Elizabeth Taylor, amerykańska dziennikarka, artystka, botanik, dotarła w swych podróżach do Alaski, Islandii, Kanady, Norwegii i Wysp Owczych. Na atlantycki archipelag zawitała po raz pierwszy w 1895 roku. Spędziła na nim łącznie dziesięć lat swego barwnego życia. Do dłuższego pobytu w Eiði zmusił ją… wybuch I wojny światowej, gdzie zainspirowała do zajęcia się malarstwem jednego z pierwszych farerskich artystów – Nielsa Kruse.

Malkepiger (neytakonur) ved Haraldsund i Færøerne, 1898
Mleczarki przy pracy, Haraldssund. Foto: Johannes Klein, 1898.

Jeden z esejów Taylor, dostępny publicznie w ramach Project Gutenberg, przybliża Wyspy Owcze z przełomowego dla ich historii momentu. Z czasów, gdy dawne wierzenia i przesądy były nadal żywe, a życie na archipelagu podporządkowane sile żywiołów.

Szykowano go właśnie do pierwszej w jego życiu podróży. Miał zaledwie cztery tygodnie i po raz pierwszy opuścić miał bezpieczne progi swojego rodzinnego domu. Progi strzegące go przed siłami ciemności. Chrzest, który miał przyjąć ostatecznie uchroni go przed czyhającym na zewnątrz złem. Zapewne nie zdawał sobie z tego sprawy, ale raz opuściwszy bezpieczny dom, będzie mógł do niego wrócić dopiero po symbolicznym obmyciu święconą wodą. Tak przynajmniej wierzyli jego rodzice i inni dorośli.

Elizabeth Taylor, “The Baptizing of the Baby”, w: Atlantic Classics, 1918

Kallsoy i Færøerne
Kalsoy z widokiem na Eysturoy. Foto: Generalstabens Topografiske Afdeling, koniec XIX w.

“Jak mu na imię?” – spytałam jednego z ojców chrzestnych. Odpowiedziała mi cisza i zakłopotanie, po czym zmieniono nagle temat rozmowy. Później wytłumaczono mi przyczynę tej kłopotliwej sytuacji. Imienia dziecka nie wolno wyjawić, nie wolno o nie także pytać zanim nie otrzyma go na chrzcie. Znałam już wcześniej i inne farerskie przesądy. Jak chociażby to, że dziecko płaczące podczas chrztu będzie miało dobry głos i będzie dobrze śpiewało podczas tańców. Woda święcona nie może spłynąć do oczu dziecka – w przeciwnym wypadku uzyska ono zdolność jasnowidzenia. Nie jest to pożądana cecha – matki chrzestne zachowują więc czujność podczas chrztu, w porę lekko obracając dziecko. Wiem też, że mężczyzna niosący malca do i ze świątyni idzie najszybszym krokiem – chłopak silnym będzie przy wiośle i pewnie stąpającym wśród wzgórz.

Elizabeth Taylor, “The Baptizing of the Baby”
Cilles hus i Midvåg i Færøerne
Farerska rodzina w Miðvágur. Foto:: Johannes Klein 1898.

Nieochrzczone dzieci strzeże się bardzo uważnie, nie dopuszczając do tego, aby pozostały same choćby przez chwilę. Przed przyjęciem pierwszego sakramentu stanowią one łatwą ofiarę dla złych duchów i mogą zostać porwane przez huldufólk. Ukryci ludzie wyglądem i wzrostem przypominają istoty ludzkie. Swymi łodziami wypływają na połów, mają własne krowy, owce (zawsze szare), psy (wielkie czarne ogary często ze światełkiem na końcu ogona). Jednej cechy jednak im brakuje – huldufólk pozbawieni są duszy. Dlatego podmieniając nieochrzczone ludzkie dziecko na swoje (zwane huldubarn), liczą, że uzyska ono przez chrzest upragnioną duszę.

Elizabeth Taylor, “The Baptizing of the Baby”

Elizabeth Taylor swoje wojaże finansowała publikując podróżnicze eseje w amerykańskich czasopismach. Część z nich, po jej śmierci, zestawił, uzupełnił jej listami i wydał w formie książki zatytułowanej „The Far Islands and Other Cold Places: Travel Essays of a Victorian Lady” jej prawnuk James Taylor Dunn. Rękopis dzieła, który czekał na publikację blisko dwie dekady, w swoich zbiorach przechowuje farerska Biblioteka Narodowa.

Źródło zdjęć: natmus.dk (nagłówek). Tłumaczenie własne za Project Gutenberg.