Dziś zapraszam na ciąg dalszy rozmowy ze współautorem pierwszej polskiej książki poświęconej Wyspom Owczym – „81:1. Opowieści z Wysp Owczych” – Marcinem Michalskim.
Tag: 81:1 (Page 1 of 2)
Dziś w kolejnym odcinku “Farerskiej rozmowy” goszczę współautora pierwszej polskiej książki poświęconej Wyspom Owczym – „81:1. Opowieści z Wysp Owczych”. Naszą rozmowę publikujemy w dwóch częściach. Zapraszamy do lektury pierwszej z nich.
Na mapie Wysp Owczych odnaleźć można 61 latarni morskich, nad którymi opiekę sprawuje państwowa spółka Landsverk. Do większości z nich, przynajmniej raz w roku zagląda jeden z ostatnich farerskich latarników – Hans Petur Kjærbo, mogący pochwalić się 40-letnim doświadczeniem w swoich fachu.
Hans Petur Kjærbo zmienia żarówkę w latarni na Akrabergu, Suðuroy Źródło: Wikimedia Commons |
Kjærbo wraz z rodziną mieszkał w domu w pobliżu latarni położonej na wietrznym przylądku Akraberg (najdalej na południe wysuniętym kawałku farerskiego lądu). Od czasu pamiętnej nawałnicy w okresie świąt Bożego Narodzenia roku 1988 dom ten (który przetrwał próbę żywiołu tylko dzięki swojej solidnej konstrukcji) pozostaje niezamieszkany. Latarnik przeprowadził się do pobliskiego Vágur, skąd dogląda między innymi zautomatyzowaną już latarnię na Akrabergu.
Borðan, Nólsoy. Latarnia Nólsoyar Viti uzbrojona jest w soczewkę o średnicy 2.82 m ważącą 4 tony. |
Farerską mapę dla latarników spina od południa wspomniana wcześniej latarnia, a od północy – Kallur w pobliżu Trøllanes. Miarka na kortal.fo wykazuje, że w linii prostej to zaledwie 110 km. Do pokonania dziesięć tuneli (w tym cztery na Kalsoy i jeden podmorski), pięć wysp i dwa rejsy promem.
P.S. Uzupełnienie dla czytelników „81:1. Opowieści z Wysp Owczych„. Pan Kjærbo posiada już swój profil na Twarzoksiążce. Kibicuje Czerwonym Diabłom.
Farerski alfabet* składa się z 28 liter, zaczyna się od A i kończy na Ø (zapisywanej niekiedy jako Ö). Wśród farerskich liter znajdziemy kilka nietypowych, do których nieprzywykłe jest polskie oko (chociaż nie brak im, jak mawia znajomy Brytyjczyk, funny accessories) – á, ð, í, ú, ý, æ oraz ø.
Öström – sklep z rękodziełem artystycznym (listahandverk), kawiarnia, sala wystawowa i prelekcyjna – wszystko pod jednym dachem przy havnarskim nabrzeżu. Na swojej twarzoksiążce przedstawiają się jako Østrøm. |
Jest też kilka braków – w farerskim alfabecie nie uświadczymy liter c, w oraz z. Pojawiają się one tylko w imionach i nazwiskach obcego pochodzenia (np. Zachariasen).
Farerskie ó nie ma nic wspólnego z rodzimym „zamkniętym u” – wymawia się je na trzy sposoby (zależne od sąsiednich liter): oe, e lub oł – przykładowo Tórshavn powinno czytać się tołshałn (korzystając z dialektu używanego na Streymoy).
Litera g w ustach Farera staje się polifoczna – jej wersji podręczniki farerskiego języka wymieniają aż dziewięć. W dodatkowej, dziesiątej, między samogłoskami jest ona niema (vegur – droga, ulica, czyt. weur). Zaś w zbitce ggj odzywa się jak nasze swojskie dż (istnieją jeszcze trzy inne wersje wymowy podwójnego g).
Litera j pełni w farerskim funkcję uszumiającą. Gdy poprzedza ją h, k lub t, czyta się taką parę cz – stąd kirkja (kościół po farersku) czyta się czyrcza.
Futbolowy mural w Tórshavn – mál, czyli bramka po farersku (czyt. moal). Przypuszczam celową (?) literówkę wytkniętą błękitnym znakiem zapytania – forma z rodzajnikiem określonym to málið. |
Całe to zamieszanie wynika z założeń przyjętych przez twórcę farerskiej ortografii – Venceslausa Ulricusa Hammershaimba, który chciał, aby była ona jak najbliższa tej z języka staronordyckiego. Stąd sporo słów przypomina, ale tylko w zapisie, te znane innym Skandynawom. Schody zaczynają się przy próbie ich wymówienia – język farerski na przestrzeni ponad tysiąclecia fonetycznie znacznie oddalił się od swojego protoplasty. Jakby tego było mało, już i tak skomplikowanej sytuacji nie ułatwiają różne dialekty farerskiego. Tutejsza ortografia jest więc niestety niedoskonałą próbą zamknięcia w gramatyczne reguły słowa mówionego. Co tylko zwiększa frajdę przy dekodowaniu farerskich znaków drogowych, tabliczek informacyjnych, zawieszek na drzwiach sklepów, tekstów kawałków farerskich metalowych kapel i rozlicznych nazw geograficznych.
Odczuwał potrzebę znalezienia się wśród prawdziwych ludzi, posłuchania jasnej i zrozumiałej rozmowy osób wykształconych, języka czystszego i szlachetniejszego niż ten, jaki na co dzień brzmiał mu w uszach, owa gwara farerska, mieszanina norweskiego z pierwotnymi dźwiękami mowy świata podziemnych koboldów, gnomów i trollów.
Jeden z dwóch farerskich Syðradalurów (na zdjęciu drogowskaz do tego na Streymoy, w pobliżu także Norðdalur), czyli Dolina Jeszcze Bardziej na Południe, czyt. syradælur |
Najbardziej poszkodowana przez los (a konkretnie przez pana Hammershaimba) jest litera ð. Nieustannie pomijana mimo dość częstej obecności w farerskich słowach i nazwach (żeby wspomnieć chociażby o Viðareiði, Borðoy, Suðuroy) – w 99,9% przypadków farerskie ð jest niestety nieme (co nie przeszkadza mu tworzyć cudnych nazw takich jak Eiði czytane Aje, Æðuvík czytane Ełułik albo Kollafjørður czytane Kotlafyre) i nigdy nie występuje jako pierwsza litera. Kiedy w wyjątkowych sytuacjach sąsiednie r odda jej jednak głos, odzywa się głosem nie swoim, ale litery g (neðra – pod, czyt. negra). Ot, taki lingwistyczny, cichy bohater.
Vinarliga nýtíð Parkeringsplássið! – uprzejma farerska zachęta do skorzystania z miejsc parkingowych w Gásadalur (czyt. wynarlyja nujte paszkeryngsplose) |
Piąta litera farerskiego alfabetu ugina się jak tutejsze drzewa i znika jak tutejsze słońce.
– Nie wymawiamy poczciwej „Eð”, choć jest pełnoprawną i całkiem przystojną literą – informuje Jana. – Działa to tak, że jeśli istnieje na przykład słowo „barnið”, czyli „dziecko”, to reguły wymowy nakazują ignorować „ð” słyszysz, jak wymawiam: „batne” (literę „i”, jeśli stoi na końcu wyrazu, czyta się jako „e”). W drugą stronę jest analogiczny problem: kiedy zechcemy to farerskie „dziecko” zapisać na kartce, przeważnie zapominamy o ostatniej literze -„ð” I bobas chodzi z gołą pupą.
(..)
– Dawno temu mój wujek dodał pod pracą domową z farerskiego taki komentarz: „Jestem pewny, że zapomniałem o kilku ð, nie umiem się tego nauczyć, tu piszę wszystkie, których nie ma w wypracowaniu: ðððððððð”ð ð ð, 81:1. Opowieści z Wysp Owczych
Samotność na Koltur i w Kopenhadze to zupełnie inne samotności – stwierdza Bjørn Patursson. – Samotność na Koltur pochodzi z wyboru. Jest więc samotnością przyjazną. Samotność w Kopenhadze jest przygnębiająca, bo na centralnym deptaku, wśród obcych ludzi, nie wytłumaczysz sobie, że wybrałeś samotność.
(…)
W końcu śmigłowiec rozpłynął się w chmurze, a cisza zaczęła gęstnieć. Poczułem podniecające osamotnienie.
Mam pewność, że przez następnych pięć godzin byłem jedynym człowiekiem stąpającym po Koltur.Koltur: samotności, sprawdzam cię!, 81:1. Opowieści z Wysp Owczych
Koltur |
Jest kilka powodów, dla których darzę Wyspy Owcze ogromnym sentymentem. Jednym z nich jest to, że farerskie realia wdzięcznie zaspokajają potrzebę samotności, jeśli ktoś jej sobie w danym momencie życzy. Któregoś razu łaziłem po opłotkach Havnu, lało jak upiór, ludzie tradycyjnie pochowani w autach, światła w domach pogaszone, okazało się, że prawie całe Hoyvík skupiło się w hali sportowej obejrzeć batalię zawsze groźnych szczypiornistów H71 z przeambitną ekipą KÍF. Obejrzałem końcówkę, postałem ramię w ramię z Allanem Mørkøre i ruszyłem w stronę centrum Tórshavn. Szedłem skalistymi przedmieściami, żwirową dróżynką, deszcz tłukł, potok szemrał jak najęty, a ja czułem się przejmująco samotny. I żeby było dziwniej – nie był to stan przykry.
Stóra Dímun. Jedna z najmniejszych zamieszkanych wysp archipelagu. Miejsce, które swoim domem ma szczęście nazwać dziewięciu Farerów. W tym Eva i Jógvan úr Dímun – małżeństwo prowadzące jedyną na wyspie farmę. Opowieść Evy, reprezentującej ósme pokolenie rodziny zamieszkującej Stołrę Dujmun, rozpoczyna się od opisania stanu, które wydaje się być oczywistym i dobrze poznanym na małej wyspie pośrodku Atlantyku. Wyspie, która w czasie farerskiej zimy bywa odcięta od świata na całe tygodnie.
Mykines |
Poczucie samotności nie jest stanem zależnym od tego wśród ilu osób aktualnie się znajdujesz. Ale od tego jakie masz z nimi relacje. Jestem pewna, że można czuć się bardziej samotnym w wielkim mieście. Czułam się samotna w Tórshavn w autobusie pełnym ludzi, bowiem z żadnym z nich nic mnie nie łączyło. Tym jest dla mnie poczucie samotności.Eva úr Dímun, Of Land and Sea