Czarna Śmierć zebrała na Wyspach Owczych okrutne żniwo. Szacuje się, że Zarazę, która nawiedziła archipelag w połowie XIV wieku przeżyła zaledwie garstka Farerów. Możliwe, że zdziesiątkowaną społeczność wyspiarzy wspomóc musieli osadnicy z Norwegii. Ci, którzy przeżyli mieli jednak powód, by starać się zapomnieć o minionych okropieństwach i patrzeć w przyszłość z nadzieją…
Tag: Seyðabrævið
Winien jestem przeprosiny kudłatym tubylcom, którzy nie doczekali się jeszcze poświęconej im notki. Jubileuszowy, setny wpis na Farerskich kadrach to chyba dobra okazja do naprawienia tak skandalicznego niedopatrzenia.
Owce pasące się o pięć minut piechotą od centrum Tórshavn. W tle południowy kraniec Eysturoy. |
Nazwa Wyspy Owcze (Føroyar) pojawia się po raz pierwszy na początku VI wieku we wspomnieniach św. Brendana z jego podróży po północnym Atlantyku w poszukiwaniu Edenu, gdy w odległości kilku dni żeglugi od Szkocji przepływał obok „Wyspy Owiec” i „Ptasiego Raju”. Bardziej wiarygodny jest jednak opis Dicuila, iroszkockiego mnicha, który około roku 825 w dziele Liber de Mensura Orbis Terrae opisał wyspy na Atlantyku:
Większość z tych wysp jest mała i rozdzielona wąskimi kanałami. Przez niemal sto lat żyli tutaj pustelnicy, którzy przybyli na łodziach z naszej ojczystej Irlandii. Wyspy te byłe niezamieszkane od początku świata, teraz jednak norwescy piraci wypędzili mnichów. Nadal znaleźć tu można niezliczone owce oraz wiele różnych gatunków morskich ptaków.
Gdyby tak (w celach naukowo-lingwistycznych) rozebrać rzeczownik Føroyar (czyt. foerjar – o w zbitce oy jest nieme, końcowe r wymawiane cicho) na części pierwsze, to otrzymamy:
- fær – staro-nordycki wyraz oznaczający owcę
- oy – staro-farerskie określenie wyspy
- oyar – liczba mnoga powyższego
Herb Wysp Owczych. Tarcza i postawa barana, symbolizują gotowość Farerczyków do obrony swojej ojczyzny. |
Zaraz, zaraz – zakrzyknie uważniejszy czytelnik. Nazwa farerska, a tu staro-nordycki? W kwestii nazewnictwa Wyspy Owcze są niezwykle konserwatywne – nazwy miejsc pochodzące z czasów wikińskiej kolonizacji zachowały się bez zmian po dziś dzień. We współczesnym farerskim nazwa tego wyspiarskiego kraju brzmiałaby mniej więcej tak: seyðaroyggjar (czyt. sejarojdżar)
- seyður – owca (w dopełniaczu: seyðar, czyt. sejar)
- oyggj – wyspa (czyt. ojdż)
- oyggjar – wyspy
Zaś sami Farerczycy nazywają swoją ojczyznę pieszczotliwe klettarnir – skały.
Owczy widok na Kollfjarðardalur |
Gdyby ktoś spytał spytał mnie o dominujący element farerskiego krajobrazu, po chwili namysłu nie odpowiedziałbym, że to zielone, spowite chmurami wzgórza ciągnące się za horyzont albo ocean wrzynający się w ląd głębokimi fiordami albo meandrujące wąskie asfaltowe drogi. Odpowiedziałbym „owce”. Nie rzecz jednak w ich liczebności w przeliczeniu na liczbę Farerów – podobna statystyka odnotowywana jest chociażby w Nowej Zelandii. Ale w tym, że potrafią zaskoczyć niestrudzonego wędrowca obecnością w najbardziej niepojętych miejscach, do których dotrzeć mogą chyba tylko członkowie klubów alpinistycznych.
Kollfjarðardalur znajduje się na inauguracyjnej trasie każdego kto zapragnie przylecieć na Wyspy Owcze. To malownicze królestwo wszystkich odcieni zieleni urzekło mnie po raz pierwszy w pewien późny kwietniowy wieczór, gdy przez okno autobusu zmierzającego z lotniska do Tórshavn podziwiałem zamglony krajobraz upstrzony owcami, które potrafiły dotrzeć w najbardziej niedostępne miejsca. Zbijać się w grupki albo cieszyć samotnością. Wtedy chyba po raz pierwszy poczułem, że w Farojach jest to nienazwane do końca „coś”…
Dímunarseyðurin – dzika owca z Lítla Dímun |
Farerska owca przybyła do swojej ojczyzny wraz z wikińskimi osadnikami w IX wieku. Owce współcześnie hasające po trawiastych wzgórzach są, z racji izolacji wysp, czystej krwi Farerami, w niektórych przypadkach z lekką domieszką genów szkockich owiec, które na przełomie XIX i XX wieku sprowadzono na Wyspy Owcze dla poprawienia jakości wełny.
Przy braku zagrożenia ze strony drapieżników trudno uznać farerską owcę za płochliwą. Pasą się one wolno przez cały rok, zaganiane jedynie w okresie strzyżenia i uboju. Co bardziej namolne owce odstrasza donośne klaśnięcie w dłonie, a piratów drogowych wchodzących na jezdnię gdzie popadnie – klakson. Mimo istnienia specjalnego policyjnego numeru telefonu, na który zgłaszać należy przypadki potrącenia owiec, próżno na Farojach szukać znaku drogowego „uwaga, owce”. Pewne rzeczy uznać widocznie należy za oczywiste.
Farerowie rozróżniają trzysta kombinacji umaszczenia owiec, każde określając odrębną nazwą. Do rzadkości należą ponoć owce z białym zadkiem (rumpuhvítur).
Rozbudowane, specjalistyczne słownictwo związane z hodowlą owiec oznacza się w farerskich słownikach symbolem seyðal.
Przez długi czas karkołomne zbocza wyspy Lítla Dímun zamieszkiwały dzikie owce. Miały krótką czarną sierść, drobną budowę ciała i z łatwością uciekały farmerom. Późniejsze badania wykazały, że rasa pochodziła jeszcze z okresu neolitu i była pokrewna zdziczałym Soay, żyjącym do dziś na szkockim archipelagu St Kilda. Ostatnią Dímunarseyðurin zastrzelono na Małej Dímun w roku 1866. Wypchane eksponaty tych owiec stoją w Muzeum Historycznym Wysp Owczych w Hoyvík.
Mykines |
Z owcami związany jest najstarszy zachowany dokument spisany po farersku – Seyðabrævið z roku 1298. Owczy List powstał z inicjatywy farerskiego biskupa Erlendura (poznaliśmy go już przy okazji wizyty w Kirkjubømúrurin), który dostrzegł braki w farerskim prawodawstwie dotyczącym kluczowej wówczas gałęzi gospodarki. Wprowadzony przez norweskiego księcia Håkona Håkonssona zbiór przepisów regulował, obok uprawy roli, również szereg innych aspektów życia – funkcjonował więc jako swego rodzaju farerska konstytucja.
Część przepisów zawartych w Owczym Liście obowiązuje po dziś dzień. Jak choćby te regulujące kwestię znakowania owiec przez specjalne nacięcia na uszach o 54 oficjalnie dopuszczonych kształtach. Można je dowolnie łączyć, jednak na tej samej wyspie nie można powtórzyć tej samej kombinacji.
Enn ef hann markar þann sað sem aðr er markaðr. oc sætr sina æinkunn a ofan a hins er aðr atti þann sað. þa er hann þiofr.
Ale jeśli oznakuje owcę, która jest już oznakowana i umieści na niej swój własny znak zamiast znaku właściciela, będzie on złodziejem.
Piąta sekcja Owczego Listu
Owca podziwia krajobrazy Saksunardalur |
Na przestrzeni wieków farerski ląd podzielono na 463 działki służące do wypasu owiec. Do mierzenia ich powierzchni używa się specjalnej, farerskiej jednostki – mørk* (którą dzieli się dalej na gyllin i skinn). Nie jest ona wyrażana w metrach kwadratowych, a w liczbie owiec, które dany teren może wyżywić – jeden mørk to miejsce dla około 30 owiec. Faroje podzielono na dokładnie 2366 merkur (liczba mnoga od mørk). Stąd też wynika górna granica populacji owiec, którą utrzymać może farerska ziemia – 70 384.
W Polsce w 2014 roku hodowano ponad 220 tysięcy owiec. Jeszcze w latach 80-tych liczba ta była dwudziestokrotnie (!) większa.
Wzgórza w Kirkjubøur |
Każdego roku wybierane są najlepsze barany. Wyłonione w ten sposób osobniki, które przekażą najlepsze geny kolejnemu pokoleniu, właściciele znaczą różową farbą. Co roku odbywa się także konkurs dla najdorodniejszych baranów w różnych kategoriach.
Baran mijany w drodze do Syðradalur (Streymoy) |
Wełna z farerskich i islandzkich owiec składa się z dwóch warstw. Zewnętrzne, sztywne i naturalnie natłuszczone włosie zwane broddur chroni przed północną aurą – woda zamiast wsiąkać we włókna osadza się na nich w postaci malutkich kropel (islandzkie swetry lopapeysa po otrzymaniu pewnej dawki wilgoci zaczynają cudownie pachnieć północnymi łąkami). Z niego produkuje się ciężkie swetry robocze dla rybaków, a dawniej nawet odzież dla arktycznych podróżników. Wewnętrzne rót jest natomiast bogate w lanolinę, krótkie i miękkie zapewniając fanom naturalnej odzieży ciepło. W dawnych czasach to właśnie z niego dziergano bieliznę – nikt wtedy nie narzekał, że wełna drapie (wystarczy przywdziać lopapeysę, aby przekonać się, że to kolejny stereotyp dotyczący Północy).
W pobliżu Sørvágsvatn |
Duński Monopol Handlowy (trwający przez cały XVIII aż do połowy XIX wieku) pozwalał spłacać podatki za niektóre dobra w wełnianych produktach. W roku 1849 przekazano duńskiemu fiskusowi 100 tysięcy domowej roboty wełnianych swetrów i 14 tysięcy par skarpet. W tym czasie archipelag zamieszkiwało 8 tysięcy Farerów.
W roku 1898 norweski Stortinget przyjął uchwalę, na mocy której norweską piechotę wyposażono w farerskie swetry, które miały być noszone pod mundurem w trakcie zimy. W okresie wojen napoleońskich duńska armia otrzymywała rocznie nawet kilka tysięcy farerskich swetrów rocznie.
Pozdrowienia z Nólsoy |
Współcześnie farerskie owce chowa się głównie dla mięsa, z którego przyrządza się wiele lokalnych specjałów takich jak skerpikjøt*, czyli suszoną na otwartym powietrzu baraninę oraz ræst kjøt – suszona, a następnie fermentowana baranina. Wg farerskiej izby rolniczej (Búnaðarstovan) wartość produkowanej baraniny i jagnięciny to 35 milionów koron rocznie.
Miłośników oscypka i owczego mleka czeka na Wyspach Owczych rozczarowanie.
Jak już zostało powiedziane – miejscowi pokochali polskie kabanosy. Za to na wspomnienie o tym, że mamy ser owczy, patrzą na nas jakoś dziwnie i nie chcą go ruszać – chyba że się go podgrilluje i poda z żurawiną.
Wełna i produkowane z niej wyroby to obecnie już w większość turystyczne pamiątki. Wielu Farerów z tęsknotą wspomina dawne czasy, gdy wełna była narodowym skarbem i przytacza z sentymentem poniższe przysłowie.
Pomysł na pamiątkę z Farojów – wytwarzany z naturalnych materiałów i dostępny bezpłatnie kłębuszek farerskiej wełny (nyðra) zgubiony przez tubylca. W trakcie wędrówki po Wyspach Owczych wystarczy patrzeć pod nogi. |
Ull er Føroya gull
Wełna to farerskie złoto (czyt. utl er ferja gutl)
Koniec / nú ber av |
* – mørk (czyt. moeszk)
* – skerpikjøt – skerpa – suszyć + kjøt – mięso (czyt. szerpyczoet)
Jedną z wielu rzeczy, która zapadła mi w pamięć po pierwszej wizycie na Farojach jest język mieszkańców tego miejsca – równie niesamowity jak ich ojczyzna. Owa gwara farerska, mieszanina norweskiego z pierwotnymi dźwiękami mowy świata podziemnych koboldów, gnomów i trollów – jak pięknie to ujął William Heinesen na kartach powieści „Czarny kocioł” – płynąca z radia kierowcy Volvo w błękitnych barwach firmowych Strandfaraskip Landsins.
Uprzejma prośba, aby nie śmiecić w tórshavnarskim porcie |
Językiem farerskim, najbardziej zbliżonym do islandzkiego i norweskiego nynorska, posługuje się ok. 80 tys. mieszkańców naszego globu. Przez kilka stuleci język ten przetrwał tylko w formie ustnej – głównie w postaci ballad (kvæði) przykazywanych przez kolejne pokolenia. Wyrugowaniu farerskiego przez język duński zapobiegło również specjalistyczne słownictwo związane z hodowlą owiec, którego próżno było szukać w języku „okupanta”. Należy tez w tym miejscu wspomnieć o 350 farerskich określeniach na różne rodzaje wiatru.
Najstarszym dokumentem spisanym po farersku jest Seyðabrævið z roku 1298. Dokument zwany „listem owczym” normował hodowlę owiec na Wyspach. Farerski w piśmie używany był aż do czasu wprowadzenia reformacji. Wówczas językiem kościoła, edukacji i administracji stał się duński.
Dopiero w roku 1846 powstał zbiór zasad regulujących farerską gramatykę – propozycja Venceslausa Ulricusa Hammershaimba spotkała się z przychylnym odzewem większości Farerów.
W roku 1906 zaczęto uczyć farerskiego w szkołach na tych samych zasadach co duńskiego (po dziś dzień Farerczycy są dwujęzyczni, a zdecydowana większość włada biegle również językiem Szekspira). Pierwsze farerskie tłumaczenie Biblii ukazało się w roku 1948, a pierwszą audycję radiową po farersku nadano dopiero w 1957 r.
O wyjątkowości farerskiego stanowi jego złożona fleksja (odmiana rzeczowników i czasowników), znaczenie przegłosów oraz fakt, że właściwie każda wyspa (czy nawet jej rejon w przypadku największych Streymoy i Eysturoy) cechuje się pewnymi różnicami w wymowie.
Pan Hammershaimb dodatkowo utrudnił życie początkującym adeptom farerskiego tworząc zasady, które sprawiły, że zapis i wymowę farerskich słów zwykle dzieli szeroka i głęboka jak norweski fiord przepaść (na jego obronę wypada dodać, że chciał upodobnić farerski do innych nordyckich języków). I tak:
- lądując samolotem z Kastrup na wyspie Vágar powinniśmy zakrzyknąć śmiało „woar!” (gdyż literka g między samogłoskami staje się niema, a á czytamy oa), pamiętając, aby końcowe r było ledwo słyszalne, a nawet brzmiało jak z,
- wybierając się do Eiði poprosić kierowcę busa w Oyrarbakki o kurs do „aje” (zbitkę ei czytamy „z niemiecka”, ð jest poza jednym wyjątkiem zawsze nieme, zaś końcowe i staje się e),
- żółtą tablicę na rogatkach malowniczego Tjørnuvík przywitać o poranku zdecydowanym „Gołan morgun, Czoednułik!”,
- zaś językołamacza Kollafjørður można przeczytać jako „Kodlafyre” posiłkując się celownikiem rzeczonej nazwy (Kollafirði).
Żeby całość jeszcze bardziej skomplikować wariantów wymowy litery g jest dziewięć (a w wersji dziesiątej jest ona niema). Podwójne g to już zupełnie inna bajka. Z drugiej zaś strony literki c, w oraz z nie znalazły swojego miejsca w farerskim alfabecie, co wypada uznać za pewne ułatwienie.
Wybierając się na Faroje warto więc uzbroić się również w kilka farerskich zwrotów. Nawet tak (nie)banalnych jak umiejętność odczytania nazwy miejscowości, do której chcemy się wybrać. Drobny gest, który Farerczycy z pewnością docenią. Tak jak my, Polacy, powinniśmy docenić Anglika czy Włocha, który wita nas (może łamanym, ale szczerym) „Dzień dobry!”.
Til Tórshavnar, takk!
Nieocenioną pomocą w hobbystyczno-wieczorowym zgłębianiu zawiłości języka farerskiego niesie podręcznik W. B. Lockwooda, „An Introduction to Modern Faroese”, Føroya Skúlabókagrunnur, Tórshavn 2002. Do znalezienia w sieci.