Istnieje pewne pytanie, na które udzielenie odpowiedzi sprawia mi za każdym razem olbrzymią trudność.

Dlaczego Wyspy Owcze?

Zwykle odpowiadam, że znajduję tam ciszę i inspirację. To ta z najkrótszych odpowiedzi. Udzielenie jednej z tych dłuższych zajęłoby z pewnością kilka godzin. Niezwykle ciężko bowiem „wytłumaczyć się” komuś z pasji. Z tej nienazwanej do końca ciekawości i tęsknoty.

Nie ma też tej jednej rzeczy, którą szczególnie cenię w Wyspach. To suma wielu, dla postronnych osób za pewne banalnych, drobiazgów. Pewną próbą odpowiedzi na to pozornie proste pytanie z pewnością jest ten blog.

Z każdej wyprawy na Wyspy Owcze staram się przywieźć ze sobą jakiś ich fragment. Kolekcjonuję w ten sposób farerskie okruszki.


Jednym z okruszków jest debiutancka płyta zespołu ORKA okraszona podpisami Jóanesa Nielsena i Kári Sverissona. Pierwszy z nich to uznany farerski poeta, którego dwa wiersze wzbogacone zostały o zaskakującą muzyczną aranżacje. Drugi to folkowy muzyk działający na tutejszej scenie przez bez mała 30 lat. To on siedział na stosie starych gazet i śpiewał podczas nagrywania albumu Livandi Oyða w starej szopie na Eysturoy. Na miotle grał Jón Tyril, wokalu użyczyła krowa nr 63.

Po zakończeniu wieczorku farerskiej poezji zorganizowanego przez havnarski Sirkus obaj panowie byli dość zaskoczeni, ale i uradowani prośbą o autograf na wydanej ponad dekadę temu płycie.


Biblioteczna karta Býarbókasavnið przypomina godziny spędzone na wertowaniu roczników farerskiej ligi, słownikowych cegieł od Sprotina i pięknie wydanych albumów opisujących życie i twórczość Williama Heinesena i Sámal Joensen-Mikinesa. To także przypadkowo odkryte w podziemnych archiwach biblioteki „English loanwords in Faroese” Tórðura Jóanssona. Książki dla dzieci (i nie tylko) Bárðura Oskarssona.


Literacki nadbagaż przy powrotnym locie z Wysp.


Farerskie murale odkrywane przypadkiem w zaskakujących miejscach.


Produkowany przez Föroya Bjór „Jolly” dzielnie konkuruje z Coca Colą. Co więcej, Wyspy Owcze są jedynym krajem na świecie, w którym charakterystyczne puszki oraz butelki z czerwoną etykietą i białym napisem nie są niekwestionowanym królem sprzedaży wśród napojów gazowanych.


Kupiony w punkcie Czerwonego Krzyża za pięć koron magazyn “Tónleikur” (pol. Muzyka) podsumowujący muzyczne wydarzenia na archipelagu w 2002 roku. Allan Streymoy zastępuje w Týr za mikrofonem Pól Arni Holma. Eivør wygląda na piętnastolatkę. Relacja z pierwszej edycji G! Festival.

Ktoś to bezcenne historyczne źródło użył jako podkładki przy notowaniu składu Manchesteru United. Barthez, Silvestre, Ferdinand, Giggs, Beckham, …


Eivør Pálsdóttir. Płyty „Slør” (pol. Welon) z autografem rozdawane przez Sabinę na gdańskim Nordic Talking. Niesamowity koncert w poznańskiej Meskalinie. Porywające wykonanie „Trøllabundin” na bis. Wielka szkoda, że nie na bosaka.

Trøllabundin eri eg, eri eg
Galdramaður festi meg, festi meg
Trøllabundin djúpt í míni sál, í míni sál
Í hjartanum logar brennandi bál, brennandi bál

Zaczarowana jestem, jestem
Czarownik opętał mnie, opętał mnie
Zaczarowana w głębi mej duszy, mej duszy
W sercu płonie skrzący się ogień, skrzący się ogień

Farerski okruszek, którego na jedną godzinę przywiało z dalekiego Eysturoy.


Widok z okna u Kingi i Ivana.

 

Słucham, oglądam, obracam w palcach i kartkuję te moje farerskie okruszki. Nadal tęsknię, choć odrobinę mniej.