Farerskim słowem gong nazywa się wąskie i długie przejście. Forma określona tego rzeczownika – Gongin – jest nazwą brukowanej, wąskiej, urokliwej uliczki w centrum Tórshavn. W dawne czasy jej świetności przenosi nas opowiadanie Williama Heinesena „Wilgotna ojczyzna”.

Przez długi czas tkwiła tam również pordzewiała i ogromna, żelazna boja, do której można było włazić jak do murzyńskiej chatki. Jednakże nie przydryfowała ona z prądem z Czarnego Lądu, już prędzej z żółtych Chin, bo kiedy uderzało się w żelazo, wydawało ono odgłos Hongkong. Ów gios obcych narzeczy z nieznanej oddali, nie wydawał nam się mimo wszystko aż tak obcy, bo przypominał znany Gong – nazwę starej, głównej ulicy w Tórshavn, która tak oto przez onomatopeiczne skojarzenia wkraczała w krąg wszechświatowych tajemnic.

William Heinesen, Wilgotna ojczyzna

Gong nie istnieje już od dawna – jeśli pominąć głęboki, dudniący ton, na samym dnie kameralnej orkiestry pamięci. Nie sadzę, by istniała kiedykolwiek ulica bardziej zadymiona i spowita oparami tak dziwnych woni. W każdym domu przy Gongu znajdowała się wędzarnia z klepiskiem i otwartym ogniem, nad którym zawieszone były usmolone kotły, wydzielające te zapachy. Tu i ówdzie, wśród chylących się ku ziemi domów, wegetowały ciasne i mroczne sklepiki w pomieszczeniach o kształcie kiszki: sklep kolonialny, którego wystawę w 1905 roku ozdabiały jeszcze pierwsze w Starym Świecie orzechy kokosowe i banany (istniał od co najmniej 200 lat i zapadł się już prawie pod ziemię), stragan mody (najmniejszy i najciemniejszy na świecie, z małym okrągłym okienkiem jak w kościele), introligatornia i buda z piwem i wódką, skąd wynoszono na drabinach spite i hałaśliwe indywidua w ciemnych kapturach i skórzanych butach i niesiono je na Skansen gdzie widok okrutnych kolubryn miał im przywrócić zmysły.

William Heinesen, Wilgotna ojczyzna

gong – smalt (og langt) rúm at ganga ígjøgnum
gong – wąskie i długie przejście dla pieszych

Tu na Gongu snuło się życie jak na starych obrazach Breughla, tu spotykało się o każdej porze niezliczona ilości bab z miotłami, spowitych jak mumie we włochate chusty; torowały sobie przejście wśród kur, kaczek, kóz i owiec; tędy ciągnęły drewniane dwukółki zaprzęgnięte w małe, długowłose koniki.

William Heinesen, Wilgotna ojczyzna

Pod numerem piątym na Gongu stoi XVI-wieczny drewniany budynek zwany Fútastova (pol. Dom Administratora). Wcześniej mieścił on ambasadę Islandii, galerię sztuki, szkołę, a nawet kościół. W 2018 roku otwarto w nim francuską restaurację. Sąsiednie, jedne z najstarszych w Tórshavn budynków, zajmują knajpki serwujące lokalne owoce morza i specjały fermentowanej kuchni. Dla spragnionych swe podwoje otworzył tutaj pub duńskiego Mikkellera.

Gongin znów tętni życiem. Tak jak dawniej, stanąć można na jego środku, wyciągnąć w bok ręce i dotknąć murów stojących na przeciwko siebie budynków.


William Heinesen, Wilgotna ojczyzna; w: Zaczarowane światło, Wydawnictwo Poznańskie 1970, przełożył Franciszek Jaszuński