Zbliżamy się do niewielkiej zatoki otoczonej amfiteatrem gołych wzgórz. Pustka ta schodzi ku samemu wybrzeżu. Obserwujemy łaty zieleni wśród skał i powiewającą flagę. Kilka rybackich łodzi cumujących w porcie nie stwarza nawet pozoru miasta. Tu, jak nam mówią, znajduje się Tórshavn – stolica Faroe – przystań Thora.
Tak swe pierwsze farerskie impresje spisał w roku 1859 Andrew James Symington. Strony wydanej trzy lata później „Pen and pencil sketches of Faröe and Iceland” zdobią drzeworyty autorstwa Williama Jamesa Lintona.
Cofnijmy się zatem w czasie do połowy XIX-tego stulecia, a za towarzyszy naszej podróży po dawnym Tórshavn niech posłużą słowa i ryciny zdobiące wspomnianą księgę.
Gdy podpływamy bliżej, odkrywamy, że w istocie jest to miasto. W znacznej części wzniesione na skalistym pagórku rozdzielającym zatokę. Dostrzegamy także kościół i fort.
Zielonkawy odcień, który wcześniej spostrzegliśmy jest w istocie darnią, którą kryje się dachy domów nieregularnie rozsianych wśród brązowych głazów.
Ulice Tórshavn to zaledwie wąskie i brudne przejścia, często o szerokości nieprzekraczającej dwóch – trzech stóp. Kroki swe stawia się tam na gołych skałach lub w błocie.
Pradawny zapach ryby wymieszany z silną wonią torfowego dymu dominują w tym przedziwnym mieście nie z tego świata.
Osobliwy strój mężczyzn przypomina ten noszony przez Neapolitańczyków – podobna do frygijskiej wełniana czapka (najczęściej czerwona lub ciemnoniebieska), długa marynarka i sięgające do kolan bryczesy. (…) Buty wykonane z pojedynczego kawałka owczej skóry pozbawione są twardej podeszwy, co ułatwia Farerom wędrówkę wśród skał – wspinaczka przebiega równie sprawnie jak o bosych stopach.
Wszystkie cytaty za „Pen and pencil sketches of Faröe and Iceland”, William James Linton, 1862. Tłumaczenie własne.