Farerskie kadry

Blog o Wyspach Owczych

Kategoria: Wyspy Owcze (Page 26 of 50)

519. Múli

Aby dotrzeć na koniec świata, wystarczy dojechać do Klaksvík i, kierując się na Viðareiði, pokonać zbudowane pod koniec lat 60-tych ciemne i wąskie tunele Árnafjarðartunnilin oraz Hvannasundstunnilin. Przed Norðdepil odbijamy w lewo, aby szutrową nitką drogi XXVII kolejności odśnieżania, jakby żywcem wyjętą z odcinka specjalnego WRC, pokonać ostatnie sześć kilometrów.

Wyboista droga nr 743 Norðdepil-Múli – sześć kilometrów szutru, kamieni, dziur i kałuż

Najstarsza wzmianka o Múli pochodzi z końca XIV wieku z dokumentu Hundabrævið zawierającego przepisy dla właścicieli psów pasterskich. Trzysta lat później mieszkał tutaj Guttormur í Múla – jeden z najsłynniejszych farerskich magów, do którego mieszkańcy najdalszych zakątków archipelagu zwracali się o pomoc i interwencję sił nadnaturalnych. W wolnych chwilach oddawał się on także budownictwu i robotókom na drutach.

Kontrast potęgi przyrody i malutkich domów w Múli

Múli (pol. pysk) znajduje się na północnym skraju wyspy Borðoy. Przy informacjach statystycznych dotyczących farerskich osad obok kodu pocztowego FO 737 znajduje się adnotacja de facto opuszczona. Rozwój technologii w rybołóstwie zmusił Farerów do porzucenia połowów z małych, kilkuosobowych łodzi i szukania pracy na dużych statkach i migracji do większych ośrodków na Wyspach Owczych.

Zakaz wjazdu do opuszczonej osady z tabliczką
„íbúgvakoyring loyvd” – „Wjazd dla mieszkańców dozwolony”

Wymownym jest fakt, że to Múli było ostatnią farerską osadą, która mogła cieszyć się z dobrodziejstw elektryczności. Stało się to w roku 1970. Późniejsze połączenie szutrową, wąską, dziurawą nitką oznaczoną numerem 743 z cywilizacją było już tylko kolejną próbą uniknięcia nieuchronnego. Ostatnim stałymi mieszkańcami były dwa seniorskie małżeństwa, które nie mogły już dalej żyć w tak oddalonym od reszty świata miejscu. Od roku 1998 Múli uznawane jest za jedną z kilku opuszczonych farerskich osad. Dawni mieszkańcy nadal jednak wracają do swoich, opuszczonych przez większość roku, domów na okres wakacji. Jeden z nich można nawet wynająć.

Osada w roku 1961. Ze zbiorów duńskiego Nationalmuseet.

W roku 1961 Duńczycy przenieśli stary farerski dom „Har Frammi” z Múli do muzeum w Kopenhadze. Razem z nim na kontynent powędrowały także kamienie (zwane hav) używane do kwalifikowania mężczyzn na rybackie łodzie. Na wysokość bioder należało unieść ciężar 49 kg (hálfdrættingur), aby trafić do kategorii „słabeusz”.

Osada współcześnie

W roku 2017 Múli jest królestwem władanym przez Ciszę, Wiatr, Owce i wierzbę arktyczną. Dzieli to niezwykłe miejsce, w którym zatrzymał się czas, ledwie półtoragodzinna wyprawa samochodem ze stolicy europejskiego kraju. Pozostaje tylko wyłączyć silnik i wysiąść z auta.

Pani z Húsavík

Guðrun Sjúrðardóttir, zwana Panią z Húsavík (far. Húsfrúgvin), urodziła się w norweskim Bergen w pochodzącej z Szetlandów rodzinie. Żyjąca w XIV wieku Guðrun była niezwykle bogatą kobietą posiadającą rozległe majątki w Norwegii, na Szetlandach i Wyspach Owczych. Jej główna farma w Húsavík (far. Heima á Garði) posiadała nawet brukowany dziedziniec.

Skąpe dokumenty z roku 1403 i późniejsze zawierające spis nieruchomości i informacje o potężnych spadkach tylko w niewielkim stopniu opisują życie legendarnej i tajemniczej Húsfrúgvin. Głównym źródłem informacji o niej pozostają więc rozliczne legendy.

Húsavík z perspektywy drogi wiodącej do Dalur

Z pochodzeniem majątku Pani z Húsavík związana jest legenda, wedle której Guðrun w młodości pracowała na farmie w Skúvoy doglądając wypasanych zwierząt. Pewnego dnia w trakcie snu na polu usłyszała głos mówiący jej, że śpi na złocie. Sen ten powtórzył się jeszcze dwukrotnie, Guðrun poprosiła więc starą kobietę o jego zinterpretowanie. Przekopano miejsce, w którym spała, odnajdując złoty róg należący do Sigmundura Brestissona. Został on sprzedany norweskiemu królowi, a uzyskane pieniądze uczyniły Guðrun najbogatszą kobietą w historii Wysp Owczych.

Kamienne fundamenty jednego z budynków dawnej farmy 

Wedle innej legendy wielki dom z bali na farmie w Húsavík został zbudowany z drewna dryftowego. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że bale, które dryfowały aż z Norwegii, były gotowe do montażu.

Jeszcze inna legenda datuje kamienny mur otaczający miejscowy kościół i cmentarz na czasy „panowania” Guðrun. W jej wielkim dziele budowlanym miał pomagać mityczny nykur, zamieszkujący jeziora i przybierający postać konia, ciągnący swym ogonem kamienie potrzebne do budowy.

Magicznymi mocami tłumaczy się także rozległe i, jak na farerskie warunki, dość płaskie pola w Húsavík wolne od głazów i osuwisk z okolicznych stromych zboczy.

Pozostałości brukowanego dziedzińca farmy z XIV wieku

Wielki majątek budził z pewnością wielką zazdrość pozostałych mieszkańców Sandoy, czym tłumaczyć można podania o okrutnym charakterze Guðrun, wedle których miała ona karać swoich pracowników, którzy po wykonanej pracy byli niewystarczająco zmęczeni. Guðrun Sjúrðardóttir miała także pochować żywcem swoje dwie służące. Jedno z okolicznych wzniesień nosi nawet imię po jednej z nich – Brynhildarheyggjur (pol. Wzgórze Brynhildy). Brakuje tylko, wzorem opowieści o Elżbiecie Batory, podań o kąpielach we krwi młodych dziewcząt.

Tumbakki – odtworzone dawne zabudowania gospodarcze u zamglonych wybrzeży Sandoy

Guðrun Sjúrðardóttir zmarła ok. roku 1400. Do dziś w Húsavík znaleźć można ślady jej wielkiego bogactwa – resztki brukowanego dziedzińca, pozostałości farmy oraz odrestaurowane kamienne zabudowania gospodarcze nad brzegiem morza.

Seria znaczków pocztowych inspirowana postacią Guðrun Sjúrðardóttir (Edward Fuglø, 2016)

Magnus z Koltur

U zachodniego wybrzeża Streymoy siły Natury uformowały dwie małe wyspy – Hestur i Koltur – Konia i Źrebaka. Zamieszkałe obecnie przez odpowiednio dwudziestu jeden i jednego Farera wulkaniczne kropki na mapie były w dawnych czasach świadkiem tragicznej historii miłosnej.

Widok na Hestur (po lewej) i Koltur ze szlaku do Kirkjubøur 

Mieszkający na Koltur chłopiec imieniem Magnus zakochał się w dziewczynie z sąsiedniej Hestur. Korzystając z odpływu Magnus pokonywał wpław dystans dzielący obie wyspy i zakochanych – z Kolturstangi do Hestsboði*. Kilka godzin później wracał, korzystając tym razem z pomocy przypływu morza.

Nie oczekujcie zakończenia rodem z hollywoodzkich romantycznych produkcji. Ojciec dziewczyny z Hestur nie zgadzał się na związek z Magnusem. W końcu udało mu się odkryć miejsce spotkań zakochanych. Wygrażając Magnusowi siekierą i rychłą śmiercią, gdyby ten zdecydował się postawić stopę na Hestur, zmusił go do odwrotu. Powrót na rodzimą wyspę pod prąd, w lodowatej, targanej silnym prądem wodzie, był ponad siły Magnusa. Zakochanego chłopca z Koltur nie widziano już nigdy więcej.

Koltur widziane z Hestur (w tle Vágar)

Historia ta stała się podstawą sztuki napisanej przez Rasmusa Christoffera Effersøe, zatytułowanej Magnus, wystawianej z wielkim sukcesem na farerskich teatralnych deskach.

* – czyt. kolturstancze, hestsboje (wg kortal.fo oba punkty dzieli ponad 1300 metrów)

Bládýpið

Czy można zamknąć głębię oceanu i nieskończony ogrom nieba w pokoju o wymiarach 220x250x500 cm? Tej trudnej sztuki podjął się pewien urodzony w Kirkjubøur artysta, a ocenić efekt jego pracy może każdy, kto odwiedzi farerskie Narodowe Muzeum Sztuki – Listasavn Føroya.

Bládýpið (Błękitna Głębina) to jedno z rozlicznych dzieł wykonanych ze szkła przez brodatego, farerskiego mistrza tego materiału – Tróndura Paturssona. W błękitnym, zagadkowo z zewnątrz wyglądającym, kontenerze ustawionym przy budynku muzeum znajduje się pokój, w którym sufit i podłoga pokryte są lustrami, zaś ściany – kolorową, szklaną mozaiką doświetlaną przez słońce przez specjalne nacięcia w kontenerze.

Patursson wykonał już sześć podobnych instalacji zainspirowany swoimi podróżami ze znanym rekonstruktorem historycznych morskich wypraw Timem Severinem. Odbywają się one na specjalnie do tego celu budowanych replikach dawnych statków.

Instalacja wystawiona w Tórshavn jest pierwszą, wykonaną w roku 1996 dla wystawy w Kopenhadze. Artysta przekazał ją Listasavn Føroya w roku 2012.

Wchodząc do Bládýpið zamiast klaustrofobicznych doznań odczuwa się raczej lęk przestrzeni. I wielki podziw dla kunsztu Artysty.

Dzięki lustrom i jasnobłękitnym ścianom zwiedzający może spojrzeć 700 metrów w górę i w dół. Doświadczyć głębi oceanu i nieskończoności nieba oraz swojej własnej nieistotności.
Fragment opisu instalacji

Tajemniczy kamień i ukryci ludzie

Lamba (do roku 2011 Lambi). Mała osada na wschodnim wybrzeżu Eysturoy. Jej nazwa pochodzi od staronordyckiego określenia Lamb-hagi oznaczającego pastwisko dla owiec. W domach rozsianych na wzgórzach mieszka 141 osób. Do sklepu czy stacji benzynowej trzeba udać się do okolicznego Glyvrar. W Lambie znaleźć można jedynie przystanek autobusowy i małe nabrzeże. Z tajemniczym kamieniem.

Nabrzeże w Lambie i tajemniczy głaz

Kamień zajmuje dostojne miejsce na nabrzeżu, z którego rozciąga się widok na zatokę Lambavik. Nikt jednak nie żąda jego usunięcia. Ma być on bowiem zamieszkany przez huldufólk – ukrytych ludzi, którzy niepokojeni stają się dzicy i okrutni. Farerscy odpowiednicy elfów zamieszkują kurhany, omszone wzgórza oraz skały. Ich ciała są szare i potężnie zbudowane, a czupryny czarne. Stronią od krzyży, kościołów i elektryczności. Niektóre ludowe legendy wiążą pochodzenie huldufólk z dziećmi Adama i Ewy, których na żądanie Boga nie zdążyli umyć i które przed Nim chowali. Inne zaś uznają, że są to upadłe anioły skazane na życie między niebem a piekłem.

Ktoś pewnie uśmiechnie się czytając o Islandczykach nadal wierzących w elfy, zwężających dla nich ulice czy konsultujących z nimi prace budowlane. Ktoś inny wyśmieje Farerczyków bojących się przesunąć głaz. Pamiętajmy jednak, że również i my, Słowianie mieliśmy podobne istoty, które miały żyć blisko natury czy nawet być uosobieniem jej żywiołów – wodników, rusałki, poświsty czy południce.

Można oczywiście rusałki i elfy uznać za relikt średniowiecznych zabobonów i podciągnąć do kategorii „historyjki mające przestraszyć niegrzeczne dzieci”. Albo widząc na Islandii małe domki dla elfów skwitować je słowami „jakie urocze”, pstryknąć fotkę i ruszyć dalej. A może to jednak nadal silny związek, a nawet zależność, Islandczyków i Farerczyków od sił natury każe im pielęgnować dawne tradycje wyznaczające jasną granicę między tym co człowiek może, a czego nie powinien czynić otaczającej przyrodzie.

Lamba

Kamień w Lambie. Zwężenie na ulicy Álfhólsvegur w Kópavogur. Dla portali i gazet z wielkich krajów ciekawostka z dalekiej, na swój sposób egzotycznej, Północy do przyciągnięcia kliknięć i wypełnienia 27-mej strony tuż przed działem sportowym. Dla Farerów i Islandczyków nieodłączny element ich, dla nas niecodziennej, codzienności.

Page 26 of 50

Tekst i zdjęcia: Maciej Brencz & Materiały udostępnione na licencji CC BY-SA 4.0


Napędzane przez WordPress & Szablon autorstwa Andersa Noréna