo.

Moja lista okazuje się być długa, więc nie pozostaje mi nic innego jak zacząć opisywać kolejne jej punkty. Najlepiej zacząć od początku, więc…

528. Saksunardalur



Na mapie drogowej to, wydawać by się mogło, tylko niepozorna droga krajowa z Hvalvík do Saksun. Ha, nic bardziej mylnego. Ten wąski pasek asfaltu oznaczony liczbą 592 prowadzi malowniczą, najdłuższą na Wyspach doliną Saksunardalur (11 km). Na samym końcu czeka nas wspaniała nagroda w postaci niemniej malowniczego Saksun i jedynej na Wyspach laguny – Pollurin.

Pozostaje oddać „głos” farerskim kadrom:





W Saksunardalur dane mi było poznać jedną z niezwykłych cech Farerów – bezinteresowną pomoc i otwartość.

Gdy wyruszałem pieszo z Saksun w drogę powrotną zatrzymał się obok mnie mały „dostawczak” z młodym Farerczykiem za kierownicą (należy tu wspomnieć, że w trakcie pokonywania Saksunardalur minęły mnie dwa samochody). Po krótkim Hey! zaproponował perfekcyjną angielszczyzną transport do najbliższego ośrodka cywilizacji. W trakcie miłej pogawędki okazało się, że Jón – mój przesympatyczny kierowca – jest rybakiem. Ale w związku z awarią łodzi podjął się pracy jako… kominiarz. Tak mu się ten nowy fach spodobał, że wypadało tylko życzyć Jónowi, żeby łódź naprawiano długo i sumiennie (dla pewności kilka razy).



Po drodze, pomimo przejechania przez kilka takich „anty-owieczkowych” bramek, spotkaliśmy mocno zbitą grupkę kudłatych tubylców, którzy postanowili sobie pobeczeć w lokalnym narzeczu na środku drogi nr 592. Jón: Spokojnie, dzisiaj spotyka mnie to już po raz trzeci. Przepraszam, ale muszę zatrąbić. Towarzystwo szybko rozpierzchło się po okolicznej łące, a my mogliśmy kontynuować podróż.

Jadąc szeroką, równą jak stół szosą wzdłuż Tangafjørður i podziwiając sąsiadujące Eysturoy pozwoliłem sobie na uwagę, że jako kierowca nie przeżyłbym na Farojach pierwszego zakrętu – patrzyłbym na wszystko, tylko nie na drogę przed sobą. Jón spojrzał tylko na mnie i ze smutkiem odrzekł: Ja niestety już przywykłem.


Jón podrzucił mnie aż na przystanek autobusowy w Kollafjørður*, jednocześnie kilkakrotnie przepraszając, że nie może podwieźć mnie do Tórshavn. Natomiast „przypadkowa” autostopowa wizyta w Gásadalur to już temat na inną notkę, m. in. o zaraźliwości farerskiej mentalności, Airbusach 319 i pewnym listonoszu – alpiniście.

P.S. Jón pewnie nigdy tu nie zabłądzi, ale mimo to czuję się dłużny zakończyć krótkim, ale szczerym: Takk fyri, Jón! Farvæl!


* – z przyczyn dla mnie całkowicie niezrozumiałych Farerczycy bardzo często używają nazw geograficznych w celowniku, a ten dla Kollafjørður brzmi Kollafirði, który czytamy kodlafyre (podwójne l staje się dl, ð – nieme, a końcowe i zostaje e). Ot, cała magia języka farerskiego.
Za W. B. Lockwood, „An Introduction to Modern Faroese”, Føroya Skúlabókagrunnur, Tórshavn 2002, strona 39.

Zatoka, wieloryb, graffiti i rower

Początek lutego, za oknami pierwsze objawy wiosny, kretowiska wyskakują jak grzyby po deszczu, temperatura niebezpiecznie przekracza farerską średnią dla lipca. W tak smutnych okolicznościach przyrody dla poprawy humoru wygrzebałem z krzemowego archiwum graffiti z wiaty przystanku w strejmojskim Hvalvík*.
Believe in everything, because everything is reachable

A z głębin pamięci białkowej wypłynęła taka oto historyjka:

Po przyswojeniu głębokiej prawdy życiowej wypisanej czarnym flamastrem na wiacie Strandfaraskip Landsins i zlustrowaniu plakatu z zaproszeniem na potańcówkę w Eiði (miał być slaið ring!) zauważyłem stojący za wiatą rower. Lekko nadgryziony zębem czasu – pewnie już dłuższy czas był trawiony przez farerski klimat.

Po krótkiej chwili nadjechał autobus z tablicą 400 Tórshavn. Z niebieskiego Volvo wyskoczyła dziarsko Farerka w średnim wieku, podreptała za wiatę, wsiadła na rower i ruszyła śmiało w kierunku Saksun malowniczą i zamgloną Saksunardalur. Ja zaś ruszyłem w drogę powrotną do Havn. Wtedy przypomniałem sobie, ze ten sam rower stał za tą wiatą kilka godzin wcześniej (gdy ok. 11:30 przyjechałem do Hvalvík przespacerować się Saksunardalur w tę i z powrotem). Czekał na swoją właścicielkę, która wybrała się porannym autobusem (a może stopem?) w kierunku Klaksvík.

Ta banalna historyjka sprawiła, że przestałem się dziwić (a zacząłem zazdrościć), że były już premier Wysp Owczych Kaj Leo Johannesen nigdy nie zamyka drzwi swojego domu na klucz. Jego rodacy czynią podobnie również ze swoimi samochodami, kwitując zdziwienie retorycznym a kto by miał go ukraśćI jeszcze przewieźć promem przez Atlantyk?

Farvæl!

* – uwaga dla adeptów farerskiego – zbitkę hv czytamy kf. W efekcie cała nazwa układa nam się w pięknie brzmiące kfalwujk – zatokę (vík) wielorybów (hvalur).

Zdjęcia: Flickr i Picassa

Page 8 of 8

Tekst i zdjęcia: Maciej Brencz & Materiały udostępnione na licencji CC BY-SA 4.0


Napędzane przez WordPress & Szablon autorstwa Andersa Noréna