Internetowe archiwum wydawnictwa naukowego Fróðskapur Uniwersytetu Wysp Owczych jest istną kopalnią faktów i ciekawostek o archipelagu. Na ponad dwudziestu tysiącach stron spisanych po farersku, angielsku i duńsku naukowych opracowań i książek znajdziemy chyba każdy aspekt farerskiej rzeczywistości.
Fróðskaparrit
Fróðskaparrit to roczniki Farerskiego Magazynu Naukowego (Faroese Scientific Journal). W publikowanych od roku 1970 periodykach naukowych znajdziemy artykuły z zakresu socjologii, historii, przyrody czy lingwistyki. Co ważne, dostępne są one na otwartej licencji.
Na tych samych zasadach Fróðskapur udostępnia również wydawane przez siebie książki! W cyfrowym archiwum znajdziemy pozycje, które ukazały się ponad pięć lat temu. Poczytamy w nich m.in. o grindzie, etymologii nazw farerskich szczytów, rosnącej tożsamości narodowej i tutejszej kuchni. W kolejce czekają publikacje o puryzmie językowym czy toponimach na Mykines.
Dziś zapraszam na przegląd mniej znanych farerskich faktów wprost z archiwum wydawnictwa prowadzonego wspólnymi siłami przez Uniwersytet Wysp Owczych i Akademię Nauk.
Wyspa Odchodów

Najdalej na zachód wysunięta wyspa archipelagu. Kolonia maskonurów. Jedyne na Wyspach Owczych miejsce gniazdowania głuptaków. Niewielka, malownicza osada. Szlak do latarnii morskiej. Tak Mykines zachwalają turystyczne foldery. Jako ciekawostkę wspominają także o celtyckim pochodzeniu nazwy wyspy. Gaelickie słowa *Muc-innis znaczą Wyspa Świń.
Lingwista Jakob Jakobsen szukał natomiast etymologii wyspy „lokalnie”, w farerskich słowach mykja i nes. W tej wersji nazwę wyspy należałoby tłumaczyć jako Półwysep Odchodów. Ta niezbyt wdzięczna marketingowo nazwa ma nawiązywać do obfitości ptasich odchodów na Mykines. Przy tak licznych skrzydlatych koloniach nie jest to teoria pozbawiona sensu.
Świnie a sprawa brytyjska

W roku 1943 stacjonujący na Wyspach Owczych brytyjski żołnierz Sidney Norgate wydał niewielką broszurę zatytułowaną „Kanska or the Land of Maybe” (pol. “Kanska albo Kraina Być Może”). Swoim pamiętnikiem spopularyzował farerskie podejście do niepewności na archipelagu. Jak zauważył autor, niepewności i cienia zawahania nie wykazywali Farerzy jedynie w trakcie grindu:
Widząc tę rzeź – całkowite oddanie się żądzy zabijania i zasmakowania krwi, nie sposób uwierzyć, że 27 000 ludzi wiedzie takie praworządne życie, że w większości wiosek nie ma ani policjanta, ani sędziego, a morderstwo nigdy nie było znane na Wyspach. Zabijanie wielorybów to jedyna rzecz, która skłoni Farera do ruszenia się w niedzielę.
W trakcie pokojowej brytyjskiej okupacji Wyspiarzy niejednokrotnie zaskakiwało głębokie poruszenie alianckich żołnierzy na widok grindu. Niejeden z nich doświadczył przecież na linii frontu okrucieństwa II wojny światowej.
Z drugiej strony Farerów szokował widok… zarzynanych przez brytyjskich żołnierzy świń. Odrzucał ich krzyk prowadzonych na rzeź zwierząt.
Świnie, hodowane na Wyspach od czasów pierwszego osadnictwa, zniknęły z archipelagu w XVI wieku.
Góra jak dom

Książka „Fjallanøvn Í Føroyum” stanowi istną kopalnię językowych smaczków. Na blisko dwustu stronach jej autor, lingwista Eivind Weyhe opisuje pochodzenie nazw farerskich szczytów. Te zaś niejednokrotnie rzucają „nazewniczy cień” na okoliczne osady i mieścinki.
Tak jest chociażby w przypadku niewielkiego Skælingur – miasteczka leżącego u stóp pnącego się na 767 metrów nad poziom morza Skælingsfjall. Za nazwą osady stać ma mocno pokiereszowane zniekształceniami słowa skáli. Nawiązuje ono do kształtu górującego nad osadą wzniesienia, które przypomina domostwo.
Lingwiści nie potrafią dojść do rozstrzygnięcia swoistego dylematu jajka i kury. Czy to osada zawdzięcza nazwę okolicznej górze czy też odwrotnie? Jedni wskazują, że dawniej osada zwała się At Skælingi (Pod Skæling’iem). Inni, że toponim Skælingur współdzieliły niegdyś zarówno góra jak i leżąca u jej stóp mieścina. Dopiero później szczyt otrzymał – do dziś zachowaną – końcówkę -fjall (góra).
Rajdy przez tunel

Farer, prowadzący żółtego busa na lokalnej bezpłatnej linii łączącej Klaksvík z Árnafjørður, wspomina swoją zawodową karierę. (…) Jednak gdy wjeżdżamy do otwartego w 1965 roku wąskiego i nieoświetlonego tunelu Árnafjarðartunnilin, odżywają wspomnienia:
Farerskie Kadry
– Jako młode chłopaki ścigaliśmy się po nocach samochodami na trasie z Viðareiði do Klaksvík. Pokonywałem ją w swoim bmw w siedem minut. Przez ten tunel, wtedy jeszcze po nierównych betonowych płytach, jechałem ponad 190 kilometrów na godzinę. Dobrze, że nikt wtedy nie zginął. Gdyby mój syn robił coś podobnego, zabrałbym mu prawo jazdy.
Powyższe wspomnienia potwierdza i uzupełnia lektura tekstu „Dreams of Cars on an Island. Youth, cars and cultural values in the Faroe Islands” Firouza Gainiego. Przewija się w nich wiele – rzecz jasna anonimowych – wypowiedzi widzów i uczestników nielegalnych farerskich ulicznych wyścigów.
Tunel do Klaksvík, wystawiają wartę na obu jego końcach. Potem upewniają się czy tunelem nie przejeżdża żaden samochód. Gdy trasa jest czysta, rozpoczynają wyścig od jednego końca do drugiego. Nagrywają go swoimi komórkami. Myślą, że to bardzo śmieszne.
Opisywani w artykule młodzi ludzie, chyba jednak świadomi ryzyka tych nielegalnych zmagań, wspominają o ofiarach i kierowcach biorących w nich udział. Często koloryzują swoje opowieści, a wypadki są dla nich nierzadko następstwem niemal bohaterskich samochodowych wyczynów. Jedna z takich historii pada z ust 15-latka:
Pewnego razu jechaliśmy tunelem do Leirvík. Była nas piątka, dwóch chłopaków i trzy dziewczyny. Jechaliśmy z jakieś 190 km na godzinę, gdy pojawił się zakręt w tunelu. Wtedy kierowca, trzymając kierownicę tylko jednym palcem, powiedział: jeśli stracę kontrolę na autem… Bum, i jutro w radiu wyczytają nasze nekrologi.
Nieco pociesza podsumowanie tego zatrważającego artykułu. Na początku XXI wieku uliczne wyścigi przestały na szczęście, po kilku dekadach, pociągać młodych Farerów. Obecnie uchodzą za prymitywne, niebezpieczne i idiotyczne. Jak stwierdza jedno ze źródeł autora: dziś tylko wieśniacy i rybacy ścigają się w tunelach.

W ostatnich dniach śliskie drogi były przyczyną tylko jednego wypadku, doszło jednak do wielu stłuczek. Zdjęcie przedstawia wczorajsze zderzenie czołowe dwóch aut w Hoydalar. Pojazd widoczny po lewej miał nadal letnie opony
W roku 2020 na farerskich drogach nie odnotowano żadnego wypadku ze skutkiem śmiertelnym.