Farerskie kadry

Blog o Wyspach Owczych

Page 20 of 52

W cieniu wielkiej góry

Aby dotrzeć do Skælingur, należy na rondzie przed Vágatunnilin odbić w lewo w kierunku Vestmanny. W Leynar, przed mostkiem rozpiętym nad strumieniem spływającym z Leynavatn, skręcamy w lewo na drogę nr 51. Wąski pasek asfaltu, przytulony do stromego zbocza, prowadzi do niewielkiej osady, na którą składa się siedem domów. Rzut okiem na mapę z roku 1900 (dostępną na kortal.fo) potwierdza przypuszczenia – droga ta to nieco poszerzona dawna ścieżka łącząca Skælingur z Leynar.

Górujący nad osadą Skælingsfjall wydaje się wyrastać wprost z przydomowych ogródków. Wznoszący się na wysokość 767 metrów szczyt przez wiele lat uznawany był za najwyższy na Farojach. Dziś tytuł ten dzierży z dumą Slættaratindur na Eysturoy (880 metrów n.p.m.).

W cieniu Skælingsfjall toczy się spokojne życie w malutkiej osadzie liczącej 13 mieszkańców. Na okolicznych zboczach miało niegdyś miejsce nietypowe spotkanie, do dzisiaj wspominane w legendzie.

Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, u stóp Skælingsfjall mieszkały bliźniaczki – Malena i Elin. Pewnego dnia wybrały się one na okoliczne wzgórza, aby zebrać nieco porostów1. Gdy dziewczęta zajęte były ich poszukiwaniem, zjawił się obok nich moręgowaty pies. Oprócz nietypowej sierści, pies ten wyróżniał się brakiem uszu.

Centrum Skælingur

Przez chwilę pies stał nieruchomo obok bliźniaczek. Nagle powietrze przeszył gwizd, na którego dźwięk pies schował się za pobliskim wielkim głazem. Dziewczynki nie widziały psa, jednak słyszały jego skowyt i podejrzewały, że ktoś wymierza mu karę.

Malena i Elin zerknęły za wielki głaz, aby przekonać się co dzieje się z psem. Jednak nie dostrzegły za głazem, ani psa, ani osoby, która na niego zagwizdała. Przerażone bliźniaczki pobiegły do domu, zlęknione – jak podejrzewały – czarodziejskiego psa.

Skælingur i okolice

Z pomocą przy tłumaczeniu kolejnej farerskiej legendy przyszedł Jens Pauli, który opublikował ją kilka lat temu na swym blogu. Jens Pauli dodał, że Malena – jedna z bohaterek powyższej historii – była jego pra-pra-pra-babką urodzoną w roku 1837 w Skælingur i, że sam jest ojcem bliźniaczek.

Legenda pochodzi z książki Andreasa Weihe: “Søga og søgn”, 1933, za snar.fo.

1 – gatunek ochrolechia tartarea (ochrost spękany) jest dość rzadki w Polsce, częściej występuje w strefie oceanicznej Europy Zachodniej. Dawniej pozyskiwano z niego barwniki – karminową orceinę i czerwony bądź niebieski lakmus.

Ocean. Przyjaciel, tradycja i ukojenie

Gdziekolwiek udasz się na Wyspach Owczych pewien możesz być jednego – ocean nigdy nie oddali się od ciebie na więcej niż pięć kilometrów. „Woda przybywa ze wszystkich kierunków, czyniąc tradycyjne parasole zbytecznymi. To jak życie na dnie oceanu” – przytacza słowa Guðrún Minervudóttir, islandzkiej poetki, periodyk „Atlantic Review”.

Panorama wyspy Kalsoy z perspektywy Gjógv

Ocean nuci dla mnie kołysankę, falę kołyszą mnie do snu.

Jákup Dahl

Każdy Farer rodzi się z wiosłem w dłoni

Farerskie przysłowie

Farerska łódź na sześć wioseł – seksmannafar. Swoją tradycyjną konstrukcją sięga czasów wikińskich. Gdzieś w Elduvík.

W krótkim materiale stacji Al Jazeera o tradycyjnej farerskiej sztuce szkutniczej pada pytanie: „Wiele osób nie potrafi zrozumieć w jaki sposób jesteś w stanie zbudować łodzie bez użycia planów i projektów. Niektórzy sugerują jakieś magiczne zdolności.” Kaj Hammer odpowiada – „Dorastałem przy budowanych łodziach. Już jako młodzianowi pozwalano mi bawić się w warsztacie i pomagać. (…) Teraz coraz częściej używa się maszyn. Kiedyś korzystaliśmy wyłącznie z siekier. Ta rzemieślnicza sztuka wymiera, a wraz z nią tradycja przekazywana przez pokolenia ludzi tak blisko związanych z morzem.”

Maria á Heygum szykująca się do morskiej kąpieli w Vestmannie. I tak nieustannie od ponad 50 lat.

W roku 2010 farerski artysta, filmowiec i muzyk Heiðrik á Heygum stworzył krótkometrażowy dokument o swojej – wówczas 85-letniej – babci, która od półwiecza pielęgnuje codzienną tradycję.

Pływam w morzu od 48 lat. Nie 48 dni czy 48 miesięcy, ale 48 lat. Morze mnie przyciąga. To dziwne. Było tak od kiedy pamiętam, od kiedy byłam małą dziewczynką. Rano zjadam owsiankę i zakładam strój kąpielowy.

(..)

Wiele zmieniło się od czasu wybudowania drogi do Westmanny. Kiedyś więcej czasu spędzaliśmy ze sobą. Byliśmy zdecydowanie bardziej zależni od morza. W podróż wybieraliśmy się łodzią. Teraz wszystko przejął samochód.

Maria á Heygum

Nólsoy

Heiðrik tak podsumowuje swój krótki film:

To opowieść o wierności i wytrwałości. Nie chodzi w niej tak naprawdę o kwestię kąpieli w oceanie. Ale o człowieka i naturę. To miłosna opowieść o niej i o oceanie.

W kolorowych tygodnikach szukamy porad jak żyć lepiej, połykamy tabletki z nadzieją, że nas uleczą. Nigdy nie myślimy o naturalnych uzdrawiających mocach czekających tuż za progiem. Jak chociażby ocean. Albo krótki spacer.

Szczury, świnki z kolcami, latające myszy i robaczki

Jens-Kjeld Jensen, naczelny ornitolog, botanik i pasjonat wszystkiego co związane z naturą Farojów, wylicza na swojej stronie internetowej, że do końca 2010 roku na Wyspach Owczych zaobserwowano dziewięćdziesiąt nietoperzy (których farerskie określenie przetłumaczyć można na latające myszy1), z których blisko połowa przypada na, jak to określa, „jesienną inwazję” z 2010 roku. Na Wyspach znalazły się m.in. karlik malutki, borowiec leśny, mroczaki posrebrzany, późny i pozłocisty. Samotny reprezentant gatunku eptesicus serotinus dotarł na odległy archipelag, jak donosi Jens-Kjeld, wraz z materiałami budowlanymi.

Borowiec leśny (nyctalus leisleri) na rycinie z książki „British mammals„, Longmans, Green, Londyn 1920-21. Źródło: Biodiversity Heritage Library

Jako pasażerowie na gapę na Wyspy Owcze dotarły także myszy. Pierwsi przedstawiciele gatunku Mus domesticus (mysz domowa) przybyli na Faroje wraz z irlandzkimi mnichami już w VI wieku. Myszy, znane ze swej niebywałej łatwości adaptacji do nowych, często skrajnych warunków życia, stopniowo wytworzyły na Wyspach Owczych dwa podgatunki, opisane po raz pierwszy w 1904 roku. Trwa naukowa debata czy farerską i myczyneską mysz (mus musculus faroeensis, mus domesticus mykinessiensis) można już uznać za „pełnoprawne” gatunki.

Havmús, czyli chimera pospolita, albo tłumacząc dosłownie z farerskiego – mysz (mús) oceaniczna (hav). Rycina pochodzi z „A history of the fishes of the British Islands„, Groombridge and Sons, Londyn 1862-65. Źródło: Biodiversity Heritage Library

Na początku XX wieku w Tórshavn przeprowadzono próbę introdukcji jeża zachodniego (erinaceus europaeus). Bez powodzenia, mimo, że przedstawicieli tego gatunku (których przodkowie żyli już w czasach dinozaurów) spotkać można na sąsiednich Szetlandach, a także na północy Finlandii i Szwecji. Jeża (na szczęście bez stereotypowego jabłka na grzbiecie) farerskie dzieci podziwiać mogą, jako igulkøttur2 lub tindasvín3, jedynie w książkach przyrodniczych.

Rodzimy przedstawiciel jeża zachodniego. Jego głównym pożywieniem są owady, żuki, chrząszcze, pędraki. W menu trafią się czasem jaja ptaków, a niekiedy nawet pisklaki. W Polsce występuje także jeż wschodni – jego brzuszek jest zdecydownnie jaśniejszy niż u kuzyna z zachodu. Informacje i fotografia: Joanna Boruń

Prawdziwą plagą na małych farerskich wyspach, będących miejscami gniazdowania rozlicznych gatunków ptaków, są szczury, które w niekontrolowany sposób podróżują po archipelagu na pokładach promów i statków. Opis tropienia szczurów na Nólsoy czyta się jak prawdziwy kryminał. Oprócz bycia zagrożeniem dla największej kolonii nawałników i populacji maskonurów, szczury przenoszą także pchły i wszy.

Jak podaje w swej ulotce Farerska Agencja Rolnictwa, szczur potrafi przepłynąć nawet 400 metrów. Jego ekspansja i wędrówka między wyspami (na większych dystansach wspomagana promami) jest więc nader prosta.

Ulotka znaleziona na promie Ritan okraszona nagłówkiem „Fyribyrging og oyðing av rottu” (Prewencja i tępienie szczura) oraz bohaterem filmu „Ratatuj”, wydana przez Búnaðarstovan (Farerska Agencja Rolnictwa). Obecność szczurów potwierdzono na siedmiu farerskich wyspach.

Na jednej z podstron jenskjeld.info znaleźć można mrożącą krew w żyłach opowieść o Bożonarodzeniowej Inwazji Owadów w Klaksvík w roku 2013.

After just 20 minutes everything under the [Christmas] tree was alive: ladybugs, spiders and other creepy crawlers enjoyed themselves, apparently planning to take over the entire living room.
(…)
I (Jens-Kjeld) clearly believe, that the „alive” Christmas trees is much more interesting, as there is always far more interesting surprises in the Christmas tree than under the tree!

jenskjeld.info

Sporo faktów za jenskjeld.info

1 flogmúsflog – lot + mús – mysz
2 igulkøtturigul – jeżowiec + køttur – kot
3 tindasvíntindur – kolec + svín – świnia

Kronikarz Codzienności

Na zdjęcia z codziennych spacerów po Tórshavn wrzucanych na Flickra przez Jógvana á Dul trafiłem już jakiś czas temu dzięki blogowi Havnara. Niektóre z wykonanych o poranku zdjęć są może i lekko rozmyte. Technicznie pewnie można by je wykonać lepiej. Ale jest na nich próba uchwycenia codziennych drobnych spraw: karteczek zza sklepowych okien, koncertowych plakatów, zaproszeń na danie dnia, strażackich interwencji, spontanicznych rozmów wśród czerwieni Tinganesu. Poznamy nawet imię dżentelmena, który co dzień wiesza i zdejmuje farerską flagę łopoczącą nad rządowymi budynkami. Czasem trafi się też prawdziwy, niecodzienny rarytas.

Stongt vegna veður – zamknięte z powodu pogody. 27 stycznia 2014 r. Autor: Jógvan á Dul

Pod hasłem „Góðan morgun úr Havn1” Jógvan codziennie wrzuca na Flickra i do „twarzoksiążkowych” galerii kilkanaście zdjęć. Postanowiłem zagadnąć autora i spytać co spowodowało, że osiem lat temu po raz pierwszy podzielił się kadrami ze swych tórshavnarskich wędrówek. Oto jego odpowiedź:

Konto na Facebooku założyłem w roku 2008. Pomyślałem, że warto wnieść coś od siebie.

Jógvan na Flickrze opublikował już ponad 235 tysięcy zdjęć. A mógłby równie dobrze z rana przesyłać dalej w świat internetowe memy, zdjęcia słodkich kociaków albo informacje co zjadł na śniadanie. Wolę jednak to co robi od blisko dekady. Z kronikarskim zacięciem. Jego internetowy album śledzi 555 osób. Dołączysz?

1 Dzień dobry z (Tórs)havn

Krótka lekcja krótkiej historii

I oto pewnego razu w latach 30-tych XIX wieku farerski amator spontanicznie namalował kilka obrazów przedstawiających ptaki. Wyglądały one całkiem nowocześnie i były sztuką!

Tak początki sztuki na Wyspach Owczych opisuje na swojej stronie Listasavn Føroya – Narodowa Galeria Sztuki. Tym malarzem-amatorem był Díðrikur á Skarvanesi, którego uważa się za pierwszego w historii farerskiego artystę. Ten pochodzący ze Stóra Dímun samouk odwiedził w roku 1828 Kopenhagę, gdzie najprawdopodobniej zetknął się ze sztuką, która zainspirowała go do stworzenia własnych dzieł. Do naszych czasów przetrwało pięć jego obrazów, które podziwiać można w muzeum w Tórshavn. Jego następcami byli pejzażyści Niels Kruse, Kristin í Geil oraz Jógvan Waagstein, którym brak formalnego wykształcenia również nie przeszkadzał w malarstwie.

Obraz Frimoda Joensena, farerskiego malarza naiwisty

Spoglądając wstecz na farerską historię, mało sugeruje, że mamy coś niezwykłego do zaoferowania reszcie świata poza naszymi umiejętnościami połowu ryb i korzystania z ubogich dóbr naturalnych. Co się zaś tyczy kultury, nasz kraj nigdy nie mógłby wydać geniuszów pokroju Szekspira czy Mozarta. Z prostego powodu – brakowało warunków i bodźców by rozbudzić artystyczne talenty. Sztuka nie miała żadnego praktycznego użytku. Nie była zawodem, ani pożądaną umiejętnością. Może nawet nie istniało na nią odpowiednie słowo w słowniku.

(Nie)turystyczna zachęta

Janus Kamban, Łodzie (1982)

Przypadek, wiele pobocznych, nieartystycznych zajęć, późny debiut – to często powtarzające się elementy biografii wielu farerskich pisarzy, malarzy i rzeźbiarzy urodzonych na początku XX wieku. Pochodzący z Mikladalur Fridtjof Joensen zdecydował się na studiowanie rzeźby na Królewskiej Duńskiej Akademii Sztuk dopiero w wieku czterdziestu siedmiu lat. Wcześniej spędził wiele lat na pokładach trawlerów, pracował jako inżynier morski, był kowalem w Klaksvík, jedynie wolne chwile poświęcając na rzeźbienie w drewnie. Dzieła urodzonego w roku 1920 Joensena znaleźć można w wielu farerskich osadach. Liczne pomniki i płaskorzeźby upamiętniają tych, których zabrało morze.

Gjógv. Pomnik autorstwa Fridtjofa Joensena przedstawiający matkę z dziećmi czekającymi z niepokojem na powrót ojca, który wypłynął w morze.

W roku 1935 Frimod Joensen, w wieku dwudziestu lat, wyjechał do Kopenhagi, aby rozwinąć tam swoje zainteresowanie malarstwem. Brak pieniędzy, a także umiejętności wystarczających do podjęcia studiów przekreślił ambitne plany późniejszego malarza naiwisty. W stolicy Danii pozostał przez niemal dwie kolejne dekady, imając się różnych, ale dalekich od artystycznych, zajęć m.in. jako pracownik stacji przeładunkowej. Na Wyspy Owcze powrócił mając niemal pięćdziesiąt lat i dopiero wtedy jego kariera artystyczna nabrała rozpędu. Pozostałe 33 lata życia wypełnił obrazami tworzonymi „niezdarnymi ruchami z pomocą mocnych kolorów”.

Sámal Joensen-Mikines, Statki wypływają (1938)

Na twórczość Sámala Joensen-Mikinesa, pierwszego farerskiego profesjonalnego malarza, szczególny wpływ miało tragiczne wydarzenie z roku 1934. W wyniku zderzenia dwóch statków zginęła znaczna część męskiej populacji Mykines. Z mrocznych, wyrazistych obrazów artysty, które pochodzą z tego okresu, bije mieszanina powagi, bólu i wściekłości.

Sámal Joensen-Mikines, Strata (1934)

Na późniejszych dziełach Mikines przedstawia swoją rodzinną wyspę w sposób lekki, niemal idylliczny.

Sámal Joensen-Mikines, Poranne słońce (1947)

Urodził się, gdy Pradawni byli częścią rzeczywistości. W połowie życia obserwował jak magia prądu zmiennego oświetla każdy zakamarek małej stolicy, by u schyłku życia być świadkiem ostatecznego zwycięstwa elektryczności nad trollami i huldufólk.

Dorastanie w czasach lampy naftowej sprawiło, że jego wyobraźnia zakorzeniona była w świecie legend i baśni. Nie ma to jednak nic wspólnego z nostalgią. Legendy nie są bowiem martwe na Wyspach Owczych. Wciąż powstajemy do tradycyjnego slaið ring – tworzymy krąg śpiewając ballady naszych przodków.

Słów kilka o Williamie Heinesenie za:
Jákupsson, B. (2000) Myndlist í Føroyum. Tórshavn: Sprotin., str. 23

William Heinesen, Agitator
(1952). Polityk przemawia mając za słuchaczy kamienie przybierające postać nabijających się z niego trolli. Mgła spowija krajobraz – gdzieś w oddali majaczy jedynie wierzchołek góry. Trolle, krajobraz i pogoda tłamszą mężczyznę, nie dając mu skupić się na sobie i swoich ideach.

William Heinesen, będący przede wszystkim znakomitym pisarzem, określał swoje malarstwo, z nutką lekceważenia, jako „tworzenie obrazków”. Jego obrazy były często sarkastycznym komentarzem do rzeczywistości.

(…) może jednak będzie z Kalva jeszcze rybak, wygląda na to, jakby jego rybacka gwiazda dobrze się zapowiadała. Stopniowo może się wyrobić tak dobrze jak inni, którzy mają więcej rozumu. A na co wielu zużywa swój rozum? Tylko na niedorzeczności – zagrzebują się w książkach i chcą mieć wszystko możliwe, co tylko istnieje w wielkim świecie, zamiast stać się użytecznymi we własnej wiosce.

Heðin Brú, Honor biedaka (Feðgar á Ferð, 1940) za havnar.blogspot.com

Pięć pociągnięć dłuta na linorycie, reszty domyślamy się sami – minimalizm Janusa Kambana, Owca i cielę (1992)

Pierwszą wystawę obrazów na Wyspach zorganizowano w Tórshavn w roku 1927. Dopiero w 1982 roku opublikowano pierwszą książkę o farerskiej sztuce – „Færøsk kunst” Willama Heinesena, którą zadedykował wszystkim Farerom. Nie bez przyczyny okładkę wydawnictwa zdobi obraz Sámala Joensen-Mikinesa, na którym kilku mężczyzn w łodzi walczy z morskim żywiołem. W takiej rzeczywistości pojawiła się i rozwijała farerska sztuka.

Sámal Joensen-Mikines, Polowanie na grindwala (1942)

O tym, w jak bogaty i różnorodny sposób wypełnić może krótką, nieco ponad stuletnią historię sztuki mała wyspiarska nacja można przekonać się zwiedzając Narodową Galerię Sztuki.

Page 20 of 52

Tekst i zdjęcia: Maciej Brencz & Materiały udostępnione na licencji CC BY-SA 4.0


Napędzane przez WordPress & Szablon autorstwa Andersa Noréna